"Stracone dwa punkty" Widzewa Łódź. Dariusz Dudek czekał na to pół roku

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Dariusz Dudek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Dariusz Dudek

- Wynik nie zadowala ani mnie, ani pewnie trenera Niedźwiedzia - uważa szkoleniowiec Sandecji Nowy Sącz Dariusz Dudek po remisie u siebie 2:2 z Widzewem Łódź w 18. kolejce Fortuna I Ligi.

Początkowo przewaga była po stronie łodzian, ale udokumentowana została golem dopiero w doliczonym czasie gry, gdy do siatki gospodarzy trafił Dominik Kun. Później jednak role się odwróciły i dzięki golom Damira Sovsicia oraz Błażeja Szczepanka to nowosądeczanie wyszli na prowadzenie. Jeden punkt dla przyjezdnych uratował w samej końcówce Paweł Tomczyk. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.

- W pierwszej połowie drużyna dobrze zareagowała na to, że ostatni mecz przegraliśmy - poza pierwszymi minutami, kiedy było jeszcze widać u zawodników brak pewności. Po paru minutach jednak się rozkręciliśmy i tylko sobie "zawdzięczamy" to, że nie strzeliliśmy 3-4 bramek, bo mogliśmy zamknąć ten mecz już w pierwszej części gry - powiedział na konferencji prasowej po meczu trener Widzewa ŁódźJanusz Niedźwiedź.

- Drugie 45 minut zaczęliśmy źle. Straciliśmy gola po VAR-ze. Długo to trwało, ale nie przystoi nam tracić takich bramek. Dużo pracujemy nad tym, żeby tworzyć swoje sytuacje, a rywal kopnie piłkę w pole karne i zdobywa gola. Później kolejny nasz błąd, dostajemy piłkę za plecy, tracimy bramkę i mecz wymyka się nam spod kontroli. W końcówce udało nam się wrócić, zawodnicy, którzy weszli na boisko odmienili grę i na końcu Paweł Tomczyk uratował wynik - opisywał szkoleniowiec gości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!

Janusz Niedźwiedź odczuwał ogromny niedosyt po końcowym gwizdku. Wziął pod uwagę fakt, że jego drużyna kończyła mecz w dziesiątkę po drugiej kartce dla Dominika Kuna w końcówce gry.

- Patrząc na to, co działo się na boisku, jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem, chociaż dobrze, że wyciągnęliśmy z 1:2 na 2:2 i to jeszcze grając w końcówce w dziesiątkę. Natomiast traktujemy ten rezultat jako stracone dwa punkty. Nie będę oceniać pracy sędziów, to nie sędziowie nam dziś przeszkodzili. Mieliśmy 95. minut na to, żeby strzelić pięć bramek i wygrać ten mecz, a tego nie zrobiliśmy - uważa szef sztabu szkoleniowego czerwono-biało-czerwonych.

Również pełni radości po meczu nie było w szeregach Sandecji Nowy Sącz, która mogła w 75. minucie nawet prowadzić 3:1, ale arbiter nie uznał bramki dla gospodarzy. Po wideoweryfikacji okazało się, że jeden z graczy gospodarzy był na pozycji spalonej.

- Mieliśmy dziś w Nowym Sączu bardzo ciekawe spotkanie, dużo bramek i sytuacji kontrowersyjnych. Wynik nie zadowala ani mnie, ani pewnie trenera Niedźwiedzia. W pierwszej połowie zasłużenie przegrywaliśmy. W drugiej dokonaliśmy dwóch zmian i uświadamiałem zawodników, by pomóc im zdobyć gola. A bramkę straciliśmy po indywidualnym błędzie - ocenił trener miejscowych Dariusz Dudek.

Piłkarze spod Beskidu Sądeckiego w pierwszej kolejce Fortuna I Ligi przegrali w Łodzi 0:3. Tym razem nie dali się pokonać i nie wypadli z czołowej szóstki tabeli.

- Czekałem na to spotkanie pół roku, bo pamiętałem inaugurację w Łodzi. Chcieliśmy się zrewanżować i wydaje mi się, że to się udało. Każdy punkt się liczy w tej lidze. Przed nami kolejne mecze, do których musimy się zregenerować. Trener Niedźwiedź na pewno nie jest zadowolony, bo w pięciu spotkaniach zdobył trzy punkty. Na pewno jego drużyna odczuwa lekki kryzys, ale to taka pora roku, że przydarzają się kontuzje i kartki - podsumował Dudek.

W kolejnej serii gier Widzew podejmie Zagłębie Sosnowiec, a Sandecja - Górnika Polkowice. Oba spotkania odbędą się w niedzielę.

Sprawdź również: Szczęście w końcu dopisało ŁKS-owi. Rycerze Wiosny górą w meczu przyjaźni

Źródło artykułu: