Legia Warszawa zwyciężyła 1:0 z Jagiellonią Białystok dzięki bramce Mattiasa Johanssona w czasie doliczonym do pierwszej połowy spotkania. Przy Łazienkowskiej przerwała serię niepowodzeń, na którą złożyło się siedem porażek w PKO Ekstraklasie przeplatanych trzema w Lidze Europy. Podopieczni Marka Gołębiewskiego przybliżyli się do opuszczenia strefy spadkowej.
- Trochę lat jestem już w Legii, ale w takiej sytuacji nie byłem nigdy. Mam nadzieję, że to zwycięstwo popchnie nas do przodu, doda pewności siebie i pozwoli rozpocząć pozytywną serię, żeby gonić czołówkę w tabeli - mówi Mateusz Hołownia, cytowany przez portal legia.net.
- Na pewno pomógł nam Artur Boruc, który jest bardzo doświadczonym zawodnikiem. Było to cenne w końcówce, ponieważ graliśmy w obronie naprawdę młodym składem. Artur dodaje pewności siebie, dużo podpowiada, a to z pewnością bardzo pomaga - dodaje Hołownia.
Tomasz Musiał przedłużył pierwszą połowę meczu o cztery minuty, a i tak potrwała ona znacznie dłużej. W drugiej części było od razu dziewięć doliczonych minut. W maratońskim pojedynku dużo było przerw spowodowanych kontuzjami, dyskusjami, oglądaniem powtórek.
- Od początku było widać jakie to spotkanie. Jagiellonia grała agresywnie. My wyszliśmy z nastawieniem, że jak nie w tym meczu, to kiedy. Najbardziej ubolewamy nad kontuzjami. Mogą nam odpaść kluczowi zawodnicy. Już w środę gramy z Motorem Lublin w Pucharze Polski i na tym chcemy się skupić - zaznacza Hołownia.
Czytaj także: Wszedł i zrobił show. Wielki mecz "Grosika"
Czytaj także: Kosta Runjaić był zachwycony. Wskazał jednak mankament
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: znany trener nie rzuca słów na wiatr. Co za gest!