Bogusław Leśnodorski o fatalnej sytuacji Legii. "Niżej się nie dało upaść"

Bogusław Leśnodorski ocenia rundę jesienną w wykonaniu Legii i opowiada, czego klub potrzebuje, by odbudować formę po fatalnych miesiącach. Były prezes Legii mówi, że mistrz Polski doszedł do ściany.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Bogusław Leśnodorski PAP / Na zdjęciu: Bogusław Leśnodorski
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Bierze pan pod uwagę wariant, że Legia spadnie z ligi?

Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii Warszawa: Nie, nawet przez chwilę się o to nie martwiłem. Ta liga jest za słaba, by Legia z niej spadła.

Da się w ogóle spokojne rozmawiać o Legii?

Zależy kiedy. Wydaje mi się, że ci ludzie, którzy pojawili się teraz w klubie, tworzą na ten moment optymalną konfigurację. Nie wiem, na jak długo, jakie są dalsze plany względem Aleksandara Vukovicia i Jacka Zielińskiego, ale w kontekście tego sezonu, tylko oni mogą pozbierać zespół, powalczyć o jakieś sensowne miejsce w lidze i o Puchar Polski.

ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było

Co należy posprzątać w klubie w pierwszej kolejności?

O klubie już wszyscy wszystko powiedzieli, nic mądrego nie dodam. Mówiąc wprost: wiele rzeczy należy uprościć. Stworzyć zespół, wyselekcjonować ludzi. Myślę, że Polacy powinni być trzonem zespołu. W Legii zrobiła się "Wieża Babel", są oczywiście Mateusz Wieteska, Artur Boruc i Artur Jędrzejczyk, ale jeden i drugi Artur nie będą już młodsi.

Powrót Vukovicia i nowe stanowisko Zielińskiego, który został dyrektorem sportowym, były sporym zaskoczeniem. 

Jest trochę tak, że jeżeli człowiek znajdzie się pod ścianą, to zaczyna racjonalizować różne swoje pomysły. W takiej sytuacji, w jakiej znalazła się Legia, lepiej sięgać po "swoich" ludzi. Jestem spokojny o wyniki z Jackiem i "Vuko", ale za kilka miesięcy znowu zaczną się europejskie puchary i już teraz trzeba patrzeć w przyszłość.

Legii trochę daleko do pucharów. Przypomnę, że klub jest przedostatni w lidze po pierwszej części sezonu.

Nie powiedziałbym, że daleko. W zasadzie trzy mecze dzielą Legię od tego celu. W ćwierćfinale Pucharu Polski Legię czeka mecz z Górnikiem Łęczna, a później z tych groźnych rywali zostają w zasadzie Raków i Lech. Na pewno nie będą to łatwe mecze, oba zespoły są silne w tym sezonie. Uważam, że trzeba grać o to, co się da, a Puchar Polski jest realny.

Co Zieliński i Vuković dadzą Legii?

Stabilizację, przewidywalność, zaangażowanie. Czyli wszystkie aspekty potrzebne drużynie na tę chwilę. Mam nadzieję, że też spokój. Najbardziej właśnie tego brakuje.

Z klubu odejdzie najpewniej Mahir Emreli.

Nie robiłbym z niego zbawcy zespołu, widzę problemy gdzie indziej. Mladenović jest bez formy, trochę "posypała" się gra z wahadłowymi. To naprawiałbym w pierwszej kolejności.

Potrafi pan wytłumaczyć, dlaczego Legia przegrała 13 meczów ligowych w rundzie jesiennej?

Od lat powtarzam, że gra na dwóch frontach to zupełnie inna dyscyplina sportu. Legia nie była na to przygotowana. Trzeba mieć kompetentnych ludzi, szeroką kadrę, zmotywowanych piłkarzy, poukładany zespół, by łączyć ligę z pucharami. Kluczowe to mieć w drużynie zawodników ze stabilną formą, grupę takich piłkarzy, którzy "ciągną" klub w trudnych momentach. Jak obecnej Legii szło, to było dobrze. Ale gdy zaczęło się psuć, to już nikt nie potrafił zareagować. Dodatkowo Artur Boruc wypadł na prawie dwa miesiące przez kontuzję.

Coś jeszcze?

O kryzysie decydowało wiele czynników. Młodzi bramkarze w trudnym momencie zostali "wsadzeni na minę". Ta pozycja wymaga odpowiedniej charyzmy, doświadczenia, stalowych nerwów. I ta suma małych błędów miała znaczenie.

Poza tym - wiem, że zawodników zdeterminowanych, którym bardzo zależało, ubywało z tygodnia na tydzień. Z różnych względów: długości kontraktu, zbliżającego się okna transferowego, kontuzji czy generalnie atmosfery w klubie. To też przyczyny gwałtownego spadku formy.

A zwolnienie Czesława Michniewicza odbyło się w dobrym momencie?

W niefortunnym. Tłumaczyłoby się, gdyby trener stracił pracę miesiąc wcześniej (został zwolniony pod koniec października 2021 r. - red.). A tak grał długo "na wylocie" i nie pomagało mu to.

Było ostatnie miejsce w lidze, seria siedmiu porażek z rzędu w Ekstraklasie, atak kibiców na piłkarzy. Legia sięgnęła jesienią dna?

No chyba niżej się nie dało upaść, nigdy w historii nie było gorzej. Przykro się człowiekowi robiło.

Wiemy już, że co by się nie działo, trenerem Legii nie będzie Marek Papszun.

Od początku mówiłem, że to dla nikogo nie będzie dobre rozwiązanie. Znam bardzo dobrze Michała Świerczewskiego, prezesa Rakowa, wiem, jak klub z Częstochowy funkcjonuje. Poznałem Marka, mam do niego dużo szacunku. Trener w tamtej organizacji działa bardzo dobrze, bo jest ona spójna. Ale nie działa to tak, że przyjdzie Papszun do Legii i wszystko powtórzy. Nie wiem tylko, dlaczego tyle było zamieszania wokół jego "zatrudnienia" w Warszawie.

Prezes Dariusz Mioduski zapewniał o tym nawet w wywiadzie, ale wyszło inaczej.

Doszło do sytuacji, że już nawet nikt tym nie jest szczególnie zaskoczony. Ten pułap tolerancji został tak mocno rozciągnięty, że... można się tylko uśmiechnąć i zapomnieć.

Co by zgrzytało na linii Legia - Papszun?

Osiągnięcia Rakowa to wynik pracy wielu ludzi i konsekwencji w działaniu od lat. Nie twierdzę, że w Legii nie byłoby efektu na przykład po dwóch latach. Ale na pewno nie zdarzyłby się cud od razu.

Dużo trzeba zmian, żeby Legia znowu grała o mistrzostwo Polski?

Jeżeli chodzi o pierwszą drużynę - na pewno tak. W drużynie będą rotacje, Artur Boruc zapowiadał, że po sezonie kończy karierę. Trzeba będzie zbudować zespół od nowa.

A co będzie z Vukoviciem? Ma umowę do końca sezonu.

Jeżeli mu dobrze pójdzie, to podejrzewam, że zostanie. W takim przypadku zmiana trenera w czerwcu i wywracanie wszystkiego do góry nogami nie będzie miała sensu.

Mówi pan, że wyniki klubu pana smuciły. Niektórych z fanów wkurzyły do tego stopnia, że zaatakowali piłkarzy.

Wydaje mi się, że - poza jednostkami - zdecydowanej większości piłkarzy zależało na dobrych wynikach. Kibice Legii są wymagający, przyzwyczajeni, że Legia jest numerem jeden w Polsce, dlatego wyniki drużyny były dla nich mocnym gongiem. Nic jednak nie usprawiedliwia takiego zachowania. Wiem, że przez akcję z kibicami większość graczy przeżyła traumatyczne chwile.

A gong całościowy - sportowy i wizerunkowy - był czerwoną lampką dla rządzących Legią?

Ja zawsze wierzę w racjonalność i rozum. Zakładam, że inteligentni ludzie, nawet gdy mają szalone pomysły lub niezbyt duże kompetencje, czy też ambicje, które im przeszkadzają optymalnie zarządzać, to mimo wszystko potrafią wyciągać wnioski.

Czyli jest pan optymistą przed rundą wiosenną. 

Ludzką rzeczą jest błądzić, ale powtarzanie tych samych błędów któryś raz z rzędu, nie jest najmądrzejsze. Mam nadzieję, że kończy się czas tych wszystkich wpadek, bo już w sumie ściana stoi i nie ma jej jak przebić. Oby Legia szybko się od niej odbiła.

Robert Lewandowski: Dlaczego Messi na mnie nie zagłosował? Pamiętam jego słowa!

Czy Legia zdobędzie w tym sezonie Puchar Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×