PZPN pójdzie na wojnę z Anglikami w sprawie Glika? Oto, co mówią przepisy FIFA

FIFA nie dopatrzyła się rasistowskiego zachowania Kamila Glika w meczu z Anglią i zamknęła sprawę. Czy na tym jednak koniec? Niekoniecznie. PZPN zastanawia się teraz nad oskarżeniem Anglików. Sprawdziliśmy, czy według przepisów FIFA jest to możliwe.

Piotr Koźmiński
Piotr Koźmiński
Kamil Glik PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Kamil Glik
Jak się okazuje, Regulamin Dyscyplinarny FIFA umożliwia taki krok! PZPN mógłby powołać się na punkt w przepisach światowej federacji, który jasno mówi, że ten, kto dopuszcza się fałszywych oskarżeń, sam może zostać ostatecznie ukarany!

Ale po kolei. W środę Jakub Kwiatkowski, team menager reprezentacji Polski, poinformował o korzystnej decyzji w sprawie Kamila Glika.

"Zgodnie z naszym stanowiskiem wyrażanym od samego początku FIFA nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego względem Kamila Glika po absurdalnych oskarżeniach ze strony angielskiej federacji. Sprawa, przynajmniej na gruncie FIFA, została zamknięta" - napisał Kwiatkowski.

Kara byłaby gigantyczna

Kluczowe może się okazać określenie "przynajmniej na gruncie FIFA". To, że w światowej centrali piłkarskiej sprawa jest zamknięta, jeśli chodzi o Glika, to bardzo dobrze, bo gdyby nasz zawodnik miał być ukarany, to z tego "paragrafu" byłoby to CO NAJMNIEJ 10 meczów. A więc kara gigantyczna. Nie było przewinienia, nie ma więc sankcji. Tylko co z oskarżającymi?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań

Już wcześniej, w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, prezes Cezary Kulesza nie ukrywał, że PZPN, w przypadku uniewinnienia Glika, rozważy zwrócenie się przeciwko Anglikom.

I sytuacja w tej kwestii się nie zmieniła. Bo również teraz, po ogłoszeniu decyzji FIFA, nasz związek nie wyklucza podjęcia takich kroków. - Czekamy na przesłanie akt sprawy z FIFA i na podstawie tych dokumentów podejmiemy decyzję, co dalej - poinformował nas Piotr Szefer, dyrektor biura zarządu PZPN.

To byłby precedens

Zaraz po tym, gdy sprawa wyszła na jaw, a WP SportoweFakty w kolejnych publikacjach udowadniały, że Glik jest niewinny (Anglicy oskarżali go o tak zwany "gest małpy" w kierunku Kyle'a Walkera, a tak naprawdę Polak pokazał tylko rywalowi, że ten za dużo dyskutuje), pojawiło się w Polsce wiele głosów, że ani zawodnik, ani PZPN tak tej sprawy zostawić nie powinny i że to polska strona powinna teraz oskarżyć Anglików.

Wszystko wskazuje, że gdyby do tego doszło, byłby to precedens. Pytaliśmy wiele osób ze świata piłki i nikt nie przypomina sobie przypadku, w którym po uniewinnieniu danego zawodnika jego federacja zwróciłaby się przeciwko oskarżycielom. Jednak to, że takiego przypadku nie było, nie oznacza, że (kiedyś/wkrótce) nie będzie.

Furtka istnieje, ale ciężko będzie przez nią przejść

Co zatem jeśli PZPN zdecyduje się na taki krok? Zapytaliśmy o to jednego z czołowych prawników w Polsce, bardzo dobrze obeznanego z regulaminami UEFA i FIFA. Kluczowy dla całej sprawy jest punkt 19.2 Regulaminu Dyscyplinarnego FIFA.

Kluczowy zapis, który jasno stanowi, że bezpodstawne oskarżenie może się obrócić przeciwko oskarżającemu Kluczowy zapis, który jasno stanowi, że bezpodstawne oskarżenie może się obrócić przeciwko oskarżającemu
A brzmi on tak: "Ktokolwiek w bezpodstawny lub nieodpowiedzialny sposób oskarża, sam może być ukarany" - to kluczowe słowa dla ewentualnej dalszej walki w sprawie Glika.

Sprawa musiałaby więc wrócić przed oblicze Komitetu Dyscyplinarnego FIFA. Tyle że choć furtka w przepisach istnieje, to w praktyce niezwykle ciężko będzie przez nią przejść.

Trzeba byłoby udowodnić złą wolę

- PZPN musiałby udowodnić, że angielskie oskarżenia były oparte na złej woli. Że oskarżający wiedział, że takiego zachowania polskiego piłkarza nie było. A mimo to z premedytacją go oskarżył, chcąc tak naprawdę wyeliminować rywala ze sportowej rywalizacji - mówi nam jeden z czołowych polskich prawników, który doskonale zna odnośne przepisy w tej sprawie.

I to byłoby największe wyzwanie: udowodnić Anglikom złe intencje. - Wiadomo, jak mocno walczy z rasizmem i UEFA, i FIFA. A zatem oskarżający, który sam został oskarżonym zapewne przyjąłby taką linię obrony: wiemy, jakimi wartościami kierują się światowe władze piłkarskie. Wydawało nam się, że taki gest miał miejsce, dlatego zgłosiliśmy sprawę do wyjaśnienia - prawnik, z którym rozmawialiśmy, kreśli ewentualną linię obrony drugiej strony.

FIFA przyjrzała się sprawie z urzędu

I dalej: kto miałby zostać ukarany i jak? Z tego, co wiadomo, o podejrzeniach wobec Glika działaczy angielskiej federacji poinformował Harry Maguire, który starł się z polskim obrońcą zaraz po gwizdku kończącym pierwszą połowę.

Następnie dwoje angielskich działaczy, jeszcze w przerwie meczu, udało się do sędziów i zgłosiło sprawę. Arbitrzy, zgodnie z procedurami, opisali zdarzenie, a skoro znalazło się ono w protokole meczowym, to FIFA z urzędu przyjrzała się zajściu.

Zawieszenie, ostrzeżenie, kara finansowa?

Przyjmijmy, że mimo zawiłości tej sytuacji, PZPN walczy dalej. Jakie sankcje groziłyby oskarżycielom? Gdyby oskarżenie padło konkretnie na Maguire'a, to ewentualne sankcje mogłyby być "lustrzanym odbiciem" tego, co groziło Glikowi. Czyli zawieszenie na 10 meczów lub tylko ostrzeżenie.

A co jeśli skarżonym podmiotem byłaby angielska federacja? Wtedy regulamin przewiduje przede wszystkim karę finansową albo tylko ostrzeżenie.

Tak czy inaczej, droga wydaje się długa, kręta i wyboista. Ale ta droga istnieje. Wszystko zatem zależy od decyzji szefostwa PZPN.

Porównali Buksę i Lewandowskiego

Wielki cel Polaków przed barażami

Czy PZPN powinien oskarżyć Anglików w sprawie Glika?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×