W sobotę, piłkarze Jagiellonii Białystok nie dali się zdominować Lechii i wygrali w Gdańsku 2:1. - Dwie rzeczy w moim zespole bardzo dobrze funkcjonowały - to organizacja gry w defensywie, a były spotkania, w których tego brakowało. Teraz jako zespół wyglądaliśmy bardzo dobrze. Druga rzecz, to determinacja, która była na wysokim poziomie i w odpowiedzi zdobyliśmy trzy punkty - powiedział Ireneusz Mamrot.
- Oczywiście były trudne momenty, tego nie można zapominać, ale też mieliśmy sytuację na 3:1, po której mecz mógłby być spokojniejszy. W końcówce Lechia wchodziła już całym zespołem w pole karne i wszystko mogło się wydarzyć. Determinacja dotyczyła całej drużyny i nie chcę nikogo wyróżniać. My wyglądaliśmy jako zespół od 1. do 90. minuty. Teraz muszę zastanowić się jak zastąpić wykartkowanych zawodników. W szczególności musimy szukać rozwiązania na pozycji numer 6, za Tarasa Romanczuka - dodał.
Jagiellonia ósmy raz z rzędu straciła bramkę w meczu. - Nam brakuje przede wszystkim zagrania kilku spotkań tą samą linią defensywy. Układ trójkowy, który wystąpił teraz w defensywie, poza rzutem karnym i sytuacją w końcówce sprawił, że nie dopuściliśmy do sytuacji. Lechia przegrała pierwszy mecz w tej rundzie, a to duży wyczyn. W Gdańsku nie jest łatwo wygrać nikomu. My potrzebujemy stabilizacji. Musimy pracować, bo największy problem mieliśmy nie w defensywie, a w linii pomocy - ocenił trener Jagiellonii.
ZOBACZ WIDEO: Ale sztuczka! Zobacz piękną bramkę z Ligi Mistrzów
Ostatnio Mamrot był w Gdańsku z Arką, podobnie jak Pavels Steinbors i Michał Nalepa. - Nikt z nas w ten sposób nie myśli, ale na 2-3 minuty do końca przypomniało mi się jak z Arką prowadząc 3:2, przegraliśmy 3:4. Po interwencji Pavelsa wiedziałem, że trochę szczęścia było po naszej stronie. Dla Michała Nalepy ten mecz był szczególnie ważny, to było jego pierwsze zwycięstwo w Gdańsku - stwierdził szkoleniowiec.
- Wiedzieliśmy, że Lechia jest bardzo mocna w środku pola. Do tego wrócił Maciej Gajos, który napsuł nam już wiele krwi i teraz też tak było. Nie tylko Taras Romanczuk grał dobrze w pomocy, ale też Michał Nalepa i Martin Pospisil. Mocno się napracowaliśmy. Ja bardzo źle czułem się po meczu z Górnikiem Łęczna, bo widziałem jak to wygląda. Patrząc na tabelę, nie byliśmy na dnie, ale pod względem mentalnym tak. Wszyscy pracowaliśmy, by to zmienić i teraz musimy zrobić wszystko, by nie był to jednorazowy wyskok - podsumował Ireneusz Mamrot.
Czytaj także:
Triumf Radomiaka w cieniu skandalu
Kowalczyk bez ogródek o Legii