Mariusz Pawełek (bramkarz Wisły Kraków): - W przerwie w szatni było dosyć głośno i to nam pomogło. W poniedziałek mam urodziny i myślę, że żona przygotowała mi jakąś niespodziankę. Później myślę już o meczu z Odrą. Nie wiem czy w nim wystąpię, bo moja noga jest obita i poszarpana. Rengifo poszedł lewą nogą na mnie, a drugą strzelał. Ja swoją lewą nogę zostawiłem, a prawą się wpierdzieliłem w niego. Trzeba mieć jaja, być twardym i grać do końcu. Nie czułem aż takiego bólu, żebym musiał zejść.
Piotr Brożek (obrońca Wisły Kraków): - Nieczysto trafiłem w piłkę i akurat wpadła do naszej bramki. Żałuję tego, ale cieszę się z trzech punktów. Można powiedzieć, że koledzy uratowali mi skórę.
Arkadiusz Głowacki (obrońca Wisły Kraków): - Przyjechaliśmy tutaj wygrać. Lech chciał przełamać naszą passę. Obie strony miały sytuacje, ale to my okazaliśmy się skuteczniejsi, dlatego wygraliśmy i zadowoleni wracamy do Krakowa. Momentami było jednak bardzo ciężko.
Grzegorz Wojtkowiak (obrońca Lecha Poznań): - Na pewno zabrakło nam skuteczności, bo powinniśmy pierwsi strzelić gola. W drugiej połowie również mieliśmy sytuacje, jak choćby rzut wolny pośredni z pola karnego. Było to równe spotkanie i na pewno mogliśmy je zremisować.
Marek Zieńczuk (pomocnik Wisły Kraków): - W pierwszej połowie Lech miał wyborną sytuację. Można powiedzieć, że szczęście nam sprzyja, bo Marcin Kikut jej nie wykorzystał. My swoje okazje wykorzystaliśmy. Mogliśmy w drugiej połowie podwyższyć wynik. Lech również miał swoje okazje, także kibice nie zawiedli się poziomem tego spotkania. Większość wychodzi jednak ze stadionu rozczarowana, bo Lech przegrał.
Dariusz Dudka (pomocnik Wisły Kraków): - Na pewno druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Lech trochę opadł z sił, poczuliśmy wiatr w plecy i ruszyliśmy z kilkoma fajnymi akcjami. Jedna z nich zakończyła się bramką. Na Lechu zawsze gra się ciężko i jest dobre widowisko. Nie każdy tu jednak wygrywa. Bez większych problemów wytrzymałem ten mecz.
Rafał Murawski (pomocnik Lecha Poznań): - Gdybyśmy wykorzystali te sytuacji co mieliśmy, byłoby inaczej. Niestety jak to nam się nie udaje tego zrobić, to musimy pilnować z tyłu, żeby nie stracić bramki i tu popełniliśmy błąd jako cała drużyna. Każdy z nas rozegrał już trochę spotkań w lidze, więc nie było mowy o nerwach i na pewno nie z tego wynikały straty jakie mieliśmy. Widać, że brakowało mi kontaktu z piłką, bo cały tydzień trenowałem bez drużyny. Chciałem za wszelką cenę zagrać w tym spotkaniu. Przed meczem wziąłem tabletki przeciwbólowe. Było mi ciężko, ale musiałem walczyć.
Paweł Brożek (napastnik Wisły Kraków): - Było dużo sytuacji z jednej i drugiej strony, ale my okazaliśmy się lepsi o jedną bramkę. W tym roku jeszcze nie straciłem skuteczności, więc bardzo się cieszę.