Kibu Vicuna stawia sprawę jasno. "Nie lubię wymówek"

Materiały prasowe / CYFRASPORT / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Kibu Vicuna
Materiały prasowe / CYFRASPORT / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Kibu Vicuna

- W piłce nożnej możesz wyjść na boisko, zagrać na swoim poziomie, a potem wygrać, zremisować lub przegrać, ale musisz iść do szatni z przekonaniem, że dałeś z siebie wszystko - mówi trener piłkarzy ŁKS Łódź Kibu Vicuna.

Jego zawodnicy z pewnością nie mogą powiedzieć tego o ostatnim meczu ligowym, w którym przegrali z Odrą Opole aż 0:3. Szkoleniowiec od razu po końcowym gwizdku nazwał tamto spotkanie "najsłabszym w sezonie".

- Takie były realia, nie mieliśmy łącznie aż 12 piłkarzy na mecz z Odrą. To jedna rzecz. Byli inni piłkarze, którzy mieli szansę i ją wykorzystali. Musimy szukać rozwiązania z tego, co mamy. Najgorsze jest to, że nie wyglądaliśmy jak ŁKS, nie byliśmy sobą, nie zagraliśmy na naszym poziomie - wyliczał Kibu Vicuna.

- W piłce nożnej możesz wyjść na boisko, zagrać na swoim poziomie, a potem wygrać, zremisować czy przegrać, ale musisz iść do szatni z przekonaniem, że dałeś z siebie wszystko Przed meczem energia w szatni i nawet na rozgrzewce była dobra, ale w meczu już to tak nie wyglądało, po prostu był to mecz, który zagraliśmy źle. Odra Opole grała dobrze, zasłużenie wygrali 3:0, zrobili swoje. Problemem byliśmy my, nie graliśmy tak jak się przygotowywaliśmy. Oczywiście, możemy powiedzieć o kontuzjach, o tym co się działo w tygodniu, ale ja nie lubię wymówek - dodał trener ŁKS Łódź.

ZOBACZ WIDEO Matty Cash to dopiero początek? "Świat się zmienia i takich sytuacji będzie coraz więcej"

Nie da się ukryć, że łodzianie w ostatnim czasie notują wyniki poniżej oczekiwań. Przed wpadką w Opolu zaledwie zremisowali u siebie z ostatnim wówczas w tabeli Fortuna I ligi beniaminkiem Górnikiem Polkowice 1:1, mimo że rywale grali w osłabieniu przez ostatnie 20 minut.

- To też kompletnie inne mecze. Mówiłem wtedy, że druga połowa nie była dobra, bo tak czułem, ale i tak to było spotkanie, które powinniśmy wygrać. Co prawda nie tworzyliśmy wielu okazji, ale i tak mieliśmy ich więcej od przeciwnika, nawet w końcówce mieliśmy dwie, trzy dobre możliwości. A w Opolu nie mieliśmy szans - tłumaczył Vicuna.

Teraz ełkaesiaków czeka starcie z GKS Katowice. Z jednej strony to ekipa, która zajmuje dopiero 13. miejsce w tabeli. Z drugiej zaś, nie przegrała od sześciu spotkań, a w poprzedniej serii gier pokonała Koronę Kielce 1:0.

- Mają dobrą passę jeżeli chodzi o wyniki. Ale my też taką mieliśmy i się skończyła. To zespół, który zmienił formację i strukturę. Od momentu, gdy to zrobili, notują lepsze wyniki. W fazie ofensywnej grają ustawieniem 3-4-3, a w fazie defensywnej 5-2-3. Mają młodych, ale ciekawych napastników. Są solidni defensywnie, ostatnio nie tracą bramek, mają wysokich stoperów, na boku również są szybcy zawodnicy. Przede wszystkim mają bardzo dobrze przejście z ataku do obrony.

Prawdopodobnie wpływ na postawę na boisku biało-czerwono-białych ma również atmosfera wokół klubu i m.in. odejście Mikkela Rygaarda. Zdaniem szkoleniowca, najlepszym lekiem na wszystko są po prostu zwycięstwa.

- Trzeba koncentrować się na następnym meczu, grać dobrze, mieć taki cel, żeby codziennie być lepszym. Oczywiście, dobre wyniki znacznie pomagają w takiej sytuacji. Trenujemy codziennie bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń do treningów, nastawienia czy profesjonalizmu zawodników - stwierdził trener ŁKS.

Mecz ŁKS Łódź - GKS Katowice rozegrany zostanie na Stadion Miejskim im. Władysława Króla w sobotę o godzinie 18:00.

Sprawdź także: Tajemniczy Janusz Niedźwiedź. Trener Widzewa Łódź nie chce ułatwiać zadania Podbeskidziu

Źródło artykułu: