W poniedziałek 31 stycznia zakończy się wielkie zamieszanie z wyborem nowego selekcjonera reprezentacji Polski. W ostatnich tygodniach w mediach krążyło wiele nazwisk. W pewnym momencie wydawało się, że pracę dostanie Andrij Szewczenko. Nic z tego nie wyszło i ostatecznie stanęło na powrocie Adama Nawałki.
64-latek ustalił już wszystkie szczegóły z Cezarym Kuleszą. "Przegląd Sportowy" ujawnia, jak ma wyglądać kontrakt Nawałki. Okazuje się, że musiał iść na pewne ustępstwa podczas negocjacji z PZPN.
Selekcjoner będzie zarabiać 200 tys. złotych miesięcznie. Początkowo miała to być kwota netto, ale ostatecznie zgodził się na brutto. Tym samym Kulesza wywalczył, że więcej pieniędzy zostanie w PZPN.
Selekcjoner jednak i tak nie może narzekać. Przy pierwszym podejściu do kadry zarabiał znacznie mniej. Początkowo Zbigniew Boniek płacił mu 80 tys. zł. Po awansie na Euro 2016 pojawiła się podwyżka i wówczas Nawałka otrzymywał około 120 tys. zł miesięcznie.
Umowa będzie obowiązywać do końca 2022 roku. Kluczem do jej przedłużenia jest awans na mistrzostwa świata 2022. Wygranie barażów da Nawałce nie tylko nowy kontrakt, ale także premię finansową, której kwota jest owiana tajemnicą.
Wiadomo także, że w sztabie pojawi się nowa postać. Kuleszy bardzo zależało, aby w kadrze pojawił się Jerzy Dudek. Początkowo miał on być trenerem bramkarzy, ale Nawałka chce współpracować z Jarosławem Tkoczem. Obie strony ostatecznie ustaliły, że Dudek będzie pełnić funkcję ambasadora Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak załatwił brata w parterze. Musiał odklepać!
Rosjanie mocno zdezorientowani. Nie wiedzą, co robić przed meczem z Polską >>
Kasperczak skomentował plotki dot. kadry. "Polska szopka" >>