"Kolejorz" nie walczył w niedzielę o bycie na szczycie. To zapewniła mu już Warta, która dzień wcześniej urwała punkty Pogoni Szczecin (1:1). Mimo to podopieczni Macieja Skorży mieli sporo do ugrania, bo sięgając na finiszu tegorocznych zmagań po pełną pulę, zyskaliby cztery "oczka" przewagi nad grupą pościgową, a to sporo - nawet jak na połowę sezonu.
Poznaniacy nie kalkulowali, od razu ruszyli do zdecydowanego natarcia i gra cały czas toczyła się na połowie Górnika. Już w 2. minucie Daniel Bielica został zmuszony do ogromnego wysiłku po główce Jespera Karlstroma, ale takich sytuacji gospodarzom trochę brakowało. Bez trudu przedzierali się pod pole karne rywala, jednak gdy trzeba było dopieścić ostatnie podanie, albo sfinalizować akcję strzałem, wykończenie pozostawiało wiele do życzenia.
Zespół Jana Urbana skupiał się wyłącznie na defensywie i wydawało się, że nie stać go na jakiekolwiek zaskoczenie lidera, ale w 36. minucie zrobił tak znakomity wypad, że od razu objął prowadzenie. To była jedyna godna uwagi, za to piękna akcja w wykonaniu zabrzan. Robert Dadok piętą wycofał piłkę do Bartosza Nowaka, a ten dograł ją na 6. metr, gdzie niekryty Jesus Jimenez wykonał egzekucję i z łatwością pokonał Filipa Bednarka.
Hiszpański napastnik ma kapitalne liczby w PKO Ekstraklasie (po tym trafieniu 7 goli i 4 asysty), przez co od dłuższego czasu wzbudza zainteresowanie "Kolejorza". Skuteczny występ w Poznaniu może je tylko zwiększyć.
Lech znalazł się w bardzo trudnym położeniu, bowiem szło mu jak po grudzie, a jeszcze musiał odrabiać straty. W końcówce pierwszej połowy kapitalnie błysnął jednak Nika Kwekweskiri, który przyjął piłkę na 25. metrze i cudownym uderzeniem z dystansu nie dał szans Bielicy.
Maciej Skorża mógł odetchnąć, lecz to wciąż było dla gospodarzy za mało. Po przerwie ciążyła na nich spora presja i długo nie potrafili sobie z nią poradzić.
Rywalizację zaburzyły dwie długie przerwy - pierwsza spowodowana odpaleniem rac na trybunie najzagorzalszych fanów "Kolejorza", a druga - kontuzją sędziego głównego Jarosława Przybyła, którego awaryjnie musiał zastąpić techniczny Albert Różycki.
Górnik nie skupiał się już tylko na obronie i w końcówce stworzył nawet lepsze sytuacje, by niedzielne spotkanie wygrać. Kibice lidera najedli się mnóstwo strachu po bombie Erika Janzy w poprzeczkę, a także w pojedynku sam na sam Lukasa Podolskiego z Bednarkiem, który ostatecznie wygrał bramkarz.
Tu poznaniacy mieli mnóstwo szczęścia, mieli je też w doliczonym czasie, bo rzutem na taśmę wcisnęli zwycięskiego gola! To była 99. minuta, Karlstrom dośrodkował do Bartosza Salamona i choć z jego strzałem Bielica cudem sobie poradził, to wobec sytuacyjnej dobitki Antonio Milicia był bezradny.
Drużyna Macieja Skorży niemiłosiernie się męczyła, widać było, że na finiszu rundy brakuje jej paliwa, ale zdołała wyrwać zwycięstwo 2:1, które jest dla niej bezcenne. Dzięki niemu powiększyła przewagę nad Pogonią Szczecin do czterech punktów. To będzie radosna zima przy Bułgarskiej, a mistrzostwo Polski na stulecie klubu zaczyna nabierać realnych kształtów!
Lech Poznań - Górnik Zabrze 2:1 (1:1)
0:1 - Jesus Jimenez 36'
1:1 - Nika Kwekweskiri 44'
2:1 - Antonio Milić 90+9'
Składy:
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (90+7' Alan Czerwiński), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Barry Douglas, Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (81' Pedro Tiba), Michał Skóraś (71' Adriel Ba Loua), Joao Amaral (81' Dani Ramirez), Jakub Kamiński (90+7' Filip Marchwiński), Mikael Ishak.
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki (10' Jakub Szymański), Adrian Gryszkiewicz, Robert Dadok, Krzysztof Kubica (90+11' Dariusz Stalmach), Jean Jules Mvondo, Erik Janza, Lukas Podolski, Jesus Jimenez, Bartosz Nowak (84' Mateusz Cholewiak).
Żółte kartki: Nika Kwekweskiri, Pedro Tiba (Lech Poznań) oraz Robert Dadok, Erik Janza (Górnik Zabrze).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 15 852.
Czytaj także:
Szczegółowy terminarz 1/8 finału Ligi Mistrzów. Hit już pierwszego dnia!
Grzegorz Lato o losowaniu Ligi Narodów: Paulo Sousa do niej nie dotrwa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!