Krzysztof Piątek nie mógł w lepszy sposób przypomnieć o sobie włoskim kibicom, którzy doskonale znają go z występów w Genoi i AC Milan. Teraz Polak będzie strzelał gole dla Fiorentiny, a pierwszą bramkę zdobył już w czwartek w wyjazdowym meczu 1/8 finału Pucharu Włoch przeciwko Napoli (5:2). W 73. minucie zawodnik wszedł na boisko.
- To była bardzo dobra zmiana Piątka - mówi nam Andrea Giannattasio z "La Nazione". - Wystarczyły mu tylko dwie sesje treningowe, by znaleźć się w kadrze. W Neapolu wysłał bardzo mocny sygnał. Wierzę, że jego znajomość ligi włoskiej pozwoli mu często grać we Fiorentinie. Biorąc pod uwagę, że ma tak mocnego konkurenta jak Dusan Vlahović - dodaje włoski dziennikarz.
Piątek też odetchnął z ulgą, bo strzelił pierwszego gola od października. To dopiero jego drugie trafienie w klubie w tym sezonie. W końcu mógł odpalić swoje pistolety, które ucieszyły włoskich kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!
Andrea Giannattasio: - Wszyscy liczyli, że jak najszybciej zobaczą jego radość ze zdobytej bramki. "Pio" odpalił pistolety, które dziś są hitem wśród kibiców w mediach społecznościowych!
Jednak dobry debiut raczej nie da Piątkowi z marszu miejsca w wyjściowym składzie na kolejne mecze. We Fiorentinie Polak będzie rywalizował z Dusanem Vlahoviciem, któryz 16. trafieniami na koncie jest liderem klasyfikacji strzelców Serie A.
- W tej chwili to Vlahović ma przewagę w zespole, ale nie jest wykluczone, że opuści on klub w styczniu. Tylko od Piątka będzie zależeć, jak pokaże się we Fiorentinie i czy zostanie tu na dłużej - podkreśla dziennikarz "La Nazione".
Chaos i dramat Polaków podczas mistrzostw Europy. "To jest chore"
Pierwszy polski klub, który apeluje do kibiców w sprawie koronawirusa