Po sześciu kolejkach PKO Ekstraklasy zespół Macieja Skorży jest niepokonany i z dorobkiem 14 pkt. zajmuje 1. miejsce w tabeli. - Cofnijmy się o trzy lata, gdy swoją kadencję przy Bułgarskiej rozpoczynał Ivan Djurdjević i na początek odniósł w lidze cztery zwycięstwa z rzędu. Niektórzy myśleli, że to też będzie walka tytuł, a skończyło się źle. Dlatego teraz jest zdecydowanie za wcześnie, by wyciągać takie wnioski - powiedział WP SportoweFakty Bartosz Bosacki.
Były reprezentacyjny obrońca, który grał w "Kolejorzu" w latach 2002-2004 i 2006-2011, liczy na rozsądek Macieja Skorży. - Dobrze robi, że nie wybiega w przyszłość, a otwarcie mówi o skupianiu się na najbliższych meczach. To jeszcze nie jest moment, w którym można sobie cokolwiek obiecywać. Wielu piłkarzy i trenerów już się przekonało, ze przesadna pewność siebie zazwyczaj źle się kończy.
Dużo powodów do optymizmu
Mimo że sezon wciąż jest w początkowej fazie, Lech zdążył już dać sporo sygnałów, które mogą sugerować przełom i koniec kilkuletniego okresu bez trofeum, wypełnionego porażkami i frustracją.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci
- Drużyna naprawdę dobrze wygląda. Transfery wyglądają obiecująco, inna sprawa, że trzeba dać tym chłopakom pograć. Różnie układają się wejścia do nowych klubów, były historie i dobre, i złe. Pierwsze wnioski będzie można wyciągać dopiero po rundzie jesiennej. Wtedy ocenimy zarówno dokonania zespołu, jak i postawę sprowadzonych latem zawodników - zaznaczył Bosacki.
Ważna jest jednak przemiana mentalna poznaniaków, którą było widać chociażby w niedawnym spotkaniu z Pogonią Szczecin. Zespół Macieja Skorży przegrywał 0:1, grał w osłabieniu po czerwonej kartce Niki Kwekweskiriego, mimo to w doliczonym czasie wyrównał po trafieniu Pedro Tiby.
- Ta końcówka dodała nam dużo pozytywnej energii. W aspekcie mentalnym miało to ogromne znaczenie. Gdyby przed meczem ktoś mi powiedział, że zremisujemy, właśnie taki scenariusz był najlepszy. Straciliśmy dwa punkty, jednak mentalnie zyskaliśmy bardzo wiele. Drużyna wie, że nie warto się poddawać, że mamy wystarczająco dużo siły i umiejętności, by nawet w niekorzystnych okolicznościach skutecznie walczyć o wynik - podkreślił trener lidera.
Puchary Legii szansą dla Lecha? To złudne
Poznaniacy nie występują w obecnym sezonie w europejskich pucharach, tymczasem ich największy rywal, czyli Legia Warszawa zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Europy. W polskich realiach wielokrotnie oznaczało to słabszą rundę na krajowym podwórku. Czy podobnie będzie teraz i ekipa Czesława Michniewicza pogubi punkty?
- Absolutnie bym na to nie liczył - przestrzega Bosacki. - Myślę, że polskie kluby zdążyły się już nauczyć, jak należy podejść do tak intensywnego terminarza. Nie widzę tu problemu przygotowania fizycznego. Zdecydowanie bardziej chodzi o to, co dzieje się w głowach.
Były obrońca wie co mówi, bo ma takie doświadczenia. - Grając w Lechu, też występowałem w pucharach i doskonale pamiętam, jak to było. Osiągaliśmy dobre wyniki Juventusem czy Manchesterem City, trzy dni później jechaliśmy do Chorzowa na starcie z Ruchem i mordowaliśmy się tak, że nie szło na to patrzeć. Jednak wtedy wcale nie mieliśmy kłopotów z wydolnością. Chodziło wyłącznie o formę psychiczną. Jeśli głowa nie jest odpowiednio wypoczęta, ciężko cokolwiek zrobić.
Skąd więc pewność, że pucharowe występy Legii nie będą szansą dla innych? - W Polsce można zostać mistrzem nawet jeśli przegrywa się w sezonie sporo meczów. Legia też tak miała i sięgała po trofeum. Poza tym jeśli mamy zakładać, że gra w pucharach obniża szanse na mistrzostwo, to w zasadzie należałoby się do nich nie kwalifikować, a to już myślenie absurdalne - zakończył Bosacki.
W 7. kolejce "Kolejorz" będzie bronił pozycji lidera w wyjazdowym starciu z Rakowem Częstochowa. Początek w niedzielę o godz. 17.30.
Czytaj także:
Zamieszanie wokół Dawida Kownackiego. Zagrał w klubie, choć nie pojechał na kadrę. Znamy przyczynę
Robert Lewandowski w tęczowej opasce? Kapitan reprezentacji Polski zajął jasne stanowisko