Obecny sezon jest totalnie nieudany dla Legii Warszawa. Dotychczas zespół notował bardzo słabe wyniki. Po grudniowej porażce w Płocku (0:1) piłkarzy stołecznego klubu zaatakowali pseudokibice.
Wdarli się oni do autokaru. W starciu z napastnikami ucierpiał m.in. Mahir Emreli. Od feralnego dnia nie wystąpił on już w ani jednym meczu warszawskiej drużyny. Nie kryje się z tym, że chciałby opuścić jej szeregi.
W rozmowie z azerskim portalem report.az potwierdził to prawnik zawodnika Anil Dincer. - Powiedzieliśmy Legii, że powrót Mahira do klubu byłby zagrożeniem dla jego życia. W prasie krążą różne wiadomości, że szukamy innego pracodawcy. To jednak nieprawda - zaznaczył.
- Mahir jest nadal zawodnikiem Legii i dopóki umowa nie zostanie rozwiązana to nie spotkamy się z żadnym klubem. Rozpowszechnianie innych doniesień szkodzi piłkarzowi - dodał.
Piłkarz i jego prawnik mają jasne oczekiwania. - Powiedzieliśmy Legii, że chcemy rozwiązać ten problem przy obustronnym porozumieniu. Jednocześnie poinformowaliśmy klub, że możemy uczynić to także jednostronnie - zdradził.
- Posiadamy niezbędne dokumenty - opinię lekarza uzyskaną w Polsce po pobiciu Emreliego, a także opinię psychologa uzyskaną w Azerbejdżanie i Turcji. Zdaniem psychologa zawodnik nie mógłby się skoncentrować na piłce. Czujemy się mocno, ponieważ jesteśmy przygotowani - podsumował.
Czytaj także:
> "Załóżmy wydanie naprawdę dużych pieniędzy". Były trener postawił warunek ws. kadry
> Wielokrotny reprezentant Polski bezlitosny dla Fajdka. "Bal wyraźnie za mocno mu wszedł"
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat