W 2019 roku Arsene Wenger objął posadę szefa globalnego rozwoju futbolu w FIFA. Jako działacz chce doprowadzić do organizacji mundialu co dwa lata. - Aż 133 kraje z 211 zrzeszonych w światowej federacji nigdy w nim nie zagrały - argumentuje. Większa częstotliwość rozgrywania turnieju miałaby otworzyć bramy futbolowego raju również mniejszym państwom.
Roberto Martinez ocenia ten pomysł negatywnie. - Nie sądzę, by było to korzystne. Mundial jest wyjątkowy, bo odbywa się co cztery lata. Zawodnicy z poprzednich dekad mogli w nim grać maksymalnie trzy czy cztery razy. Gdyby obecni piłkarze występowali w ośmiu lub dziewięciu, zdewaluowałoby to ten turniej. Na Starym Kontynencie mamy już EURO, mistrzostwa świata i Ligę Narodów. To dużo. Ważne jest, aby każdy mecz miał znaczenie - powiedział selekcjoner Belgów.
Jego zdaniem jednak terminarz piłkarski wymaga zmian. - W tej chwili w futbolu klubowym i międzynarodowym jest wiele spotkań. Na zawodnikach spoczywa wielka presja, by być ciągle w najwyższej formie - stwierdził 48-latek, który w ostatnich dniach jest przymierzany do przejścia do Barcelony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"
Podobne zdanie przedstawiał na łamach "Piłki Nożnej" Dariusz Mioduski, wiceprezes Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. - Starania powinny iść w stronę redukcji terminarza, a nie rozrastania. Przecież już teraz mamy kłopot z wyważeniem gry zawodników w meczach międzypaństwowych i klubowych. Mundial co dwa lata wyłącznie pogłębiłby problem - mówił właściciel Legii Warszawa.
Być może propozycja FIFA była na razie sondowaniem nastrojów wśród środowisk piłkarskich. Jeśli tak faktycznie było, głos Martineza może dać światowej federacji do myślenia.
Zobacz też:
Z boiska do ringu. Maciej Korzym: Znowu poczułem się jak w Chelsea
Nie tylko Lewandowski. Dwóch Polaków w jedenastce miesiąca Bundesligi