Piłkarz Bayernu Monachium po raz trzeci zwyciężył w plebiscycie na Sportowca Roku w Polsce. Robert Lewandowski pojawił się w Warszawie i odebrał statuetkę. 33-latek nie mógł uniknąć pytań na temat reprezentacji Polski.
Pod koniec grudnia Paulo Sousa zostawił kadrę na lodzie i podpisał kontrakt z Flamengo Rio de Janeiro. Decyzja Portugalczyka wzbudziła ogromne kontrowersje. Były selekcjoner nie kontaktował się z polskimi piłkarzami.
Lewandowski opowiedział o swoich odczuciach w rozmowie z kanałem youtube'owym Przeglądu Sportowego. Kapitan przekonywał, że jeszcze nie zna nazwiska następcy Sousy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
- Nie byłem świadomy całej sytuacji. Znajomy powiedział, co się dzieje. Nie dowierzałem, byłem w szoku, myślałem, że to plotka dziennikarska. To rozczarowanie, szok. Myślę jednak pozytywnie, z nowym trenerem ta reprezentacja może grać jeszcze lepiej. Nie wszystkie decyzje ja muszę podejmować. To prezes podejmie decyzję. Trzymam kciuki za najlepszy wybór, ale sam nie wiem kto to jest - oznajmił.
Po odejściu Sousy rozpoczęła się giełda nazwisk. Wśród kandydatów wymieniany był Adam Nawałka, który prowadził kadrę w latach 2013-2018 i dobrze zna starszych zawodników. Filar Bayernu dał jasno do zrozumienia, że chciałby pracować z polskim trenerem.
- Polski trener wiedziałby jak do nas dotrzeć, jak nas zmotywować i pokazać kierunek, w jakim mamy grać. Decyzja będzie należeć do prezesa. Z trenerem Adamem Nawałką kontakt jest, trener utrzymuje go z wieloma piłkarzami po zakończeniu pracy z kadrą. Kandydatów jest też kilku innych. Najważniejsze, że prezes ma spokój przy podejmowaniu decyzji - kontynuował "Lewy".
W sobotę Cezary Kulesza rozmawiał z Fabio Cannavaro. Jak donosi Gianluca Di Marzio, prezes PZPN już zaoferował dwuletni kontrakt trenerowi. Co ciekawe, agentem Włocha jest Pini Zahavi, który reprezentuje też interesy Lewandowskiego.
Czytaj także:
Lewandowski wzruszył się na scenie. Załamał mu się głos i w oku zakręciła się łza
Nie mogło być inaczej! To dlatego wygrał Robert Lewandowski