Nikt nikogo nie przywiąże łańcuchem do krzesła - rozmowa z Adamem Nawałką, trenerem GKS-u Katowice

O tym, że sytuacja finansowa w GKS-ie Katowice do najlepszych nie należy wiedzą już wszyscy. - Sytuacja obecnie idzie ku dobremu - zapewnia jednak szkoleniowiec GKS-u, Adam Nawałka. W rozgrywkach ligowych katowiczanie, których kadra oparta jest na młodych i perspektywicznych zawodnikach, spisują się bardzo dobrze. Nawałka wyjaśnia, że jest to głównie zasługą ciężkiej pracy.

Artur Długosz: GKS Katowice przed sezonem był typowany jako jedna z drużyn, które będą walczyć o utrzymanie. Na razie pańscy piłkarze sumiennie zdobywają punkty.

Adam Nawałka: Zasługa to przede wszystkim pracy - ciężkiej pracy. Chłopcy bardzo się starają. Okres przygotowawczy został zrealizowany w stu procentach. Muszę powiedzieć, że ćwiczyliśmy bardzo ciężko. Myślę, że to, że w meczu ze Stalą Stalowa Wola zdobyliśmy komplet punktów to jest to właśnie zasługa tej ciężkiej pracy. Oczywiście życzyłbym sobie, żeby jeszcze kilku zawodników dołączyło do tej drużyny. Lista transferowa była przedstawiona przeze mnie po analizie rundy wiosennej, natomiast nikt z tych zawodników do nas nie trafił, ale rolą trenera jest przede wszystkim uzyskać jak najlepsze wyniki, pracować jak najlepiej z tymi chłopakami - żeby oni rozwijali się jak najlepiej, a przy tym, żeby była korzyść do drużyny. Tak po prostu staramy się robić. Jest kilku bardzo ciekawych młodych zawodników. Na tym bazujemy od początku roku i oby w dalszym ciągu dopisywało zdrowie tym chłopcom i pozytywne myślenie. Nie ukrywam, że atmosfera w drużynie jest bardzo dobra i to też jest jeden z czynników, który decyduje, że chłopcy walczą, grają do ostatniej minuty i gwizdka sędziego.

Przykład właśnie GKS-u Katowice pokazuje, że składem opartym na młodych piłkarzach można też z powodzeniem rywalizować w lidze.

- Nie ma tutaj nic do stracenia. Tak jak powiedziałem - drużyna nie została wzmocniona, uzupełniliśmy tylko szeroką kadrę. To dobrze, bo poziom treningów się podniósł i mogą korzystać na tym ci młodzi chłopcy tacy jak Gabriel Nowak, Tomasz Hołota czy Kamil Cholerzyński. Oni tego właśnie potrzebują. Co tu dużo mówić, trenujemy po dwa razy dziennie, najpierw do południa, później popołudniu są treningi indywidualne. Wszystko jest tak przygotowane i zaplanowane, aby te postępy były. Wiadomo, że trudne chwile się zdarzają i tutaj nikt nie ma jakiejś recepty na sukces, natomiast ja wierzę w tych chłopców, wierzę, że mogę im pomóc i staram się to robić. Tak jak i cały sztab szkoleniowcy, bo wszyscy tutaj pracują z poświęceniem.

Nie boi się pan tego, że przyjdzie zima i posypią się oferty właśnie dla takich piłkarzy jak Hołota i nagle nie będzie kim grać?

- Akurat moja opinia jest taka, że wcześniej czy później takie oferty będą - jeżeli ci chłopcy będą się rozwijać. To jest naturalna kolej rzeczy w piłce nożnej. Jeżeli uznamy, że ci zawodnicy, by się dalej rozwijać potrzebują zmienić klub, to wiadomo, że nikt na siłę nikogo nie zatrzyma. Żyjemy już w takich czasach, gdzie nikt nikogo nie przywiąże łańcuchem do krzesła i dlatego tym bardziej my musimy myśleć jako szkoleniowcy. Działacze już od tej strony organizacyjnej - aby na miejsce tych, którzy odejdą byli już przygotowani następni młodzi piłkarze. Czyli po prostu, aby klub funkcjonował na tych zasadach budżetowych, które ma.

Jest pan zwolennikiem tego, aby taki młody zawodnik, który się pokaże odchodził od razu do lepszego klubu?

- Nie. Nie jestem tego zwolennikiem, bo stąd niekiedy biorą się tragedie. Zawodnik nie jest przygotowany pod względem piłkarskim, pod względem mentalnym, zmienia otoczenie w sytuacji kiedy ma te warunki. W GKS-ie Katowice ci zawodnicy mają naprawdę bardzo warunki do treningu, bo my trenerzy jesteśmy praktycznie od rana do nocy do ich dyspozycji. My rozpoczynamy dzień o godzinie 7, a kończymy o 18 - w sytuacji, kiedy są dwa treningi dziennie. Nie mówię tylko o tej czystej pracy na boisku. Są też również wszelkiego rodzaju analizy, zajęcia teoretyczne. Tym chłopakom to trochę czasu zajmuje. Jestem też pełen uznania dla nich, bo wiem, że piłkarze różnie do tego podchodzą. Jeżeli chodzi natomiast o nich, to oni chcą i to bardzo. Sami jeszcze tym bardziej zgłaszają się do treningów indywidualnych.

Po Polsce krąży opinia o nie najlepszej sytuacji finansowej GKS-u. Jak to właściwie z tym jest?

- Sytuacja obecnie idzie ku dobremu. Zawodnicy mają regulowane zaległości. Oczywiście jeszcze trochę tego zostało. Działacze robią natomiast wszystko, aby ta sytuacja była normalna. Ja staram się przede wszystkim tak uatrakcyjnić zajęcia, aby zawodnicy jak najmniej myśleli o tych sprawach poza piłkarskich. Oczywiście to minimum musi być zapewnione. W tej chwili działacze właśnie to robią, starają się bardzo.

Czyli można powiedzieć, że GKS wychodzi na prostą?

- Bardzo bym chciał żeby tak było i mam nadzieję, że tak będzie.

Do GKS-u sami zgłaszają się piłkarze, którzy chcieliby grać w tym klubie?

- To jest prawdą. Wielu zawodników dzwoni do mnie i rzeczywiście chcą grać w Katowicach. Za symboliczne stypendium być w tym klubie. Akurat tak się złożyło, że słyszeli od innych, że tutaj mogą się rozwijać pod względem piłkarskim, że jest to wszystko zaplanowane i mnie to bardzo cieszy.

Wspominał pan o wzmocnieniach. Na jakie pozycje by ich pan potrzebował?

- Oj to jeżeli już chodzi o odpowiedź na to pytanie to już nie będę jej udzielał publicznie ponieważ wiadomo, że to jest związane ze strategią gry. Odkrywał bym już swoje słabsze strony.

Bardziej chodzi o strefę ofensywną, defensywną?

- Wiadomo, że musimy poprawić grę ofensywną i tutaj te uzupełnienia byłyby konieczne.

Za nami dopiero pięć kolejek, ale są już chyba poszczególne drużyny, które wiadomo, że będą walczyć w dole tabeli, niektóre o awans, a inne...

- Wstrzymałbym się jeszcze z taką oceną, ponieważ w dalszym ciągu liga jest w fazie rozruchu i dopiero zobaczymy po tych dziesięciu kolejkach, dokładnie po pierwszej rundzie jaki będzie układ sił. Wiadomo, to już nietrudno wytypować kto będzie walczył o awans. To oczywiste, natomiast trudno wytypować te drużyny, które będą się biły o pozostanie w pierwszej lidze.

A które miejsce pana, szkoleniowca GKS-u Katowice, by satysfakcjonowało na koniec rozgrywek?

- Patrzę na to w tej sposób - w każdym meczu gramy przede wszystkim o trzy punkty i interesuje mnie zawsze najbliższy mecz.

Źródło artykułu: