Roman Kosecki uderza w Legię. "To absurd. Brak jakiejkolwiek wizji"

Będąca w poważnym kryzysie Legia Warszawa ma przed sobą ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Europy. W czwartkowy wieczór jej rywalem będzie Spartak Moskwa. - Cudów nie ma - mówi Roman Kosecki, były reprezentant Polski.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Roman Kosecki WP SportoweFakty / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Roman Kosecki
Po dwóch kolejkach Legia Warszawa miała komplet sześciu punktów i była liderem swojej grupy w Lidze Europy, jednak w trzech kolejnych spotkaniach mistrzowie Polski doznali trzech porażek i spadli na ostatnią lokatę. Do rozegrania został już tylko mecz ze Spartakiem Moskwa (czwartek, godz. 18.45).

Tylko zwycięstwo sprawi, że Legia będzie grać w europejskich pucharach na wiosnę, natomiast patrząc na obecną formę stołecznej drużyny i atmosferę wokół klubu, raczej niewielu kibiców podchodzi do tego tematu aż tak optymistycznie.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Na co stać Legię w meczu ze Spartakiem?

Roman Kosecki, były piłkarz m.in. Legii, były reprezentant Polski: Przede wszystkim piłkarze Legii muszą sobie przypomnieć, że awansowali do fazy grupowej poprzez swoją dobrą grę. W dwóch pierwszych meczach wszystko było w porządku i nagle zapomnieli, jak się gra w piłkę? Legia musi zagrać bez żadnej kalkulacji. Na boisku musi być wzajemna pomoc. Skoro udało się w Moskwie, to czemu miałoby się nie udać przed własnymi kibicami? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przed Legią trudne zadanie. Chciałbym, żeby w Warszawie na wiosnę były puchary. Może do tego czasu uda się poukładać wszystko w tym klubie.

ZOBACZ WIDEO: Ale sztuczka! Zobacz piękną bramkę z Ligi Mistrzów

Patrząc na ostatnie wyniki Legii, czy to w lidze, czy w pucharach, raczej trudno o optymizm.

Najbliższe tygodnie będą kluczowe dla tej drużyny. Trzeba zrobić rzeczową i bardzo konkretną analizę każdego zawodnika. Legia musi założyć sobie konkretny plan, gdzie chce być za pięć lat i się tego trzymać. Do tego potrzebna jest konsekwencja w działaniach. Myślę, że są ludzie, którzy by się tego podjęli. Nie da się osiągnąć sukcesu kupując na szybko zawodników, żeby tylko zapełnić kadrę. To musi być poparte porządną analizą. Legia nie może zapominać, że ma piękny ośrodek treningowy, że są tam nastolatkowie, którzy patrzą z nadzieją, że wkrótce będą odgrywać ważne role w pierwszej drużynie. A z tego co widzę, to więcej wychowanków Legii gra w innych zespołach w Polsce niż w samej Legii. Jest to przerażające. Nie może tak być, że przez akademię Legii przechodzą zawodnicy, którzy potem grają w innych klubach i strzelają przeciwko Legii gole. Dla mnie to jest absurd i brak jakiejkolwiek wizji.

Gdzie leży przyczyna takiego kryzysu?

Nie znam historii tych zawodników, ale coś mi się wydaje, że pierwszy raz są w tak trudnej sytuacji. Nie mogą sobie poradzić ze stresem, z tą całą otoczką. Nie wiem, czy mają spotkania z psychologiem. Byłem w niejednej szatni, wiem, jak to wygląda od środka i wiem, że z każdego dołka da się wyjść.

Grałem w wielu klubach i też przeżywaliśmy różne kryzysu. Choćby w Atletico był taki moment, gdy byliśmy w dole tabeli, a po roku ten sam zespół wywalczył mistrzostwo i Puchar Hiszpanii. Kryzysy zdarzają się w każdej drużynie. W Legii jest jednak za dużo przypadkowości. Transfery były robione ze zbyt dużym pośpiechem, na szybko. Byle kogoś kupić, nieważne kogo.

Jakiś czas temu słyszałem różne głosy, że może Kosecki powinien iść do Legii na stanowisko dyrektora sportowego. Powiem panu szczerze, że gdybym otrzymał taką propozycję, to bez mrugnięcia okiem bym się podjął zadania i myślę, że potrafiłbym skierować ten klub na właściwe tory. Do tego potrzebna jest oczywiście pełna współpraca z dyrektorami akademii, z trenerami i nakreślenie konkretnej wizji, jakim zespołem ma być Legia.

Sądząc po tonie pana głosu, raczej nie należy pan do zwolenników Dariusza Mioduskiego.

Nie chodzi o mówienie, że jest się za Mioduskim, Bońkiem czy kimkolwiek innym. Będąc w PZPN-ie nie pracowałem dla Bońka, ale dla PZPN-u. Robiłem to tylko i wyłącznie dla polskiej piłki. Jasne, prezes czy rada nadzorcza są bardzo ważni, ale fachowcy powinni być również na innych pozycjach, począwszy od dyrektora sportowego, przez dyrektora akademii po pierwszego trenera.

Wie pan, trzeba do Legii wpuszczać ludzi, którzy są fachowcami, z niejednego pieca chleb jedli, widzieli w życiu dużo. Trzeba się takimi ludźmi otaczać, a nie udawać, że wie się wszystko najlepiej. Niestety, nie ma takich ludzi, którzy znają się na wszystkim. Ja nie potrafię prowadzić samolotu, nie potrafię kierować tramwajem czy metrem. Nie potrafię wielu rzeczy, więc się za nie nie biorę. W takich sytuacjach ufam innym ludziom.

Marek Papszun to osoba, która rzeczywiście może odmienić tę drużynę? I kolejna rzecz, jak duży wpływ na obecną sytuację Legii ma całe to zamieszanie na linii Raków - Legia?

Jest to przede wszystkim podważanie kompetencji trenera. Wcześniej też mieliśmy taką sytuację, gdy przy prezesie Mioduskim siedział trener Stanisław Czerczesow, a drużynę z poziomu murawy prowadził Czesław Michniewicz. Teraz mówi się o Papszunie, a na ławce jest ktoś inny. Wygląda to trochę nieprofesjonalnie. Nigdy w życiu bym sobie na coś takiego nie pozwolił jako dyrektor sportowy czy prezes klubu. Takie traktowanie trenera nie jest w porządku. W Legii uznali, że wiedzą wszystko najlepiej i będą robić, co im się podoba. W porządku, ale trzeba też brać za to odpowiedzialność.

Papszun to dobry organizator, prowadzi zespół twardą ręką. Widać, że on sam dokładnie wie, jak ma wyglądać jego drużyna. Raków jest w ciągłej budowie, ma swoje plany. A tymczasem zaraz ma przyjść do Legii i układać wszystko od zera. Jasne, dzięki temu może tylko wygrać, ale jest to dziwne, że do takiej sytuacji w ogóle można było doprowadzić.

Można winić prezesa, dyrektora sportowego, trenerów, ale koniec końców na boisko wychodzą zawodnicy i to oni w dużej mierze zawodzą.

Jest w Legii paru piłkarzy, którzy powinni zostać, natomiast przyda się przewietrzenie szatni, ale też korytarzy wewnątrz klubu. Mam tu na myśli osoby decyzyjne. Wszyscy patrzą na trenera i piłkarzy, a ja uważam, że powinno się spojrzeć nieco bardziej w górę. Zdarzają się sytuacje, w których ktoś gdzieś zawalił. Kiedyś w Legii źle policzono kartki Bartosza Bereszyńskiego, co skutkowało odpadnięciem z Ligi Mistrzów. W reprezentacji Polski w meczu z Węgrami nie zagrał Robert Lewandowski. PZPN stracił pieniądze, a zaraz może się okazać, że nie pojedziemy też na mundial.

Mówiłem już wcześniej, że prezes Cezary Kulesza powinien to na spokojnie przeanalizować, wyciągnąć wnioski, może niektórym osobom pogrozić palcem lub po prostu podziękować za współpracę. Tak samo w Legii. Nie chodzi o to, żeby wejść do szatni, rzucić parę męskich słów i zmienić trenera. Jeżeli 5-6 osób w gabinetach dyrektorów popełnia błędy, to potem przenosi się to na piłkarzy i widać to na boisku.

Pytanie może zabrzmi trochę absurdalnie, ale czy wyobraża pan sobie scenariusz, w którym Legia spada z ligi? 

Jako były piłkarz i kibic Legii absolutnie sobie tego nie wyobrażam. Mimo wszystko nie zapominajmy o tych dwóch meczach zaległych. Zdaję sobie sprawę, że każdy teraz wyczuł, że Legia jest możliwa do ukłucia. Patrząc na tabelę trzeba powiedzieć, że Legii grozi spadek. Nie mam czarodziejskiej kuli, żeby przewidzieć, co się wydarzy. W tej chwili Legia jest na pozycji spadkowej i w klubie muszą realnie na to spojrzeć. Nie można mówić, że jakiś mecz się wygra i jakoś to będzie.

Pana przewidywania na mecz ze Spartakiem?

Cudów nie ma. Trzeba wyjść na boisko i wygrać, bo remis nic Legii nie daje. Trzymam kciuki i wierzę, że będzie 1:0 dla Legii. Pewnie zaraz ktoś powie, że Kosecki uderzył się w głowę albo zwariował, ale życzę tego Legii.

Początek meczu Legia Warszawa - Spartak Moskwa w czwartek o godz. 18.45.

CZYTAJ TAKŻE:
Młody talent z Ekstraklasy trafi do Legii?
Polak na celowniku niemieckiego giganta!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×