El. MŚ: Polacy zgodnie z planem. Łzy Fabiańskiego, nerwy Lewandowskiego

PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Piłkarze San Marino byli bliscy spełnienia marzeń, Łukasz Fabiański płakał, a Robert Lewandowski wściekał się na kolegów. Polska wygrała z San Marino 5:0 w meczu eliminacji MŚ 2022.

Ani przez chwile wynik meczu z przedostatnią drużyną rankingu FIFA nie był zagrożony. Piłkarze San Marino przywiozą z Warszawy fajne wspomnienia, kilka godzin przed spotkaniem spacerowali jeszcze po Starówce, rozegrali spotkanie na wypełnionym po brzegi pięknym Stadionie Narodowym i dali sobie strzelić mniej goli niż w pierwszym meczu (u siebie przegrali 1:7). Rywale marzyli o wyniku 0:3, o czym mówili przed spotkaniem, i byli bliscy spełnienia swoich snów.

Zawodnicy Paulo Sousy, posługując się językiem korporacyjnym, dowieźli cel przed zakończeniem miesiąca. I to by było na tyle, pora o tym zapomnieć i przewrócić kolejną kartkę w notesie. Nie można Biało-Czerwonych przesadnie krytykować, bo wygrali pewnie. Ale trzeba jednak zwrócić uwagę na kilka aspektów - ale o tym później.

Nerwy Lewandowskiego

Naszym zawodnikom nie grało się może najprzyjemniej, ale polska kadra szybko wyszła na prowadzenie. Po dziesięciu minutach na lewej stronie "zatańczył" Przemysław Płacheta, prostym zwodem, na zamach, ograł rywala, następnie mocno dośrodkował i Karol Świderski strzelił gola głową z bliskiej odległości. Dokładnie dziesięć minut później było już 2:0. Po drugiej stronie podobną akcję przeprowadził Kacper Kozłowski, także wstrzelił piłkę w pole karne, ale po drodze odbił ją obrońca San Marino, Cristian Brolli, i pokonał własnego bramkarza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami

Większymi fragmentami mecz z San Marino przypominał gierkę treningową na dość małej intensywności. Zawodnicy Sousy czasem rozgrywali piłkę nawet tak, jakby chodziło im o urwanie kilkunastu sekund, o co selekcjoner miał wyraźne pretensje do niektórych z nich. Portugalczyk często instruował piłkarzy, jak powinni zachować się w danej akcji.

Jednym ze słabszych zawodników był Przemysław Frankowski. Skrzydłowy RC Lens nie wszedł dobrze w mecz, a później piłka jakby się na niego obraziła, odbijając się od jego nóg w prostych sytuacjach. Karol Linetty, który otrzymał dodatkowo żółtą kartkę, wykluczając się z gry w następnym spotkaniu, również nie będzie z siebie dumny przez najbliższe godziny.

Najbardziej sfrustrowanym graczem polskiej kadry jest jednak jej kapitan - Robert Lewandowski. "Lewy" liczył w tym spotkaniu na kilka goli, jednego nawet strzelił, ale sędzia uznał, że gdy dobiegał do piłki, faulował rywala. Im dłużej trwał mecz, tym Lewandowski bardziej się denerwował. Wyraźnie pokazywał kolegom, jakich zagrań  oczekuje. W pewnym momencie zawodnicy naszej kadry aż za bardzo szukali kapitana podaniem, ale Lewandowski nie miał też swojego dnia. W dwóch, trzech sytuacjach źle kopnął piłkę, nieczysto, a gdy wykonywał rzut wolny, trafił w mur.

Po przerwie wynik podwyższył Tomasz Kędziora. Obrońca po rzucie rożnym wykorzystał zamieszanie pod bramką San Marino i z bliska pokonał bramkarza mocnym strzałem.

Wzruszające pożegnanie

W 57. minucie wszyscy na trybunach wstali, dało się wyczuć wielkie poruszenie na stadionie. Kibice przez niemal godzinę gry zrywali się często skandując imię i nazwisko Łukasza Fabiańskiego, za co bramkarz odwdzięczał się brawami. Po upływie 57. minut zawodnik West Hamu United już ocierał ramieniem twarz, na telebimie widać było, że ma mokre oczy. Piłkarze obu reprezentacji utworzyli szpaler, a Fabiański schodząc i przytulając się ze wszystkimi zawodnikami pożegnał się na dobre z reprezentacją po piętnastu latach gry w narodowych barwach.

W samej końcówce nastroje polskich kibiców poprawił Adam Buksa. Napastnik w sytuacji sam na sam nie zawahał się i uderzył pewnie. W doliczonym czasie bilans bramkowy podreperował jeszcze Krzysztof Piątek strzałem z najbliższej odległości po płaskim dośrodkowaniu Kozłowskiego. Dzięki tym dwóm trafieniom polska kadra pokonała San Marino 5:0.

Polska - San Marino 5:0 (2:0)
1:0 - Karol Świderski 10'
2:0 - Cristian Brolli 20' samobójcza
3:0 - Tomasz Kędziora 50'
4:0 - Adam Buksa 84'
5:0 - Krzysztof Piątek 90+1'

Polska: Łukasz Fabiański (57. Radosław Majecki) - Robert Gumny, Michał Helik, Tomasz Kędziora - Przemysław Płacheta, Przemysław Frankowski (65. Bartosz Bereszyński) - Mateusz Klich (46. Krzysztof Piątek), Karol Linetty, Kacper Kozłowski - Karol Świderski (72. Adam Buksa), Robert Lewandowski (66. Jakub Moder).

San Marino: Elia Benedettini - Simone Benedettini, Davide Simoncini, Cristian Brolli, Mirko Palazzi - Enrico Golinucci, Luca Censoni, Alessandro Golinucci, Marcello Mularoni, Matteo Vitaioli - Jose Hirsch.

Żółte kartki: Linetty

Widzów: 56 128

Komentarze (43)
avatar
Anna Sar-1
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
Nerwy lewatywy, bo wie, ze to byla jego jedyna okazja zeby nastrzelac i nie nastrzelal. I ten zachlanny sęp chce Zlota Pilke.... zenada. 
avatar
RYNO
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
San Marino. 33 tys. mieszkańców. To są amatorzy. Brawo! Wieczyta z Krakowa zagrała by lepiej. 
avatar
Legionowiak 2.0
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Szkoda, że "Fabian" skończył karierę! Mnie kibicowi też łezka poleciała z oka, jak Łukasz schodził z boiska! Łukasz, dziękujemy za wszystko! Na zawsze legenda polskiej kadry! 
avatar
emcanu
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Na Narodowym i przy takiej publice, to na pewno miłe uczucie. Ale poza tym był to mecz przeciwko jednej z najsłabszych reprezentacji, wykazać nie musiał się w ogóle, a samą piłkę dotknął może t Czytaj całość
avatar
SportowyEkspert
10.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
6
Odpowiedz
Tylko 5:0 wstyd dobrze że ten Fabiański odchodzi bo tylko przynosi pecha