Znów głośno o "Nikosiu". Co gangster miał wspólnego z wielkim polskim klubem?
W latach 80. Nikodem "Nikoś" Skotarczak był królem polskiego podziemia, ale też... działaczem piłkarskim. Oczywiście, etat w Lechii Gdańsk był mu potrzebny do celów przestępczych.
My przypominamy piłkarski epizod "Nikosia". W latach 80. był sponsorem Lechii Gdańsk i jest to wiedza powszechna. Jednak w książce "Spowiedź Nikosia zza grobu" Tadeusza Batura czytamy też o tym, że Nikodem Skotarczak zaczynał jako zawodnik, a z czasem stał się działaczem. Albo... "działaczem".
Zasłużony dla miasta
Sportretowany przez Tomasza Włosoka przyszły król Trójmiasta trenował w sekcji rugby Lechii od 1981 roku. Był już "dobrze zapowiadającym się przestępcą", ale okazało się, że do sportu nie miał zdrowia. Był szybki, ale miał problemy z wydolnością. Zaczął więc jeździć na mecze w roli kibica.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinamiPrzyjeżdżał na mecze białym kabrioletem - Mercedesem 500. Wówczas był to jedyny taki samochód na Wybrzeżu. Dla odróżnienia rodzinę woził Chevroletem Corvette. Stał się sponsorem i mecenasem Lechii. W połowie lat 80. jego gang przywiózł do Polski ponad dwa tysiące samochodów, o wartości 20 mln złotych.
W pewnym momencie klub całkowicie uzależnił się od niego finansowo. Lechia zdobyła wtedy, jako trzecioligowiec, Puchar Polski i w nagrodę zagrała w rozgrywkach UEFA z Juventusem - wówczas najlepszą drużyną Europy w składzie z Paolo Rossim, Michelem Platinim czy Zbigniewem Bońkiem. Rok po roku awansowała z III ligi do ekstraklasy.
W "Spowiedzi zza grobu" czytamy: "Lechia rozpoczęła i zakończyła przygodę z europejskimi pucharami we wrześniu 1983 roku. Przegrane mecze z jednym z najlepszych klubów w Europie, Juventusem, okazały się potrzebną lekcją, która nie poszła na marne. W sezonie 1983/84 biało-zieloni po 21 latach nieobecności awansowali do I ligi piłkarskiej. Nie było wówczas Ekstraklasy. Spory udział w awansie - czemu nie zaprzeczają ani ówcześni działacze, ani piłkarze - miał Nikoś".
Sędziowie którzy przyjeżdżali do Gdańska na mecze, zatrzymywali się w eleganckiej willi "Nikosia", a gospodarz dbał o to, by niczego im nie brakowało. Po awansie Skotarczak, jako prawdziwy lokalny patriota dostał odznakę honorową z napisem "Zasłużony dla miasta Gdańska" od ówczesnego prezydenta Kazimierza Rynkowskiego.
Kierownik na urlopie
Co ciekawe, w sezonie awansowym Nikodem Skotarczak był już etatowym pracownikiem gdańskiej Lechii. Ten status dał mu więcej, niż ktokolwiek by przypuszczał. "Z dniem 2 marca 1984 roku został zatrudniony na etacie kierownika sekcji rugby, pozostając jednocześnie bardzo blisko sekcji piłkarskiej. Zarabiał zaledwie 4750 złotych miesięcznie. Trzy dni po podpisaniu umowy Skotarczak dostał bezpłatny urlop. Z jego perspektywy nie etat i pensja były przecież najważniejsze, cel był inny" - pisze Batur.
O co więc w tym wszystkim chodziło? Przecież nie o to, by wypisywać skład i zanosić go sędziemu. Chodziło o stanowisko, które było doskonałym narzędziem: "Nowa funkcja dawała liczne możliwości, które - jak miało się okazać - były szalenie przydatne w interesie samochodowym" - czytamy w "Spowiedzi zza grobu".
"Dostęp do dokumentów, w tym pełen przegląd zasobów ludzkich, informacje o wyjazdach krajowych oraz zagranicznych, podane jak na talerzu kompetencje poszczególnych zawodników. Nawet w Polsce komunistycznej mogło przynieść to wymierne korzyści. Zatrudnienie w klubie sportowym oznaczało także swobodę przekraczania granicy" - tłumaczy Batur.
Gang "Nikosia"
Przez wiele lat gangsterzy byli chronieni, a Lechia rosła dzięki ich pieniądzom w siłę. Kradzione samochody, głównie te marki audi czy volkswagen, trafiały bowiem do różnych wysoko postawionych oficerów SB, hierarchów kościelnych, a także do jednego z generałów.
W skład gangu "Nikosia", jak piszą w książce "Lechia - Juventus. Więcej niż mecz" Mariusz Kordek i Karol Nawrocki, wchodzili "wysocy rangą oficerowie milicji, urzędnicy, dyrektorzy i prezesi klubów sportowych, oficerowie Wojsk Pogranicza oraz liczni sportowcy".
To zresztą by wiele wyjaśniało, gdyż zawiera sugestię, że Skotarczak, działając w branży sportowej jednocześnie rekrutował nowych pracowników. Poza tym parking na stadionie Lechii był wykorzystywany do sprowadzanych z zachodu samochodów. "Nikoś" mógł więc jeździć na obserwacje i sprowadzać samochody.
Skotarczak z czasem musiał uciekać z kraju i był zmuszony do wycofania się z działalności "sportowej". Później, już w latach 90. pojawiał się jeszcze na Lechii, ale już nie z taką częstotliwością. Zmalał jego zapał kibicowski, nie miał też wielkiego interesu, by tam bywać czy działać. W końcu paszporty nagle stały się łatwiej dostępne.
W latach 80. i 90. "Nikoś" był najpotężniejszym i najbardziej znanym polskim gangsterem. Został zastrzelony 24 kwietnia w 1998 roku w agencji towarzyskiej "Las Vegas" w Gdyni.