Dziwne bramki w Łodzi - relacja z meczu ŁKS Łódź - GKP Gorzów Wlkp.

Nie stojący na wysokim poziomie, ale niezwykle emocjonujący mecz obejrzeli kibice Łódzkiego Klubu Sportowego w sobotnie popołudnie. Ich drużyna pokonała GKP Gorzów Wlkp. 2:1, a bohaterem spotkania został Bogusław Wyparło, który obronił w doliczonym czasie gry rzut karny.

W porównaniu do środowej klęski w Katowicach, piłkarze ŁKS-u wyszli na pojedynek z GKP Gorzów w mocno zmienionym składzie. Do zespołu wrócili, z różnych powodów nieobecni w środę, Dejan Ognjanović, Rafał Kujawa, Tomasz Hajto i Mieczysław Sikora. W zespole gości zadebiutował natomiast były piłkarz ŁKS-u Adam Czerkas. Pojawienie się właśnie tego ostatniego zawodnika na murawie stadionu przy al.Unii spowodowało dość ostrą reakcję publiczności. Przypomnijmy, że gdy ŁKS walczył o licencję na grę w ekstraklasie, Czerkas wystąpił przeciwko swojemu klubowi do PZPN-u, domagając się rozwiązania kontraktu i wbijając przysłowiowy nóż w plecy zespołowi ŁKS-u. Kibice takich sytuacji nie zapominają, choć nie zapominają jak widać i piłkarze, bowiem Czerkas w tym meczu przez rywali oszczędzany zdecydowanie nie był.

Pierwsze 30 minut tego pojedynku, delikatnie mówiąc, nie należało do najciekawszych. Lekką przewagę optyczną posiadali goście, jednak ani pod jedną ani pod drugą bramką nie działo się nic godnego uwagi. Raz w polu karnym przewrócił się, domagając się podyktowania rzutu karnego, Czerkas, jednak sędziujący bardzo dobrze te zawody Adam Lyczmański z Bydgoszczy, zdecydowanym ruchem ręki kazał grać dalej.

Nic ciekawego nie powinno się zdarzyć również w 36. minucie, a jednak dość niespodziewanie gorzowianie objęli prowadzenie. Podczas akcji ofensywnej ŁKS-u pod pole karne gości zapędził się Tomasz Hajto, a jego nieobecność w obronie wykorzystał Paweł Kaczorowski, przeprowadzając długi rajd z piłką. Strzelił on jednak niezbyt mocno i wydawało się, że nie może to zaskoczyć Bogusława Wyparły lecz golkiper ŁKS-u już po raz trzeci w ostatnich tygodniach, popełnił fatalny błąd. Tym razem nie złapał piłki, tylko odbiła się ona tuż przed bramkę, a z dobitką nie miał problemu Czerkas. Kilka chwil później mogło być już 0:2, ponieważ w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy ponownie znalazł się Czerkas. Tym razem jednak Wyparło, przy sporej pomocy wracającego Sikory, uchronił swój zespół przed stratą gola.

Po raz pierwszy gorąco pod bramką Sławomira Janickiego zrobiło się tuż przed przerwą. Przez ponad 2 minuty trwała istna nawałnica w polu karnym gości. Najpierw piłkę otrzymał niepilnowany Sikora i miał przed sobą tylko bramkarza GKP, ale strzelił prosto w niego, a następnie po serii wrzutek i podań do "szestnastki" rywali, łodzianie przynajmniej kilkakrotnie próbowali strzelać, jednak zazwyczaj na posterunku byli defensorzy rywali, blokując te uderzenia.

Po przerwie ŁKS zagrał bardziej agresywnie i z większym zaangażowaniem, chcąc odrobić straty, jednak większość akcji kończyła się przed polem karnym gości. Wymierny efekt starań łodzian przyszedł dopiero w 58. minucie. Faulowany 40 metrów od bramki GKP był jeden z graczy gospodarzy. Do piłki podszedł Hajto, a w tym czasie pierwszej zmiany dokonał Grzegorz Wesołowski. Zdjął on z boiska Damiana Nawrocika, a wprowadził w jego miejsce Łukasza Gikiewicza. Ten pobiegł co sił w nogach w pole karne, Hajto dośrodkował z wolnego, a strzałem głową golkipera gorzowian pokonał ... Gikiewicz. Zdobył on bramkę po około 5 sekundach przebywania na murawie - wynik chyba nie do pobicia.

Gorzowianie jeszcze nie ochłonęli po stracie gola, a Janicki musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Również i ten gol był dość niecodzienny. Z prawej strony piłkę kopnął w stronę pola karnego Rafał Kujawa. Początkowo wydawało się, że jest to dośrodkowanie, nie zareagowali zresztą ani obrońcy ani bramkarz GKP, a tymczasem ... piłka po chwili wpadła do siatki i łodzianie cieszyli się z objęcia prowadzenia 2:1.

To jednak nie był koniec emocji przy al.Unii. Choć gospodarze przez większość z pozostałych do końca meczu 30 minut, bronili się umiejętnie i nie dopuszczali rywali w pobliże własnego pola karnego, to jednak gorzowianie mieli kilka olbrzymich szans na wyrównanie i tylko Wyparle, który zdecydowanie zrehabilitował się za błąd przy straconym golu, mogą piłkarze ŁKS-u zawdzięczać fakt, że 3 punkty zostały w Łodzi. W 67. minucie, w sytuacji sam na sam z "Bodziem W." znalazł się Łukasz Maliszewski. Daleko z bramki wyszedł Wyparło, rzucił się rywalowi pod nogi, a ten był w stanie jedynie lekko puścić piłkę obok rywala i zdążył interweniować wracający Ognjanović, wybijając futbolówkę, lecącą do pustej bramki.

Gdy łodzianie czekali już na końcowy gwizdek arbitra, sędzia owszem gwizdnął, ale zamiast na środek boiska, wskazał na "wapno", dyktując rzut karny dla gości po faulu Adriana Świątka na Arturze Andruszczaku. Do piłki podszedł Mateusz Piątkowski, uderzył mocno w prawą stronę bramki Wyparły, jednak piłka stała się łupem wspaniale interweniującego Wyparły, który dzięki tej akcji został bohaterem spotkania. Chwilę później zabrzmiał kolejny gwizdek pana Lyczmańskiego, jednak tym razem arbiter wskazał na środek boiska i zakończył zawody.

ŁKS Łódź - GKP Gorzów Wlkp. 2:1 (0:1)

0:1 - Czerkas 36'

1:1 - Gikiewicz 58'

2:1 - Kujawa 61'

Składy:

ŁKS Łódź: Wyparło - Ognjanović, Adamski, Hajto, Klepczarek, Mowlik, Świątek, Mączyński, Sikora (77' Wolański), Kujawa (69' Sierant), Nawrocik (57' Gikiewicz).

GKP Gorzów Wlkp.: Janicki - Truszczyński, Wojciechowski, Jakosz, Topolski, Andruszczak, Obem (76' Janusiński), Łuszkiewicz, Kaczorowski (55' Maliszewski), Piątkowski, Czerkas (64' Ilków-Gołąb).

Żółte kartki: Kujawa, Hajto (ŁKS) oraz Kaczorowski, Truszczyński, Andruszczak (GKP).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 4000 (ok. 50 gości).

Źródło artykułu: