Od jakiegoś czasu sporo mówi się o tym, że w sztabie nowego selekcjonera reprezentacji Polski może znaleźć się Łukasz Piszczek.
- Ciężko mi na tę chwilę coś powiedzieć. Jestem po pewnych rozmowach, ale to nie jest nic wiążącego. Dlatego też podchodzę do tego spokojnie. Prezes dał sobie czas do 31 stycznia, na to aby wybrać trenera. Wtedy się wszystko wyjaśni - skomentował sam zainteresowany na antenie Viaplay.
Spekulacje o powrocie Piszczka do reprezentacji były tym silniejsze, że przez pewien czas niemal murowanym faworytem do ponownego objęcia stołka selekcjonera był Adam Nawałka, który już wcześniej pracował przecież z Piszczkiem-piłkarzem. Były obrońca zapytany o to, czy robiłoby mu różnicę czy selekcjoner byłby z Polski czy z zagranicy, nie ukrywał, że miałoby to znaczenie.
- Myślę, że tak. Nie będę ukrywał, że muszę czuć się komfortowo w takiej sytuacji. Jeśli wiem, że to mogłaby być fajna szansa dla mnie, zobaczyć to wszystko od drugiej strony, od strony sztabu. Nawet jeśli byłem już w tej reprezentacji 11 lat i mniej więcej wiem jak to wygląda, to jednak jest to inna perspektywa. I jeżeli wszystko zgrałoby się jak trzeba, to jestem w stanie to sobie wyobrazić - powiedział Piszczek.
Pod znakiem zapytania stoi również dokładna rola "Piszcza" w kadrze. Część ekspertów widzi go jako swoistego łącznika między zawodnikami a trenerem.
- Łącznik to jest zdecydowanie słowo, które nie pasuje do mojego charakteru. Na razie jednak nie ma co spekulować jakbym siebie widział w kadrze. Jeżeli w niej będę, to wszyscy się dowiedzą, jeżeli w niej nie będę, to nie będzie o czym rozmawiać - uciął były zawodnik.
Czytaj także:
- O tym akcie heroizmu mówiła cała Polska. Dotarliśmy do rodziny uratowanych
- Skandal przed meczem z Bayernem. W roli głównej kibole
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma życie! Majdan pochwalił się zdjęciami z Tajlandii