Paulo Sousa w niedzielę skontaktował się z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą i poprosił go o rozwiązanie kontraktu. Powód? Ma inną pracę. To dwuletni kontrakt z Flamengo Rio de Janeiro i większe pieniądze w porównaniu z pracą selekcjonera, gdzie zarabia 70 tys. euro miesięcznie.
Tym jednym ruchem zraził do siebie resztkę ludzi, którzy nadal wierzyli w sukces Biało-Czerwonych pod wodzą Portugalczyka.
W Polsce wszyscy zrównali Sousę z ziemią. Co ciekawe podobnie ma się sprawa z fanami Flamengo, którzy dali upust swojego niezadowolenia w klubowych mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdy futbolu w wyjątkowej sesji!
"Na litość boską nie Paulo Sousa", "Żadna szatnia, którą dowodził, za nim nie tęskni", "Paulo Sousa? Nie k****", "Paulo Sousa, Flamengo? Paulo Sousa??", "Żartujecie sobie z jego zatrudnieniem?" - m.in. takie właśnie komentarze pojawiły się pod jednym z postów.
I idziemy dalej. W jednym z największych portugalskim serwisów sportowych opublikowano sondę, gdzie zadano jedno, bardzo proste pytanie: czy Paulo Sousa odniesie sukces w Flamengo?
Wyniki? Miażdżące. 78 procent osób, które zdecydowało się udzielić odpowiedzi, wskazało na "nie". Nawet zatem w ojczyźnie nie ma wiary w to, że 51-latek może cokolwiek zdziałać w brazylijskim gigantem.
Jak do tej pory Sosua jako trener kojarzy się bardziej ze skandalami, rozczarowaniami i kontrowersjami. Próżno bowiem szukać miejsca, gdzie spełniłby pokładane w nim oczekiwania.
Zobacz także:
Paulo Sousa nie rozmawiał z kadrowiczami. Odejdzie bez słowa?
Borek nie gryzł się w język. "Doradził", co ma zrobić Sousa