Łukasz Fabiański: Spełniłem marzenie, właśnie tak chciałem skończyć

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

- Tak miało wyglądać moje pożegnanie z kadrą. Spełniają się marzenia - mówi przed meczem z San Marino Łukasz Fabiański, który kończy występy w zespole narodowym.

"Fabian" debiutował w reprezentacji 28 marca 2006 roku w potyczce z Arabią Saudyjską (2:1). Uzbierał w sumie 56 spotkań i w sobotę zakończy bogatą karierę eliminacyjnym starciem z San Marino.

- Mam pozytywne wspomnienia, jeśli chodzi o tego przeciwnika. W jednym spotkaniu obroniłem karnego, a w drugim zwyciężyliśmy 10:0. Pewnie w sobotę będzie to wyglądać tak, że wystąpię tyle minut, ile mam meczów w kadrze - przyznał.

Jak się okazuje, 36-latek dokładnie zaplanował rozstanie. - Moment na pożegnanie jest dziwny, ale tylko dlatego, że pandemia przestawiła terminy dużych turniejów. Euro 2020 od dawna miało być moją ostatnią imprezą - zaznaczył Łukasz Fabiański.

Zmiany decyzji nie będzie

Niektórzy postulowali, by doświadczony bramkarz pograł w narodowych barwach dłużej, lecz to nie wchodziło w rachubę. - Od dawna byłem zdecydowany, że tak czy siak odchodzę. Nie brałem pod uwagę, żeby zostać aż do mundialu. Nie boję się, że nie będzie mnie miał kto zastąpić. Mamy wielu młodych bramkarzy, którzy na pewno dadzą radę - stwierdził.

Fabiański nie ukrywa, że po przyjeździe na zgrupowanie czuł się dziwnie. - Trochę się już oswoiłem z sytuacją, choć początek był tremujący. W drodze na piątkowy trening koledzy mnie uświadomili, że robię to już po raz ostatni. W ogóle sporo osób daje mi to do zrozumienia.

Co z karierą klubową?

Pożegnanie z reprezentacją "Fabian" zaplanował bardzo dokładnie, ale w kwestii kariery klubowej sytuacja wygląda inaczej. - Nie zastanawiałem się jeszcze, w jakim klubie skończę. Póki co cieszę się, że kończę w kadrze na pięknym Stadionie Narodowym, bo na tym mi bardzo zależało - oznajmił.

- Mam marzenie, żeby grać w piłkę do 40. roku życia. Myślę, że dam radę utrzymać się na wysokim poziomie, choć nie wiem, czy będę wtedy występował regularnie. Ważne, żeby dopisywało zdrowie. Jeśli chodzi o wybór miejsca, to przyjdzie moment, w którym decyzje będę podejmował przez pryzmat rodziny - przyznał.

Wiele pięknych wspomnień

- Najważniejsze wydarzenia w mojej karierze reprezentacyjnej to m. in. debiut, bo każdy chce usłyszeć hymn przed meczem. Ważny był moment, w którym trener Adam Nawałka, w trakcie eliminacji do Euro 2016, powiedział, że to ja jestem numerem jeden. Do tego dążyłem przez wiele lat. Trzeci moment być może nastąpi w sobotę - dodał.

"Fabian" bez wahania wskazał też zdarzenie, do którego chętnie by się cofnął, by zmienić jego losy. - Gdybym mógł cokolwiek powtórzyć, od razu wskazałbym na rzuty karne w ćwierćfinale Euro z Portugalią. To był tak etap rozgrywek, w którym jedna lub dwie sytuacje pozwoliłyby nam przejść do historii. Zatem idealny moment na wehikuł czasu.

- Właśnie mistrzostwa we Francji były wyjątkowe, specjalne. Zapadły w pamięci kibicom, a my mamy z nich fajne wspomnienia, ale też niedosyt wiążący się ze wspomnianym ćwierćfinałem - zakończył.

Mecz eliminacji MŚ 2022 Polska - San Marino odbędzie się w sobotę o godz. 20.45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1.

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Fabiański żegna się z reprezentacją Polski. Prezes PZPN wskazał ulubioną interwencję bramkarza

Źródło artykułu: