Morale graczy Realu Madryt mogły spaść po sensacyjnej porażce z Sheriffem Tyraspol w Lidze Mistrzów. Do tego Atletico pewnie wygrało z Barceloną i zrównał się punktami z "Królewskimi". Dlatego "Los Blancos" nie mogli pozwolić sobie na wpadkę z Espanyolem. Choć beniaminek La Ligi kręcił się w dole tabeli, to potrafił napsuć krwi mocniejszym rywalom. Realowi też utrudniał życie - albo ostro doskakiwał do rywala, albo szybko zagęszczał odpowiednią strefę, by przeciwnik nie mógł swobodnie rozgrywać.
Real faktycznie nie miał pomysłu na grę, jak wyjść z tego letargu, w który wprowadził go Espanyol. Gospodarze czuli, że mogą, że mają szansę i ją wykorzystali po kilkunastu minutach. Raul de Tomas dopadł do płaskiego dośrodkowania Adriana Embarby i z bliska wpakował piłkę do siatki. Prowadzenie ekipy z Barcelony było dużą niespodzianką.
"Królewscy" gonili za remisem. Największych nadziei upatrywali w stałych fragmentach gry, w których sprytem mieli się wykazywać Eder Militao i Karim Benzema. Żaden z nich nie zmusił Diego Lopeza do cięższej pracy. Espanyol mógł ustawić cała drugą połowę tuż przed przerwą, ale de Tomas nie znalazł drogi do siatki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić
W drugiej części gry goście wrzucili wyższy bieg, sprawiali wrażenie pewniej grających piłką. Mimo to byli dalecy od zdobycia gola. Do tego dali się zaskoczyć. Efektownym rajdem popisał się Aleix Vidal, założył "siatkę" Nacho i nie pomylił się w sytuacji sam na sam. Od 60. minuty Espanyol prowadził 2:0.
Gospodarze nie chcieli się zamykać, polowali na trzecie trafienie. Jednak brakowało im chłodnej głowy w polu karnym, w ostatniej chwili dopadali do nich gracze Realu. Za to ekipa z Madrytu męczyła się w ofensywie. Jedynie Benzema był w stanie dźwigać ciężar na barkach. To on dał kontakt z Espanyolem ładnym uderzeniem tuż przy słupku.
W końcówce mógł być remis, ale nie uznano pięknego gola Edena Hazarda z woleja. Sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej w tej akcji.
Real do końca gonił za korzystnym wynikiem, ale ostatecznie Espanyol sensacyjnie wygrał 2:1. To pierwsza ligowa porażka "Królewskich" w tym sezonie. Pozycję lidera utrzymali dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu od Atletico. To jednak stwarza szansę dla Realu Sociedad. Jeśli wygra z Getafe, będzie nowym liderem La Ligi.
Espanyol Barcelona - Real Madryt 2:1 (1:0)
1:0 - Raul de Tomas 17'
1:1 - Aleix Vidal 60'
2:1 - Karim Benzema 71'
Espanyol: Diego Lopez - Oscar Gil (81' Didac Vila), Sergi Gomez, Leandro Cabrera, Adria Pedrosa - Keidi Bare - Aleix Vidal (64' Wu Lei), Oscar Melendo (58' Manu Morlanes), Sergi Darder (82' David Lopez), Adrian Embarba (64' Nico Melamed) - Raul de Tomas.
Real: Thibaut Courtois - Lucas Vazquez, Eder Militao, David Alaba, Nacho - Luka Modrić (62' Luka Jović), Eduardo Camavinga (46' Rodrygo Goes), Toni Kroos (62' Casemiro) - Fede Valverde, Vinicius Junior (72' Eden Hazard), Karim Benzema.
Żółte kartki: Embarba, Gil (Espanyol), Camavinga (Real).
Sędzia: Guillermo Cuadra Fernández.