Z Tirany Mateusz Skwierawski
To był jeden z bardziej elektryzujących meczów polskiej reprezentacji w ostatnich latach. Porządkowi długo po spotkaniu sprzątali ulice w Tiranie, na których pełno było puszek po piwie i szkła. Jeszcze przed spotkaniem doszło do kilku zgrzytów na mieście. Albańscy kibice rzucali w kierunku Polaków piwem i doszło do szamotaniny. Dopiero policja rozproszyła obie grupy. Gorąco robiło się także w centrum Tirany - tam idący na mecz fani odpalali race, głośno śpiewali i nerwowo reagowali, widząc grupki osób w biało-czerwonych barwach. Wystarczyła choćby mała prowokacja gestem lub przyśpiewką, a dochodziło do krótkich zwarć słownych.
Wielki hałas
Z takim samym nastawieniem albańscy fani weszli na stadion. Obiekt wypełnił się w komplecie, federacja wyprzedała wszystkie 22 tysiące biletów na długo przed terminem spotkania i to mimo koronawirusowych obostrzeń. Pierwotnie mecz mogło obejrzeć 30 procent pojemności trybun (ok. 7 tys. widzów), ale ostatecznie ministerstwo zdrowia zezwoliło, aby weszli wszyscy posiadający bilety.
Już godzinę przed spotkaniem czuć było pod Air Albania Stadium wrogą atmosferę. Albańczycy gwizdali na wszystko co polskie: trenerów, zawodników i rozwieszających flagi polskich miast kibiców.
- Pokazywali w naszym kierunku środkowe palce, wymachiwali pięściami, rzucali też w nasz górny sektor butelkami - relacjonuje nam jeden z kibiców, który był na stadionie. Inny z polskich fanów widział zachowanie Albańczyków z innej perspektywy. Z grupą polskich znajomych siedział na sektorze gospodarzy, z którego leciały butelki w stronę naszych zawodników. - Na początku nie wiedziałem, co to. Hałas był ogromny. Mieliśmy wrażenie, jakby z trybun leciał grad. Butelki uderzały w murawę z dużym impetem, było głośno - mówi nam kibic.
Trybuny żyły, jakby padał gol za golem
- Po golu Świderskiego fani walili w plastikową szybę z pleksy, odgradzającą gospodarzy od polskiej trybuny. Byli wściekli. Ze złości rzucali do góry piwami - opowiada. Albańscy fani zachowywali się jak kibice klubowi. Śpiewali cały mecz, celebrowali najmniej istotne zagranie - wybicie piłki spod nóg Roberta Lewandowskiego, straty piłki przez polskich graczy. Do momentu, gdy zaczęli rzucać z trybun przedmiotami, tworzyli piekło, ale w pozytywnym znaczeniu. - Mnie ta atmosfera bardzo się podobała - uzupełnia inny z kibiców. - Pod względem "kibicowskim" szacunek. Mecz może nie porywał, ale oglądało się go w napięciu. Człowiek myślał, że coś się dzieje na boisku, a piłkę rozgrywali obrońcy. Trybuny żyły, jakby padał gol za golem. Takiej atmosfery brakowało mi od dawna. Przez pandemię koronawirusa zapomniałem już, jakie to emocje - kończy polski kibic.
Reprezentacja Polski wygrała z Albanią 1:0 po golu Karola Świderskiego. Dzięki temu drużyna Paulo Sousy awansowała na drugie miejsce w grupie i jest bardzo bliska występu w barażach o mundial 2022. W listopadzie Biało-Czerwoni zagrają dwa ostatnie mecze w kwalifikacjach: z Andorą i Węgrami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!