W tej grupie było gorąco. AC Milan oblał test, Atletico przewróciło tabelę

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Octavio Passos / Na zdjęciu: piłkarze Atletico Madryt
Getty Images / Octavio Passos / Na zdjęciu: piłkarze Atletico Madryt
zdjęcie autora artykułu

Przed wtorkowymi meczami Ligi Mistrzów najbardziej pasjonująca była sytuacja w grupie B. Liverpool FC wygrał 2:1 z Milanem i zdobył komplet 18 punktów. Niepowodzenie Rossonerich wykorzystało Atletico, które wskoczyło z dna tabeli na drugie miejsce.

AC Milan do półmetka fazy grupowej tylko przegrywał, płacił frycowe po latach nieobecności w Lidze Mistrzów. Rossoneri już dwukrotnie stali nad przepaścią, ale jakoś ratowali się przed odpadnięciem z europejskiego pucharu. Na przełamanie zremisowali z FC Porto, a następnie podbili Estadio Wanda Metropolitano, które do niedawna było twierdzą Atletico Madryt. Przed starciem z Liverpool FC pozostawali kandydatami do awansu.

The Reds zdominowali rywalizację w grupie. Do Mediolanu przylecieli po komplecie pięciu zwycięstw. W swoich meczach najwięcej goli strzelali, a najmniej tracili. Juergen Klopp stawiał sprawę jasno i w przeddzień meczu zapowiadał rotację zawodnikami w składzie. - To jasne. Wprowadzimy "świeże nogi", żeby dodać energii grze zespołu - tłumaczył Klopp na konferencji prasowej i wystawił w jedenastce między innymi Ibrahimę Konatę, Tylera Mortona czy Divocka Origiego.

Liverpool rozpoczął w ataku pozycyjnym. Nadal miał kim straszyć, ponieważ na boisku byli Alisson, Sadio Mane czy Mohamed Salah. Brazylijczyk rozgrywał 150. mecz w barwach The Reds i tak samo jak Egipcjanin powrócił do Włoch. Z czasem Milan zaczął dochodzić do głosu i również wymieniał podania w centrum pola.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czerwona kartka po zdobyciu bramki? To możliwe

Czas pracował na niekorzyść Rossonerich. Ich trener Stefano Pioli tajemniczo zapowiadał, że sposobem na pokonanie Liverpoolu będzie mieszanka ostrożności z ryzykiem. Gospodarze liczyli też na błysk Zlatana Ibrahimovicia. Akurat Szwed wywalczył rzut rożny, który pomógł Milanowi zdobyć prowadzenie.

Była 29. minuta, a obrońcy z Liverpoolu pogubili się po dośrodkowaniu. Pierwsze uderzenie Alessio Romagnoliego zostało obronione przez Alissona, ale nie poradził sobie z dobitką Fikayo Tomoriego. Znany z występów w Premier League obrońca strzelił na 1:0 i w wirtualnej tabeli Milan znalazł się na miejscu premiowanym awansem.

Ten stan nie potrwał długo. Już w 36. minucie Mohamed Salah doprowadził do remisu 1:1. Trafienie Liverpoolu było podobne, ponieważ Egipcjanin wykonał dobitkę uderzenia Alexa Oxlade'a-Chamberlaina, które zostało niezdarnie sparowane przez Mike'a Maignana. Wcześniej zdyscyplinowani gospodarze, tym razem, zostawili za dużo miejsca gościom.

Powtórzyła się historia z Anfield, ponieważ Liverpool FC odwrócił wynik. W 55. minucie lider grupy wykorzystał katastrofalne zachowanie Fikayo Tomoriego. Piłka została przechwycona przez Sadio Mane, który strzelił w obramowanie. W odpowiednim miejscu znalazł się Divock Origi i posłał piłkę za kołnierz Mike'a Maignana na 2:1.

Milan oblał egzamin dojrzałości. W końcówce nie radził sobie nawet z zespołem pozbawionym Mohameda Salaha, Sadio Mane oraz Divocka Origiego. Rossoneri i tak mieli mało do powiedzenia i pożegnali się z europejskimi pucharami.

AC Milan - Liverpool FC 1:2 (1:1) 1:0 - Fikayo Tomori 29' 1:1 - Mohamed Salah 36' 1:2 - Divock Origi 55'

Składy:

Milan: Mike Maignan - Pierre Kalulu (65' Alessandro Florenzi), Fikayo Tomori, Alessio Romagnoli, Theo Hernandez - Franck Kessie, Sandro Tonali (59' Alexis Saelemaekers), Rade Krunić (83' Tiemoue Bakayoko) - Junior Messias, Zlatan Ibrahimović, Brahim Diaz (59' Ismael Bennacer)

Liverpool: Alisson - Neco Williams (90' Conor Bradley), Ibrahima Konate, Nathaniel Phillips, Kostas Tsimikas - Alex Oxlade-Chamberlain, Tyler Morton, Takumi Minamino (90' Max Woltman) - Mohamed Salah (64' Naby Keita), Divock Origi (80' Fabinho), Sadio Mane (64' Joe Gomez)

Sędzia: Danny Makkelie (Holandia)

***

Atletico Madryt poleciało po awans do Porto. Do wyprzedzenia Smoków, a także Milanu potrzebowało zwycięstwa. Zagotowało się na boisku w drugiej połowie. Antoine Griezmann strzelił gola na 1:0 dla zespołu Diego Simeone. Clement Turpin pokazał czerwoną kartkę trzem zawodnikom, z których dwóch musiało opuścić boisko. W końcówce Angel Correa trafił na 2:0 z podania Griezmanna, a Rodrigo De Paul podwyższył wynik na 3:0. Atletico przeskoczyło z czwartego na drugie miejsce w tabeli. Porto na otarcie łez zdobyło gola na 1:3 - wiosną zagra w Lidze Europy.

FC Porto - Atletico Madryt 1:3 (0:0) 0:1 - Antoine Griezmann 56' 0:2 - Angel Correa 90' 0:3 - Rodrigo De Paul 90' 1:3 - Sergio Oliveira 90'

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1
6
6
0
0
17:6
18
2
6
2
1
3
7:8
7
3
6
1
2
3
4:11
5
4
6
1
1
4
6:9
4

Czytaj także: Lazio wystartowało jak z katapulty. Dziurawa formacja Bartosza Bereszyńskiego Czytaj także: Pościgi w Serie A. Arkadiusz Reca błysnął, inny Polak popełniał błędy

Źródło artykułu: