Nie lada kłopot już przed meczem z Wartą Poznań, a później z Dolcanem Ząbki miał szkoleniowiec KSZO z zestawieniem optymalnego składy, który powalczył o I-ligowe punkty. W Poznaniu nie było szans na korzystny rezultat, natomiast na własnym stadionie z Dolcanem pomarańczowo-czarni zdobyli komplet punktów. - Mecz został wybiegany, do tego doszło troszkę szczęścia. Kuleje nam zestawienie optymalnej jedenastki. Niestety, sygnały płynące na chwile obecną również są niepokojące, ponieważ aktualne są absencje Piotra Wtorka i Marcina Dziewulskiego, czyli naszych środkowych pomocników - powiedział trener KSZO, Robert Kasperczyk.
Brak pauzującego za kartki Adama Cieślińskiego w meczu z Dolcanem był widoczny, jednak na wysokości zadania stanęli koledzy z drużyny i rozstrzygnęli rywalizacje na swoją korzyść. Zdecydowanie bardziej kulała druga linia ostrowieckiego beniaminka, choć i ta starała się jak tylko mogła. - Brak środkowych pomocników był widoczny też w meczu z Dolcanem. Zauważalne było, że nie stanowimy takiego monolitu i nie jesteśmy tak zgrani, jak w tych pierwszych spotkaniach. Jeśli brak jest kilku ogniw, to jednak potrzeba czasu, żeby to wyglądało znowu tak, jakbyśmy tego chcieli.
Najważniejsze były jednak zdobyte trzy oczka z ekipą z Ząbek, tym bardziej, że spotkanie nie należało do pięknych widowisk sportowych. - Po meczu na pewno byliśmy bardzo szczęśliwi, bo Dolcan postawił nam wysoko poprzeczkę. To była ich pierwsza porażka w tym sezonie. Rozmawiając z trenerem Sasalem, odniosłem wrażenie, a nawet byłem już przekonany, że on nie chciał tu wygrać - byłby zadowolony z remisu. Mówił, że wiedział, że my jesteśmy podkurzeni tym wynikiem z Poznania i że będziemy chcieli się zrehabilitować, zmazać tę plamę. W jakich okolicznościach by ta porażka nie miała miejsca, to jednak tak wysoka przegrana nie jest dla nas wynikiem medialnym. Chcieliśmy jak najszybciej o niej zapomnieć i to nam się udało - dodał szkoleniowiec pomarańczowo-czarnych.
Przed ostrowczanami następna wyjątkowo trudna przeprawa. Ekipa KSZO jedzie do Łodzi na spotkanie z Widzewem, który jest pod presją i musi wygrać z teoretycznie niżej notowanym beniaminkiem. - Teraz mamy mecz z Widzewem Łódź. Ciągle mamy problemy personalne, ale życie pokazuje, że jeżeli coś się rodzi w bólach, to nie wygląda to najgorzej, za wyjątkiem Warty. Pozbieramy się, dojdzie nam Adam Cieśliński, Michał Stachurski - czyli nasi kartkowicze. Nie wyobrażam sobie, żeby po akcji ratunkowej było inaczej, jednak nadal nie mamy potwierdzenia z PZPN ile pauzować ma Michał Stachurski. Mecz mamy w poniedziałek, wyjazd też, więc będziemy wiedzieć na 100%. Póki co wiemy na 99%, że będzie grał.
Optymistyczną wiadomością jest również to, iż z łodzianami zagra podpora linii obrony w zespole KSZO - będący w bardzo dobrej formie - Radosław Kardas. - Mam nadzieję, że dojdzie też Radek Kardas i to już stanowi podstawę do optymizmu. Myślę, że nie będzie tak źle. Wszystko wskazuje na to, że piłkarze KSZO na mecz z Widzewem pojadą w zdecydowanie silniejszym składzie niż wybrali się do Poznania na mecz z miejscową Wartą i niż wybiegli na pojedynek z Dolcanem Ząbki. Zawodnicy są optymistycznie nastawieni do meczu i chcą w Łodzi zaprezentować się jak najlepiej i powalczyć o jak najkorzystniejszy dla siebie wynik. Bo przecież to Widzew musi… a KSZO bardzo chce wygrać to spotkanie.