W ostatnich dniach 2021 r. Paulo Sousa rozzłościł całą piłkarską Polskę. Na trzy miesiące przed najważniejszymi meczami w walce o mistrzostwa świata 2022 zrezygnował z pracy z Biało-Czerwonymi, wiążąc się umową z brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro.
- W karierze trenera taka szansa nie zdarza się zbyt często. Flamengo zawsze było obecne w każdym zakątku świata, gdzie kocha się piłkę nożną - tak Sousa próbował zaskarbić sobie sympatię fanów Flamengo.
Jednak po przyjeździe do Brazylii zaczęły się problemy Portugalczyka. Najpierw rezygnację złożyło kilku pracowników sztabu szkoleniowego Flamengo (więcej TUTAJ>>). Teraz zaś Sousa podpadł zawodnikom, co może się dla niego zakończyć fatalnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Informowaliśmy już o "dekalogu Sousy" w klubie z Rio de Janeiro (więcej TUTAJ>>). Znany brazylijski dziennikarz Milton Neves (na Twitterze obserwuje go 2,1 mln użytkowników) opowiedział w programie "3º tempo", jak na te decyzje zareagowała szatnia.
- Zawodnicy nie mogą wnosić telefonów komórkowych do stołówki w porze lunchu. Te drobne rzeczy ich zdenerwowały - podkreślił Neves.
Kolejny zwyczaj wprowadzony przez Sousę także został źle odebrany przez zespół. - Każdy musi zjeść obiad po spotkaniu, nawet jeśli ktoś nie jest głodny. Ten facet nie wytrwa długo, co? - wypalił brazylijski dziennikarz, mając na myśli Sousę.
Przypomnijmy, że Paulo Sousa podpisał z brazylijskim klubem dwuletni kontrakt.
Czytaj także: Dziennikarz TVP zakpił z Sousy. Grafika hitem internetu