Dokładnie 35 minut czekał Krzysztof Piątek na pierwszego gola w barwach Fiorentiny. Polak miał wyborną okazję, bo jego nowy zespół grał w krajowym pucharze. A w tych rozgrywkach potrafi on zrobić niemal doskonałe pierwsze wrażenie.
W czwartek reprezentant Polski został pierwszy od transferu z Herthy Berlin powołany do składu Fiorentiny. Starcie 1/8 finału Pucharu Włoch z Napoli Piątek zaczął na ławce. Wszedł w 73. minucie, zmienił konkurenta w ataku, Dusana Vlahovicia, a w dogrywce zrobił to, na co czekali kibice. Polak przejął piłkę po podaniu Lorenzo Venutiego i od razu trafił do siatki. Niespełna 40 minut na boisku i mógł odpalić swoje pistolety, czyli w typowy dla siebie sposób świętować zdobytą bramkę.
Cztery minuty
Piątek potwierdził regułę, że jest fachowcem od zagranicznych debiutów. Po transferze z Cracovii do Genoi w 2018 roku potrzebował tylko czterech minut, by strzelić pierwszego gola. Pucharowe starcie z Lecce zakończył z czterema trafieniami. "Huragan uderzył w Genui, ale nie jest to związane ze zjawiskami meteorologicznymi. To efekt wywołany przez Krzysztofa Piątka" - tak o jego pierwszym spotkaniu we Włoszech pisały włoskie media. Dodały, że może to być jedna z nadziei polskiego futbolu.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było
To było świetne pół roku na obczyźnie. W 21 meczach Genoi Piątek strzelił 19 goli i już po pół roku przeszedł za ok. 35 mln euro do Milanu. Zadebiutował w lidze, wchodząc z ławki na 18 minut bezbarwnego meczu z Napoli.
Kilka dni później jego drużyna mierzyła się z tym samym rywalem w pucharze. I Polak znów zrobił show. Strzelił dwa gole, a Milan wygrał 2:0. Na pierwszego gola czekał tylko 28 minut. Polski zrobił to szybciej niż największe legendy Rossonerich: Marco van Basten, Filippo Inzaghi, Andrij Szewczenko czy Gunnar Nordahl.
Pierwsze problemy
Po spektakularnym początku nie było równie efektownej kontynuacji. Napastnik nie odnalazł się na dobre w Milanie, choć do końca sezonu zdobył jeszcze dziewięć bramek w lidze. A kolejny sezon okazał się rozczarowaniem. Zaledwie pięć trafień w rundzie jesiennej i przyjście Zlatana Ibrahimovicia - to skłoniło Piątka do przeprowadzki do Berlina.
W Hercie historia podobna jak w Mediolanie. Debiut z ławki w lidze, a następnie pucharowy mecz z Schalke. W tym drugim spotkaniu Piątek zaczyna od początku i w 39. minucie trafia.
"Dlatego Hertha zapłaciła za niego Milanowi ponad 20 mln euro" - pisali Niemcy po premierowym golu Piątka. Entuzjazm nie potrwał długo, bo do pięciu goli strzelonych w Milanie, Piątek dołożył do końca rozgrywek jedynie pięć kolejnych w barwach Herthy.
Przełomu zabrakło także w ubiegłym sezonie. Na dodatek pod jego koniec Polak doznał złamania kostki i nie grał w ostatnich meczach. Ominęło go także Euro 2020.
Trzeci raz
Po powrocie z kontuzji i ostatnich miesiącach miał prawo czuć niedosyt. Dla Herthy trafił tylko raz i ruszył zimą na poszukiwanie nowego klubu.
Piątek trzeci raz spróbuje sił we Włoszech. "Chciał się wykazać i to mu się udało" - chwalili Włosi jego debiut od pierwszej minuty we Fiorentinie. Pierwszym wrażeniem znów oczarował Włochów. Kolejne mecze pokażą, czy dalej będzie potrafił ich zaskakiwać.
[b]Tyle Piątek musiał czekać na pierwszego gola*
Klub | Liczba minut, po których padł pierwszy gol | Rozgrywki |
---|---|---|
Fiorentina | 35 | Puchar Włoch |
Hertha Berlin | 67 | Puchar Niemiec |
AC Milan | 29 | Puchar Włoch |
Genoa | 4 | Puchar Włoch |
Cracovia | 219 | Ekstraklasa |
[/b]
* wyliczył Wojciech Bajak z ekstraklasa.org.