Jako dziecko przeżył piekło. Dziś mówi o nim cały świat

Instagram / Eduardo Camavinga
Instagram / Eduardo Camavinga

Jego rodzice uciekali przed wojną w Kongu, a on sam przyszedł na świat w obozie dla uchodźców. Gdy miał 11 lat, rodzina straciła wszystko w pożarze. Wtedy Eduardo Camavinga poprzysiągł, że zostanie piłkarzem, by jego bliskim niczego nie zabrakło.

Na przełomie wieków Kongo było ogarnięte II wojną domową (1998-2003). To największy konflikt zbrojny w nowoczesnej historii Afryki i globalnie największy od czasów II wojny światowej. Szacuje się, że do 2008 roku jego następstwa, głównie głód i choroby, spowodowały śmierć ponad pięciu milionów osób. Kolejne miliony zostały zmuszone do uchodźctwa.

Szczęśliwie rodzice Eduardo byli w tej drugiej grupie. Trafili do obozu dla uchodźców w Miconge, w Angoli. Tam w 2002 roku, jako jedno z sześciorga ich dzieci, na świat przyszedł późniejszy reprezentant Francji. Pierwsze miesiące życia spędził w obozie. Dopiero kiedy miał dwa lata, rodzina została przesiedlona do Francji. Na rok trafiła do Lille, następnie przeniosła się do Fougeres, niewielkiej miejscowości w Bretanii.

Życie przerosło marzenia

Uciekli przed wojną, ale to nie był koniec ich problemów. W 2011 roku doszczętnie spłonął ich dom. Ogień strawił cały ich dobytek. Ośmioosobowa rodzina została bez dachu nad głową.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol

- Rodzice budowali go własnym wysiłkiem. Mieszkaliśmy w nim niecały rok. Pamiętam ten dzień, jakby był on wczoraj. Byłem w szkole i przez okno zobaczyłem przejeżdżających strażaków - opowiadał Camavinga już jako piłkarz Ligue 1.

- Pod koniec zajęć nauczycielki podeszły do mnie i mojej młodszej siostry i powiedziały nam, co się stało. Wszystko było zniszczone, spalone. Ojciec przyjechał po nas i zabrał na miejsce. Powiedział do mnie: "Nie martw się, będziesz wielkim piłkarzem i odbudujesz ten dom" - opowiadał.

Miał wtedy 11 lat i poprzysiągł, że zostanie zawodowym piłkarzem, żeby jego rodzinie nigdy niczego już nie brakowało. Grę w piłkę w lokalnym klubiku Drapeu łączył z treningami judo. Niedługo później postawił na futbol. Jego talent dostrzegli trenerzy z akademii Stade Rennais i wszystko potoczyło się błyskawicznie. Życie przerosło marzenia dotkniętego przez życie chłopca.

Łowca rekordów

Nie minęło pięć lat, a Camavinga podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z Rennais i stał się łowcą rekordów. Został najmłodszym zawodnikiem, który zagrał dla tego klubu w Ligue 1 i pierwszym piłkarzem z rocznika 2002, który wystąpił w meczu jednej z pięciu najsilniejszych lig Europy. Miał wtedy szesnaście lat i cztery miesiące.

Świat usłyszał o nim wiosną 2019 roku, a w kolejnym sezonie Camavinga był już podstawowym graczem Rennais. Zapracował tym sobie na powołanie do reprezentacji Francji U-21. A już 1,5 roku po debiucie w Ligue 1 Didier Deschamps umożliwił mu debiut w kadrze A. Został najmłodszym reprezentantem Francji od 1914 roku.

Do kadry Trójkolorowych na Euro 2020 jednak się nie załapał. - To, co pokazał u nas nie przełożyło się na występy w klubie. To od niego zależy, czy spojrzy na różne elementy sprawiające, że jego gra była mniej przekonująca - przyznał w maju Deschamps.

Być może taki zimny prysznic był mu potrzebny. W sierpniu zamienił Rennais na Real Madryt i zmiana otoczenia mu pomogła, a Królewscy też zyskali na pozyskaniu nastolatka. - Jest graczem kompletnym, mogącym zajmować każdą pozycję w środku pola. Jego obecność wiele dla nas znaczy - przyznał Carlo Ancelotti. Takie słowa z ust takiego szkoleniowca to stempel jakości.

Niespodzianka "last minute"

Podstawą Realu wygrywającego trzy Ligi Mistrzów z rzędu był środek pola oparty na Casemiro, Tonim Kroosie i Luce Modriciu. O ile Brazylijczyk ma przed sobą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie, o tyle Niemiec ma 31 lat i już wspomina o zakończeniu kariery, a Chorwat liczy sobie 36 wiosen i widać u niego problemy z grą co trzy dni.

Formacja ta została odmłodzona urodzonym w 1998 roku Federico Valverde. Urugwajczyk wnosi dużo dynamiki, potrafi także grać na prawej stronie boiska. Nie miał jednak zbyt dużej konkurencji w walce z tercetem CKM. Marco Asensio rozgrywa jeden dobry mecz na trzy miesiące. Isco jest zawodnikiem nasyconym, a Dani Ceballos ciągle ma kłopoty zdrowotne.

Aby linia pomocy była bardziej konkurencyjna, Florentino Perez w końcu zrobił to, o czym mówiło się od kilku lat: kupił Camavingę. Kibice Realu żyli potencjalnym transferem Kylian Mbappe. Nie udało się, ale tuż przed zamknięciem okienka otrzymali w ramach niespodzianki bardzo utalentowanego gracza.

Na początku XXI wieku państwo Camavinga uciekali pieszo przed wojną domową. Dwie dekady później ich 18-letni syn leciał prywatnym samolotem, by w blasku fleszy podpisać kontrakt z jednym z największych klubów świata.

- Oczywiście, że ucieczka przed wojną mogła mi pomóc, wzmocnić mnie. Przede wszystkim robiła to jednak moja rodzina, dla której gram - przyznał podczas oficjalnej prezentacji w Madrycie. W jej trakcie w podobne tony uderzył Florentino Perez, zwracając się do rodzeństwa piłkarza.

- Wy i wasi rodzice dobrze wiecie, czym jest poświęcenie i walka z przeciwnościami losu. Nauczyliście się od nich zasad, które zawsze będą z wami i pomogą wam przezwyciężyć największe trudności, jakie możecie napotkać - powiedział prezydent Realu.

We wtorek Camavinga ma szansę na drugi w karierze występ w Lidze Mistrzów. Jego Królewscy o godz. 21:00 zagrają z Sheriffem Tyraspol. Transmisja w Polsacie Sport Premium 5.

Komentarze (0)