Kamil Kiereś był dumny, ale jedną rzecz wolał przemilczeć

Górnik Łęczna poprawia sobie samopoczucie w Fortuna Pucharze Polski po niepowodzeniach w PKO Ekstraklasie. W wygranym 2:1 meczu z Koroną Kielce potrzebował przerwy na przebudzenie się.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Kamil Kiereś WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Kiereś
Pierwsza połowa nie wyszła przedstawicielowi PKO Ekstraklasy. Nie dość, że stracił gola po uderzeniu Dawida Błanika, to jeszcze odpowiedział na niego zaledwie jednym strzałem Damiana Gąski. Górnik Łęczna miał problem z przeniesieniem piłki na połowę Korony Kielce, dlatego to pierwszoligowiec wydawał się być bliżej awansu.

- Lepiej przemilczę naszą grę od 10. minuty do końca pierwszej połowy, ponieważ wyglądała ona fatalnie. Zgubiliśmy schemat rozegrania piłki, budowania gry. Poszliśmy na walkę i długie podania. Ten mecz stał się słaby i nijaki. W przerwie zmieniliśmy ustawienie i manewr nam się sprawdził. Zdominowaliśmy zasłużenie drugą połowę i awansowaliśmy. Ten mecz daje nam optymizm oraz energię przed wyjazdem do Białegostoku - mówi po zwycięstwie 2:1 Kamil Kiereś, trener Górnika.

- Dla nas ten awans to historyczny moment. Górnik jest dopiero po raz drugi w historii w ćwierćfinale Pucharu Polski i będziemy mieć jeszcze szansę na półfinał. Jesteśmy dumni z tego osiągnięcia, ponieważ droga nie była łatwa - dodaje Kiereś i podkreśla kontekst tego meczu.

ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!
- Dla obu zespołów to było wielowątkowe spotkanie. Na pewno Korona chciała podbudować morale po zmianie trenera i ułożyć coś personalnie na najbliższe spotkanie ligowe. My z kolei jesteśmy w strefie spadkowej w ekstraklasie i sprawiliśmy sobie przykrą niespodziankę w meczu z Górnikiem Zabrze - wspomina szkoleniowiec łęcznian.

Za przygotowanie i prowadzenie kielczan odpowiadał Kamil Kuzera. Przejął on obowiązki zwolnionego w poniedziałek trenera Dominika Nowaka. Pierwsza połowa była obiecująca w wykonaniu Korony, ale jej gra kompletnie się rozsypała. Podopieczni Kuzery zostali zdominowani i prawie nie wychodzili z własnej części boiska.

- Górnik był lepszy w całym meczu. To spotkanie to dla nas drogowskaz. Poziom koncentracji i gry trzeba utrzymać przez 90 minut, jeżeli chce się rywalizować z przeciwnikiem z ekstraklasy - podsumowuje Kuzera.

Czytaj także: Wszedł i zrobił show. Wielki mecz "Grosika"
Czytaj także: Kosta Runjaić był zachwycony. Wskazał jednak mankament

Czy Górnik Łęczna utrzyma się w tym sezonie w PKO Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×