O Legii Warszawa i ich piłkarzach w ostatnim czasie w mediach jest bardzo głośno. I bynajmniej nie chodzi tu o sukcesy czy dobre wyniki sportowe. Jest wręcz dokładnie odwrotnie.
Seria porażek sprawiła, że z posadą pierwszego trenera pożegnał się Czesław Michniewicz. Dodatkowo miała również wyjść informacja o tzw. "grupie bankietowej", czyli piłkarzach Legii, którzy mieli imprezować.
Władze mistrzów Polski przekonują, że nie mają żadnej wiedzy w tym temacie. Taką informację przekazał dyrektor klubu Radosław Kucharski. Dodatkowo zwrócił się też z prośbą. - Jednocześnie mam taki apel. Jeśli macie wiedzę o tym, że piłkarze wychodzą na miasto, to dajcie o tym znać. To nam pomoże, będziemy mogli szybciej reagować - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni
W słowa Kucharskiego uwierzyć nie mógł były reprezentant Polski Jan Tomaszewskiego. - Jak ja słyszę, że tam są zastrzeżenia do prowadzenia się zawodników i ktoś z kierownictwa Legii zwrócił się do kibiców, żeby ewentualnie powiadamiali klub o tym, gdzie zawodnicy są czy balują, to ja się pytam, czy to jest klub profesjonalny? Czy po prostu jakieś kółko różańcowe? - powiedział na łamach "Super Expressu".
Dodatkowo nasz były bramkarz "podał na tacy" gotowe i jego zdaniem bardzo proste rozwiązanie. - W każdym klubie, który gra co trzy dni, piłkarz podpisuje kontrakt, że od 22 do 23 musi być włączony Skype i klub może sprawdzić piłkarza. Nie może być mowy o żadnej balandze - wyjaśnia.
Wtedy przedstawiciel klubu kontaktuje się z piłkarzem i sprawdza czy jest pod wpływem. - Jeśli piłkarz po tej rozmowie ruszy gdzieś w miasto, no to rano na treningu będzie kołowaty. To jest naprawdę proste rozwiązanie! - zakończył.
Zobacz także:
Dariusz Tuzimek: Sprzątanie po Michniewiczu jeszcze trochę potrwa
Burza w sieci po zachowaniu Zielińskiego