"Nie strzelił. Kryzys". Pierwszy taki mecz od 225 dni

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

To miał być spacerek dla Bayernu Monachium, a nie był. Ostatnia drużyna w tabeli Bundesligi co prawda mistrzom punktu nie urwała, ale zatrzymała Roberta Lewandowskiego. Temu do szczęścia i rekordu zabrakło centymetrów.

Robert Lewandowski po piętnastu ligowych meczach z golem tym razem nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Jego Bayern Monachium wygrał z SpVgg Greuther Fuerth 3:1, ale na liście strzelców polskiego napastnika próżno było szukać.

"I zabrakło bramki do rekordu Gerda. Wielka szkoda" - pisze Marcin Borzęcki. Zauważył też pewną rzecz. "Drugi mecz z rzędu mało w grze Lewandowskiego".

Trzeba też zauważyć, że niemal całą drugą połowę meczu mistrzowie grali w osłabieniu po czerwonej kartce Benjamina Pavarda. Bawarczycy zdołali strzelić w tym czasie jednego gola i wydawało się, że autorem jest właśnie "Lewy".

Gdy wszyscy myśleli, że Polak trącił piłkę i to on jest strzelcem gola, okazało się, że jest to jednak trafienie samobójcze Sebastiana Griesbecka.

Euforia szybko zgasła u Gabriela Stacha...

"Prawie gol Lewego" - dodał Michał Pol.

"Pewnie coś strzeli, bo seria musi trwać" - pisał jeszcze w trakcie meczu Sebastian Chabiniak, a gdy się jednak nie udało, dodał krótko, że... to "kryzys".

Zobacz także:
Zaskakująco trudny mecz Bayernu. Cztery gole i czerwona kartka!
Niewiele brakowało. Koniec pięknej serii Roberta Lewandowskiego!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić

Źródło artykułu: