27 września 2020 roku. Dzień wybuchu wojny z Azerbejdżanem Ormianie zapamiętają na długo. Punktem zapalnym był Górski Karabach - niewielkie, górzyste terytorium, które oficjalnie należało do Azerów, a de facto funkcjonowało jako niepodległe państwo ze wsparciem Armenii. Nie było jednak uznawane przez nikogo na arenie międzynarodowej.
W wyniku trwającego sześć tygodni konfliktu zginęło wiele osób. Ofiar po ormiańskiej stronie według różnych szacunków było ok. 4000. Wielu z nich to byli młodzi chłopcy, którzy dopiero wkroczyli w dorosłość i walczyli na wojnie. Kilkadziesiąt tysięcy Ormian mieszkających w Górskim Karabachu musiało opuścić swoje domy. Armenia bowiem tę wojnę przegrała, a porozumienie podpisane przez premiera Nikola Pasziniana wywołało oburzenie w całym kraju i oskarżenia o zdradę. Nie zmienia to faktu, że zwycięsko z konfliktu wyszli Azerowie wspierani przez Turków.
- Ormianie to silni ludzie, którzy wiele już doświadczyli w swojej historii. Byli przecież poddani ludobójstwu w 1915 roku, ale pozostali wytrwali i się nie poddali. Przykro mi, że znowu musieliśmy doświadczyć wojny, tyle ludzi zginęło, co jest najbardziej bolesne. Staramy się uczyć na naszych błędach i je przezwyciężyć. Powrót do normalnego życia zajmuje wiele czasu - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarka Mediamax Sport Hasmik Babayan.
ZOBACZ WIDEO: Polski Związek Piłki Nożnej z nowymi pomysłami? "Przedstawimy je panu premierowi"
Chwile dumy w czasach krwawego konfliktu
Gdy na Kaukazie toczyła się wojna, trwały wtedy rozgrywki piłkarskiej Ligi Narodów UEFA, które przyniosły Ormianom dużo radości. Ze względu na trwający konflikt, niektóre spotkania przeniesiono poza kraj. Mecz pomiędzy Armenią a Gruzją był przecież rozgrywany w Tychach. Ostatecznie, dość nieoczekiwanie, podopieczni Joaquina Caparrosa okazali się lepsi od kadr Macedonii Północnej, Gruzji oraz Estonii i awansowali do dywizji B. Dla małego, niespełna trzymilionowego kraju był to jeden z największych sukcesów w historii futbolu.
- Od wojny minął rok i wciąż ciężko nam o niej mówić. Możesz sobie tylko wyobrazić, jak ważne są te zwycięstwa dla naszego kraju. To swoiste symbole wiary w siebie, motywacji i niepoddawania się w tych ciężkich czasach - przyznała rozmówczyni.
- W Lidze Narodów nasi zawodnicy pokazali się ze znakomitej strony i byli w stanie wygrać grupę w dywizji C. Podczas wojny nasza drużyna pokazała prawdziwy charakter i przyniosła wiele radości naszemu krajowi, który znajduje się w ciężkim momencie - dodała.
Ormianie przed historyczną szansą
Jeśli ktoś myślał, że kadra Armenii na tym poprzestanie, to się grubo mylił. Eliminacje do MŚ 2022 w Katarze rozpoczęli jak burza. Nie mają najłatwiejszej grupy, bo muszą się mierzyć z Niemcami, Rumunią, Macedonią Północną, Islandią oraz Liechtensteinem. Po trzech kolejkach jednak wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, bowiem na czele była... Armenia.
Podopieczni Caparrosa wygrali pierwsze trzy mecze z Liechtensteinem, Islandią oraz Rumunią, co dawało im pierwsze miejsce w grupie. Przy wpadce Niemców z Macedonią Północną (1:2) byli na pozycji premiowanej awansem do mundialu w Katarze!
- Szczerze mówiąc, byliśmy trochę zaskoczeni, że zdobyliśmy aż 9 punktów w pierwszych trzech meczach. Nawet Niemcy wywalczyli mniej. To był nasz najlepszy start w historii eliminacji, co wywołało wielkie podekscytowanie i nawet zaczęliśmy marzyć o awansie do mundialu w Katarze w 2022 roku - wyjawiła Hasmik Babayan.
Nie ma człowieka kojarzącego się bardziej z ormiańską piłką niż Henrich Mchitarjan. Pomocnik występuje obecnie w AS Roma, ale wcześniej grał m.in. w Borussii Dortmund czy Manchesterze United. Zawodnik to w kraju prawdziwy człowiek-instytucja, a jego pozycję można porównać do statusu Lewandowskiego w Polsce.
- Mchitarjan od zawsze miał i będzie miał na zawsze specjalne miejsce w naszej piłce. Zainspirował wiele dzieci, pomagał swoim kolegom z drużyny wierzyć we własne możliwości i wspierał ich w karierze. Nasi rodacy są z niego dumni. To największa gwiazda i bardzo ważny gracz. Tacy zawodnicy to naprawdę rzadkość. Jest bardzo pracowity i zdeterminowany - opowiedziała dziennikarka.
Przez wiele lat gra opierała się na Mchitarjanie. Skąd wzięły się nagle niespodziewanie dobre wyniki reprezentacji? - Mamy dobrą drużynę, oddanych zawodników i świetnego, wymagającego selekcjonera. Wprowadził wiele zmian do zespołu, przemodelował treningi i zmienił podejście do pracy. Wiążemy wielkie nadzieje z trenerem Caparrosem w Armenii. To czas, żeby drużyna pokazała, na co ją stać. Nigdy nie awansowaliśmy na mistrzostwa, więc wciąż lekko boimy się o tym mówić. Nie możemy być w całości zadowoleni, dopóki nie awansujemy. Teraz naszym głównym celem jest wygrana w każdym meczu - wyjaśniła Ormianka.
Rozwój piłki klubowej
Wraz z dobrymi wynikami reprezentacji, przyszły także sukcesy w rozgrywkach klubowych. W pierwszym sezonie rozgrywania Ligi Konferencji Europy Alaszkert Erywań awansował do fazy grupowej. Wprawdzie przegrał dwa pierwsze mecze z HJK Helsinki oraz Maccabi Tel Awiw, ale już samo znalezienie się w tym gronie to ogromny sukces.
- Stopniowo rozwój zachodzi także w klubowych rozgrywkach. Alashkert odniósł sukces, awansując do grupy Ligi Konferencji. To wzbudziło wielką radość. Oczywiście, inne kluby z naszej ligi będą walczyły o powtórzenie tego osiągnięcia w kolejnym sezonie - przyznała Babayan.
Podobnie jak Legii, Alaszkertowi nie za bardzo wychodzi łączenie walki w europejskich pucharach z grą w lidze. Na krajowym podwórku w tabeli są bowiem przedostatni, chociaż mają do rozegrania dwa zaległe mecze. Nie zmienia to faktu, że mistrzostwo im ucieka.
- Klub włożył wiele siły i energii w europejskie puchary, starał się odnieść w nich jak najlepszy rezultat, ale nie jest łatwo walczyć na kilku frontach. Alaszkert nie ma doświadczenia gry na takim poziomie i zajmuje to trochę czasu, by klub nauczył się dobrze dysponować siłami we wszystkich rozgrywkach - przyznała rozmówczyni.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy nie przerasta możliwości?
Po sukcesach w pierwszych trzech meczach eliminacji do MŚ 2022, Ormianom przydarzyły się słabsze mecze. Przegrali z Niemcami aż 0:6, a do tego zremisowali z Macedonią Północną oraz Liechtensteinem. Sensacji raczej nie będzie, grupę najpewniej wygrają Niemcy.
Jednak wciąż gra toczy się o drugie miejsce w grupie, które aktualnie zajmują właśnie Ormianie. Następne dwa spotkania będą kluczowe, bowiem zmierzą się z Islandczykami oraz Rumunami. Jeżeli zdobędą w tych meczach sześć punktów, to miejsce w barażach będą mieli na wyciągnięcie ręki.
- Wiele osób w naszym kraju kocha piłkę i wspiera naszą reprezentację. Oczywiście, po sukcesach fani zaczęli oczekiwać jeszcze lepszych rezultatów od kadry. Niewielu już cieszy się z remisu, bo wymagają jak najwięcej od drużyny. Będzie bardzo ciężko naszej kadrze, oba mecze gramy na wyjeździe. Ciężko powiedzieć, czy będziemy w stanie zdobyć komplet punktów, ale oczekujemy przynajmniej czterech. Nie możemy sobie pozwolić na stratę "oczek", ponieważ kwalifikacje dobiegają końca, a my musimy walczyć w każdym spotkaniu - zakończyła Hasmik Babayan.
Kolejne spotkanie kadry Armenii już w piątek o godz. 20:45. Ich przeciwnikami będzie reprezentacja Islandii.
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Niemcy | 10 | 9 | 0 | 1 | 36:4 | 27 |
2 | Macedonia Płn. | 10 | 5 | 3 | 2 | 23:11 | 18 |
3 | Rumunia | 10 | 5 | 2 | 3 | 13:8 | 17 |
4 | Armenia | 10 | 3 | 3 | 4 | 9:20 | 12 |
5 | Islandia | 10 | 2 | 3 | 5 | 12:18 | 9 |
6 | Liechtenstein | 10 | 0 | 1 | 9 | 2:34 | 1 |
Czytaj więcej:
Tylko trzech bramkarzy w Anglii może równać się z Fabiańskim!
El. MŚ: Brazylia hegemonem, choć przeżywała męki