Metamorfoza Górnika Łęczna w Fortuna Pucharze Polski

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: zawodnik Korony Kielce Filipe Oliveira (z prawej) i Kryspin Szczęśniak (z lewej) z Górnika Łęczna
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: zawodnik Korony Kielce Filipe Oliveira (z prawej) i Kryspin Szczęśniak (z lewej) z Górnika Łęczna

Pierwsza połowa przebiegała ze wskazaniem na Koronę Kielce. Nagle wszystko się zmieniło. Górnik Łęczna przystąpił do zdecydowanego ataku i odwrócił wynik meczu w Fortuna Pucharze Polski na 2:1.

W meczach o wejście do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski los skojarzył trzech pierwszoligowców z klubami z PKO Ekstraklasy. W Kielcach różnica potencjałów była teoretycznie najmniejsza. Korona to topowa drużyna na zapleczu, a Górnik Łęczna ma największy problem z punktowaniem w elicie. We wtorek był już jeden konkurs rzutów karnych w Grudziądzu i również w drugim meczu dnia zanosiło się na wyrównany pojedynek.

Korona przystąpiła do walki pod wodzą starego-nowego szkoleniowca Kamila Kuzery. Przejął on obowiązki Dominika Nowaka zwolnionego po kompromitującej porażce z Puszczą Niepołomice. Kuzera ma za zadanie dokończyć rundę jesienną. We wtorek na trybunach był między innymi Leszek Ojrzyński przymierzany do prowadzenia kielczan wiosną.

Korona lepiej odnalazła się w gęstym śniegu i to ona oddała pierwsze uderzenie zablokowane, niebawem niecelne. Widowisko nie było atrakcyjne, ale mniejsze pretensje o to można było mieć do gospodarzy. W nagrodę zdobyli prowadzenie 1:0 w 25. minucie. Dawid Błanik ruszył do piłki w centrum pola karnego i pokonał Macieja Gostomskiego po podaniu Jacka Podgórskiego.

Górnik odpowiedział w pierwszej połowie tylko jednym strzałem Damiana Gąski. Kamil Kiereś zareagował zmianą ustawienia, ponieważ w przerwie wprowadził Leandro za Tomasza Midzierskiego. Ponadto Alex Serrano zastąpił w środku pola Tomasza Tymosiaka.

Po zmianach Górnik pokazał groźniejsze oblicze. Była szansa na doprowadzenie do remisu po błędzie Marcela Zapytowskiego na przedpolu. Nie wykorzystał jej Janusz Gol, którego sytuacyjne uderzenie zatrzymało się na słupku. Korona cofnęła się do głębokiej defensywy i zaczęła mieć problemy z utrzymaniem się przy piłce.

Górnik udokumentował przewagę golem na 1:1. Podopieczni Kamila Kieresia wykorzystali rzut wolny. Wrzutka Damiana Gąski spadła na głowę Bartosza Rymaniaka, który precyzyjnie przymierzył do bramki Marcela Zapytowskiego. Rymaniak przypomniał o sobie w Kielcach - to jeden z byłych złocisto-krwistych w szeregach Górnika.

Korona nie potrafiła otrząsnąć się w trudnych okolicznościach. W 82. minucie Górnik ponownie przycisnął i strzelił gola na 2:1. Na prawej stronie boiska rozpędził się Michał Goliński. Jego płaskie dośrodkowanie ominęło jednego zawodnika gości, ale praktycznie w miejscu wykonywania rzutów karnych był jeszcze Bartosz Śpiączka. Swoim strzałem zapewnił on awans łęcznianom.

Korona Kielce - Górnik Łęczna 1:2 (1:0)
1:0 - Dawid Błanik 25'
1:1 - Bartosz Rymaniak 67'
1:2 - Bartosz Śpiączka 82'

Składy:

Korona: Marcel Zapytowski - Adrian Danek, Mario Zebić, Michał Koj (41' Przemysław Szarek), Łukasz Sierpina - Marcel Gąsior, Marcin Szpakowski - Dawid Błanik (65' Jakub Łukowski), Filipe Oliveira (65' Zvonimir Petrović), Jacek Podgórski - Adam Frączczak (79' Jakub Górski)

Górnik: Maciej Gostomski - Tomasz Midzierski (46' Leandro), Bartosz Rymaniak, Kryspin Szcześniak, Daniel Dziwniel - Damian Gąska (90' Serhij Krykun), Janusz Gol (64' Przemysław Banaszak), Tomasz Tymosiak (46' Alex Serrano) - Jason Lokilo, Michał Goliński - Bartosz Śpiączka (86' Szymon Drewniak)

Żółte kartki: Podgórski, Łukowski (Korona) oraz Lokilo, Rymaniak, Śpiączka, Goliński (Górnik)

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec)

Czytaj także: Wszedł i zrobił show. Wielki mecz "Grosika"
Czytaj także: Kosta Runjaić był zachwycony. Wskazał jednak mankament

ZOBACZ WIDEO: Wielkie gwiazdy światowej piłki uważają, że werdykt jest niesprawiedliwy. "Dajcie mu tę nagrodę, on na nią zasłużył"

Źródło artykułu: