Reprezentacja Polski pokonała Andorę 4:1 w dziewiątym meczu eliminacji mistrzostw świata 2022. Podopieczni Paulo Sousy mieli bardzo ułatwione zadanie, gdyż już w 21 sekundzie meczu czerwoną kartkę po faulu na Kamilu Gliku otrzymał Ricard Fernandez. Cegiełkę do zwycięstwa Polaków dołożył Arkadiusz Milik, który w ostatnim czasie nie miał zbyt wielu okazji do gry z orzełkiem na piersi.
Nasz napastnik skomentował swój występ w rozmowie z TVP Sport i podkreślił, dzięki któremu elementowi Polacy mieli sporo sytuacji strzeleckich.
- Cieszę się bardzo ze zwycięstwa, ze strzelonego gola i z powrotu do składu. Dużo sytuacji bramkowych mieliśmy po dośrodkowaniach. My, napastnicy staraliśmy się atakować piłkę i właściwie w jednej takiej sytuacji zdobyłem bramkę. Próbowałem gdzieś zgrać piłkę do Roberta. Następnie on zgrał do mnie i udało się strzelić gola - opisał Arkadiusz Milik w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski ostro o polskim systemie szkolenia. "Nie mogę powiedzieć, że widać światełko w tunelu"
Konto bramkowe zawodnika występującego na co dzień w Olympique Marsylia mogło ulec powiększeniu. Jednak swoją drugą bramkę Milik zdobył, będąc na pozycji spalonej. Zaledwie centymetry dzieliły go od szczęścia.
- Takie minimalne spalone się zdarzają. Już raz w tym sezonie strzeliłem gola ze spalonego. Mam nadzieję, że następna bramka będzie już prawidłowa - dodał Milik.
Mecz z Andorą zapewnił Polakom kolejne trzy punkty do tabeli oraz kolejne nowe doświadczenia w postaci gry na sztucznej trawie.
- Między normalną a nawierzchnią, na której dziś graliśmy, jest kolosalna różnica. Właściwie przy każdym podaniu, przy odbiciu piłki czuć tą różnicę. Na co dzień gramy na klasycznej nawierzchni. Co do sztucznej trawy, to jest z pewnością kwestia przyzwyczajenia, aby się do niej dostosować. Z dzisiejszego meczu najważniejszy jest fakt, że udało się nam zdobyć trzy punkty. Rozwijamy się i walczymy dalej - zakończył Milik.
Czytaj także:
Znów to zrobił! Lewandowski wyrównał 47-letni rekord!