Od kilku dni jednym z najpopularniejszych filmów na polskim Netfliksie jest produkcja "Jak pokochałam gangstera" Macieja Kawulskiego. Współzałożyciel KSW po niezłym odbiorze jego poprzedniego filmu ("Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa") postanowił nakręcić sequel, czyli ciąg dalszy, inspirowany życiem Nikodema Skotarczaka, znanego polskiego gangstera.
My przypominamy piłkarski epizod "Nikosia". W latach 80. był sponsorem Lechii Gdańsk i jest to wiedza powszechna. Jednak w książce "Spowiedź Nikosia zza grobu" Tadeusza Batura czytamy też o tym, że Nikodem Skotarczak zaczynał jako zawodnik, a z czasem stał się działaczem. Albo... "działaczem".
Zasłużony dla miasta
Sportretowany przez Tomasza Włosoka przyszły król Trójmiasta trenował w sekcji rugby Lechii od 1981 roku. Był już "dobrze zapowiadającym się przestępcą", ale okazało się, że do sportu nie miał zdrowia. Był szybki, ale miał problemy z wydolnością. Zaczął więc jeździć na mecze w roli kibica.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami
Przyjeżdżał na mecze białym kabrioletem - Mercedesem 500. Wówczas był to jedyny taki samochód na Wybrzeżu. Dla odróżnienia rodzinę woził Chevroletem Corvette. Stał się sponsorem i mecenasem Lechii. W połowie lat 80. jego gang przywiózł do Polski ponad dwa tysiące samochodów, o wartości 20 mln złotych.
W pewnym momencie klub całkowicie uzależnił się od niego finansowo. Lechia zdobyła wtedy, jako trzecioligowiec, Puchar Polski i w nagrodę zagrała w rozgrywkach UEFA z Juventusem - wówczas najlepszą drużyną Europy w składzie z Paolo Rossim, Michelem Platinim czy Zbigniewem Bońkiem. Rok po roku awansowała z III ligi do ekstraklasy.
W "Spowiedzi zza grobu" czytamy: "Lechia rozpoczęła i zakończyła przygodę z europejskimi pucharami we wrześniu 1983 roku. Przegrane mecze z jednym z najlepszych klubów w Europie, Juventusem, okazały się potrzebną lekcją, która nie poszła na marne. W sezonie 1983/84 biało-zieloni po 21 latach nieobecności awansowali do I ligi piłkarskiej. Nie było wówczas Ekstraklasy. Spory udział w awansie - czemu nie zaprzeczają ani ówcześni działacze, ani piłkarze - miał Nikoś".
Sędziowie którzy przyjeżdżali do Gdańska na mecze, zatrzymywali się w eleganckiej willi "Nikosia", a gospodarz dbał o to, by niczego im nie brakowało. Po awansie Skotarczak, jako prawdziwy lokalny patriota dostał odznakę honorową z napisem "Zasłużony dla miasta Gdańska" od ówczesnego prezydenta Kazimierza Rynkowskiego.
Kierownik na urlopie
Co ciekawe, w sezonie awansowym Nikodem Skotarczak był już etatowym pracownikiem gdańskiej Lechii. Ten status dał mu więcej, niż ktokolwiek by przypuszczał. "Z dniem 2 marca 1984 roku został zatrudniony na etacie kierownika sekcji rugby, pozostając jednocześnie bardzo blisko sekcji piłkarskiej. Zarabiał zaledwie 4750 złotych miesięcznie. Trzy dni po podpisaniu umowy Skotarczak dostał bezpłatny urlop. Z jego perspektywy nie etat i pensja były przecież najważniejsze, cel był inny" - pisze Batur.
O co więc w tym wszystkim chodziło? Przecież nie o to, by wypisywać skład i zanosić go sędziemu. Chodziło o stanowisko, które było doskonałym narzędziem: "Nowa funkcja dawała liczne możliwości, które - jak miało się okazać - były szalenie przydatne w interesie samochodowym" - czytamy w "Spowiedzi zza grobu".
"Dostęp do dokumentów, w tym pełen przegląd zasobów ludzkich, informacje o wyjazdach krajowych oraz zagranicznych, podane jak na talerzu kompetencje poszczególnych zawodników. Nawet w Polsce komunistycznej mogło przynieść to wymierne korzyści. Zatrudnienie w klubie sportowym oznaczało także swobodę przekraczania granicy" - tłumaczy Batur.
Gang "Nikosia"
Przez wiele lat gangsterzy byli chronieni, a Lechia rosła dzięki ich pieniądzom w siłę. Kradzione samochody, głównie te marki audi czy volkswagen, trafiały bowiem do różnych wysoko postawionych oficerów SB, hierarchów kościelnych, a także do jednego z generałów.
W skład gangu "Nikosia", jak piszą w książce "Lechia - Juventus. Więcej niż mecz" Mariusz Kordek i Karol Nawrocki, wchodzili "wysocy rangą oficerowie milicji, urzędnicy, dyrektorzy i prezesi klubów sportowych, oficerowie Wojsk Pogranicza oraz liczni sportowcy".
To zresztą by wiele wyjaśniało, gdyż zawiera sugestię, że Skotarczak, działając w branży sportowej jednocześnie rekrutował nowych pracowników. Poza tym parking na stadionie Lechii był wykorzystywany do sprowadzanych z zachodu samochodów. "Nikoś" mógł więc jeździć na obserwacje i sprowadzać samochody.
Skotarczak z czasem musiał uciekać z kraju i był zmuszony do wycofania się z działalności "sportowej". Później, już w latach 90. pojawiał się jeszcze na Lechii, ale już nie z taką częstotliwością. Zmalał jego zapał kibicowski, nie miał też wielkiego interesu, by tam bywać czy działać. W końcu paszporty nagle stały się łatwiej dostępne.
W latach 80. i 90. "Nikoś" był najpotężniejszym i najbardziej znanym polskim gangsterem. Został zastrzelony 24 kwietnia w 1998 roku w agencji towarzyskiej "Las Vegas" w Gdyni.