To znowu się stało! Legia szaleje w pucharach

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mahir Emreli (z prawej) cieszy się z gola
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Mahir Emreli (z prawej) cieszy się z gola

Znowu mistrz Polski wykorzystał tyle, ile miał, a nawet więcej. Legia sensacyjnie, po horrorze w końcówce, pokonała Leicester 1:0 w Lidze Europy, a trener Czesław Michniewicz może ogłosić się mistrzem strategii. Polski klub jest pierwszy w tabeli.

Legia w tym sezonie najlepsze zostawia na europejskie puchary, jakby słabymi występami w ekstraklasie chciała zmylić rywali w grupie Ligi Europy. W pucharach gra inaczej - bez bojaźni, z pełną koncentracją i konsekwencją. To główne atuty zespołu Czesława Michniewicza. Potencjałem piłkarskim mistrz Polski nie może równać się z takimi firmami jak Leicester City czy SSC Napoli, ale Michniewicz opatentował, jak rozgrywać takie mecze. Liczy się strategia.

Choćby gol Mahira Emreliego pokazuje, o co Legii chodzi. Bramka Azera jest dobrym odbiciem gry polskiego zespołu, czyli walki i próby wykorzystania najmniejszej okazji. Emreli właśnie w taki sposób zaskoczył Kaspera Schmeichela. Napastnik przepchnął się z obrońcą Leicester na pograniczu faulu, sędzia sprawdzał później, czy nie przekroczył przepisów, i błyskawicznie uderzył z około 16. metra. Schmeichel był zaskoczony, myślał, że pika wyjdzie poza boisko, dlatego nawet nie interweniował. Ale piłka przeleciała obok niego, odbiła się od słupka i wpadła do bramki.

Znowu mistrz Polski wykorzystał tyle, ile miał, a nawet więcej. I znowu drużynie towarzyszyło sporo szczęścia. Na samym początku spotkania gospodarze grali nerwowo w obronie i kilka razy sami pobudzili graczy Leicester City do ataku. Po jednym z rzutów rożnych, duży błąd popełnił Cezary Miszta. Bramkarz wyskoczył do wrzutki, minął się z piłką i Ayoze Perez znalazł się przed pustą bramką. Zawodnik gości uderzył jednak w drugą stronę i piłka wróciła w ręce leżącego Miszty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0

Ten sam piłkarz uciekł obronie Legii jeszcze raz - tuż przed przerwą. Mateusz
Wieteska zawahał się w obronie, a Perez znalazł się sam na sam z Misztą. Hiszpan pospieszył się jednak ze strzałem, kopnął bez przyjęcia i daleko obok słupka.

W drugiej połowie Anglikom zaczęło bardziej zależeć, chyba zdali sobie sprawę, że nakręcający się polski zespół za chwilę całkowicie wybije im z głów chęć do gry. Wyspiarze ruszyli do ataków, zepchnęli gospodarzy do obrony i gol wyrównujący wydawał się formalnością.

Po godzinie gry Jannik Vestergaard uderzył głową i piłka nie miała prawa nie wpaść do bramki. Cezary Miszta, który kilkanaście minut wcześniej skiksował, tym razem dokonał cudu. Instynktownie rzucił się i wybronił strzał rywala z najbliższej odległości. Kontuzjowany Artur Boruc, który wiele razy chwalił Misztę, mógł być dumny z młodszego kolegi.

Gospodarze grali twardo, Wieteska w końcówce wybijał piłkę, która zmierzała do bramki po strzale Jamesa Maddisona. Kibice na stadionie robili wszystko, by zagłuszyć graczy gości. Nie była to na pewno finezyjna gra Legii, bo oprócz akcji i gola Emreliego gospodarze niewiele więcej mogli zdziałać. A ostatnie minuty były już horrorem dla fanów Legii. Lirim Kastrati mógł skończyć mecz, ograł w polu karnym obrońców, ale z bliska uderzył w słupek. Za chwilę Tomas Pekhart też w czystej sytuacji strzelił nad poprzeczkę. I gdy sędzia doliczył aż pięć minut, kibice zamarli. Ale mistrz Polski wytrzymał ciśnienie, "przepchnął" 1:0 jak pług demolujący zaspy śniegu.

Mistrz Polski w tegorocznych pucharach osiąga wyniki ponad stan, ponad własne możliwości. Mało kto spodziewał się, że Legia będzie miała komplet punktów i 1. miejsce w tabeli po dwóch spotkaniach w jednej z najmocniejszych grup tej edycji Ligi Europy.

Legia Warszawa - Leicester 1:0 (1:0)
1:0 - Mahir Emreli 31'

Legia: Cezary Miszta - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki - Mattias Johansson (78. Joel Abu Hanna), Bartosz Slisz, Igor Charatin, Andre Martins (70. Lirim Kastrati), Filip Mladenović, Josue (83. Rafael Lopes) - Mahir Emreli (84. Tomas Pekhart).

Leicester: Kasper Schmeichel - Daniel Amartey (78. Ademola Lookman), Jannik Vestergaard, Caglar Soyuncu - Timothy Castagne, Youri Tielemans, Boubakary Soumare, George Thomas, Kiernan Dewsbury-Hall (67. James Maddison), Patson Daka - Ayoze Perez (67. Harvey Barnes).

Żółte kartki: Josue, Emreli, Pekhart, Mladenović - Thomas, Maddison.

Sędziował: Ivan Bebek (Chorwacja).

Legia Warszawa szokuje i zarabia ogromne pieniądze!

W lustrze jest już ktoś inny

Komentarze (41)
avatar
MISTRZOWIE POLSKI
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ależ brutalnie zamknięte japy HAHAHAHAHAHAHA I to ciągle tych samych nieudaczników życiowych, których Legia upokarza, upadla, ujarzmia, rozwściecza, za każdym razem HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA Siedz Czytaj całość
avatar
MN01
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Udało się, bo z samej gry to nie wynikało. To był przypadek, że wygrali. Ale podobno, zwycięzców się nie krytykuje. Nasi mieli farta i oby on ich nadal nie opuścił. 
endriu122
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Legia ! 
avatar
MN01
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To zdarza się rzadko, ale jest możliwe. Wygrał zespół wcale nie lepszy z boiskowej gry. Ale wygrana się liczy. Oby to nie były miłe początki do złego końca. 
avatar
MN01
1.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
I co to za wygrana, skoro 3/5 meczu trzeba było się zamartwiać, czy Legia nie przegra. Niestety, ale na tle przeciwnika, Legia wyglądała słabo pod względem szybkości i wyszkolenia technicznego. Czytaj całość