Przed jego piłkarzami premierowe spotkanie rundy rewanżowej Fortuna I Ligi. Po szesnastu rozegranych (mają jeden zaległy mecz z Chrobrym Głogów), ełkaesiacy zajmują dziewiąte miejsce. Po uzupełnieniu tych braków mogą wskoczyć do szóstki, ale i tak ich dyspozycja podczas pierwszej fazy nie była zadowalająca dla nich samych, ale i dla trenera.
- To była trudna runda. Mieliśmy wiele kontuzji, więc praktycznie nie mogliśmy w dwóch kolejnych meczach wystawić takiego samego sklady. Warto jednak podkreślić, że my rundy jesiennej jeszcze nie skończyliśmy, bo mamy jeszcze mecz z Chrobrym. Oczywiście, chcielibyśmy mieć więcej punktów, to jest jasne. Przede wszystkim szkoda tych spotkań, w których traciliśmy punkty w Łodzi, jak z GKS-em Jastrzębie, Górnikiem Polkowice, nawet z Resovią czy Zagłębiem Sosnowiec. Mielibyśmy 6-7 punktów więcej i sytuacja byłaby inna - uważa Kibu Vicuna.
W poprzednim tygodniu biało-czerwono-biali wygrali u siebie z GKS Katowice 1:0 i przerwali trwającą blisko miesiąc serię bez wygranego spotkania (więcej TUTAJ). Jak przyznał szkoleniowiec ŁKS, od razu w drużynie zapanowała inna atmosfera - zarówno w szatni, jak i na treningach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!
- Pamiętam przed meczem z GKS-em Katowice mówiliście o ich dobrej serii zwycięstw, na co odpowiedziałem, że to jest piłka nożna, gdzie jeden mecz może wszystko zmienić. Przede wszystkim musimy grać dobrze. Czasami nie grasz dobrze i wygrywasz, ale normalna droga to taka, gdzie grasz dobrze, przygotowujesz się solidnie do meczu, szanujesz przeciwnika i wyglądasz od niego lepiej na boisku - powiedział Hiszpan na konferencji prasowej.
W ostatnim czasie Vicuna ogranicza się do obowiązkowego minimum, czyli jednego młodzieżowca na boisku. Wcześniej zdarzało się, że w podstawowej jedenastce wychodziło ich dwóch lub trzech.
- Dla mnie podstawową rzeczą są przepisy, a drugą to, kto wygląda najlepiej. Ja młodzieżowców traktuję jak seniorów. Mateusz Bąkowicz gra regularnie, Mieszko Lorenc też grał regularnie, jest na tym samym poziomie. Mamy również Gryszkiewicza i Kelechukwu, którzy też grają w prawie każdym meczu. Nie patrzę piłkarzom w dowody, tylko na to, jak wyglądają na treningach i w grze - wyjaśnił trener ŁKS.
W lipcu na inaugurację sezonu na zapleczu PKO Ekstraklasy Łódzki Klub Sportowy zremisował w Tychach z GKS-em 1:1. Łodzianie mieli sporą przewagę optyczną i statystyczną, ale wygrać się nie udało.
- Tyszanie to dobry zespół, dobrych piłkarzy i dobrego trenera. Przyjaźnię się z Arturem Derbinem i jeśli ktoś mnie pyta, które drużyny widziałbym na premiowanych awansem miejscach, odpowiadam: ŁKS i GKS Tychy. Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że jest to drużyna tylko defensywna. Mają również zawodników technicznych, jak Grzeszczyk, Steblecki, Kozina, który poprawił swoją formę, a także Biel. My jednak po wygranej mamy pewność siebie, więc mam nadzieję, że dobrze się zaprezentujemy w niedzielę i zgarniemy trzy punkty - zapowiedział Vicuna.
Spotkanie ŁKS Łódź - GKS Tychy rozpocznie się w niedzielę, 21 listopada o godzinie 12:40 na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla.
Sprawdź także: Lider Fortuna I ligi wytrzymuje ciśnienie