W ostatnim czasie dyspozycja Wojciecha Szczęsnego pozostawia wiele do życzenia. 31-latek nie tylko nie błyszczy w kadrze, ale i znajduje się coraz bardziej na cenzurowanym w Juventusie.
Ta sytuacja sprawia, że część kibiców i ekspertów zaczyna rozważać, czy Szczęsny wciąż powinien pozostawać numerem "1" w kadrze, czy może selekcjoner Paulo Sousa powinien zacząć rozglądać się za ewentualnymi alternatywami.
Jedną z nich, przynajmniej w teorii, mógłby być Rafał Gikiewicz.
Solidna marka
"Rafał Gikiewicz rozczarowany", "Rafał Gikiewicz nie rozumie decyzji selekcjonera..." - to typowe medialne nagłówki, po niemal każdym ogłoszeniu listy powołanych do reprezentacji Polski. Mało jest piłkarzy, którzy równie często i równie głośno dają wyraz swemu niezadowoleniu z braku powołania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol
- Jestem bardzo zły, że ponownie nie dostałem powołania do reprezentacji Polski. Mój cel jest zawsze ten sam, chcę przylecieć do Warszawy i trenować z Lewandowskim oraz pozostałymi najlepszymi piłkarzami z mojego kraju, a nie siedzieć na kanapie i oglądać mecze z tej perspektywy - mówił ostatnio w rozmowie z Onetem.
I trzeba przyznać - podstawy do takich wypowiedzi Gikiewicz ma. Polak, kolejny już sezon, jest czołową postacią Bundesligi. Po ostatniej kolejce, za mecz z Unionem (0:0), został wybrany nawet do jedenastki kolejki według "Bilda".
33-latek ceniony jest także przez "Kickera", w którym w rankingu bramkarzy za ten sezon ustępuje jedynie Koenowi Casteelsowi z Wolfsburga oraz Robinowi Zentnerowi z Mianz.
Nie inaczej sezon wcześniej. W zakończonych w maju rozgrywkach Gikiewicz zanotował najwięcej obron w lidze (124), a pod kątem skuteczności interwencji ustępował tylko Stefanowi Ortedze z Arminii (71,5 procent do 71,7).
Polak od trzech sezonów należy do czołówki bramkarzy w Bundeslidze. Mimo to wciąż nie doczekał się szansy debiutu z orzełkiem na piersi. I wygląda na to, że to się szybko nie zmieni.
Forma czy potencjał?
- Nie jest na naszym radarze - zakomunikował jasno Paulo Sousa na jednej z ostatnich konferencji. Powyższe słowa odnosiły się właśnie do osoby Rafała Gikiewicza.
- Musimy myśleć o przyszłości, wszyscy bramkarze, których posiadamy, są w naszej opinii lepsi niż on - dodał selekcjoner.
I mimo wszystko, trudno też w pełni krytykować punkt widzenia Portugalczyka. Reprezentacja Polski, co by o niej nie mówić, od lat dysponuje dużym bogactwem na pozycji bramkarza.
Nawet teraz, gdy z reprezentacją pożegnał się Łukasz Fabiański, to wciąż do dyspozycji, poza Wojciechem Szczęsnym, mamy Łukasza Skorupskiego, Bartłomieja Drągowskiego czy młodych Radosława Majeckiego bądź Kamila Grabarę, który odbudowuje się w Kopenhadze.
I nawet jeżeli Gikiewicz od części z nich jest na dziś lepszym bramkarzem, to ma on już 33 lata. Co za tym idzie, jest starszy od każdego z wymienionych piłkarzy.
Oczywiście, część kibiców za chwilę może stwierdzić, że powołania powinny zostać przyznawane za obecną formę, nie za potencjał, jednak równie wielu jest zwolenników teorii, że warto na tych dalszych miejscach mieć bramkarzy, którzy za kilka lat mogą "zluzować" dotychczasową "jedynkę".
Czy na dziś jednak Rafał Gikiewicz byłby realnym wzmocnieniem polskiej bramki? Czy - gdybyśmy mieli zastąpić kimś Wojciecha Szczęsnego - powinien być w kolejce przed chociażby Bartłomiejem Drągowskim, czy będącym w tej kadrze od lat Skorupskim?
To pytanie - przynajmniej w najbliższym czasie - pozostanie jednak kwestią czysto teoretyczną. Deklaracja Paulo Sousy - słuszna czy też nie - była nad wyraz jasna.
Czytaj także:
- Lidera Realu Madryt poniosło! Internauci grzmią
- "Niech idzie do okulisty". Wojciech Kowalczyk grzmi