Piast Gliwice był aktywny w zimowym oknie transferowym. Do klubu zostało sprowadzonych pięciu zawodników, w tym dwóch bramkostrzelnych napastników. Kamil Wilczek powraca do zespołu po siedmiu latach przerwy. Rauno Sappinen ma być realnym wzmocnieniem, potwierdzając swoją skuteczność poza dobrze mu znaną ligą estońską.
Bezbarwna jesień
Ofensywa transferowa gliwiczan nie może dziwić. Podopieczni Waldemara Fornalika jesienią grali przeciętnie. Efekt? W 19 meczach strzelili 26 goli. Taka skuteczność nie przekłada się na dorobek punktowy, bo i z tyłu bywało dziurawo. Zdobyte 23 punkty jesienią plasowały Piasta na odległym 12. miejscu w ligowej tabeli. Nic dziwnego, że działacze klubu zdecydowali się aktywniej uczestniczyć w oknie transferowym.
Zespół nie zdobywał zbyt wiele bramek, opierając swoją siłę ataku na Patryku Sokołowskim oraz Michale Chrapku. Duet pomocników strzelił jesienią łącznie 9 goli, a przecież nie są to zawodnicy, którzy są tylko rozliczani ze skuteczności w polu karnym przeciwnika.
Dobra gra Sokołowskiego spowodowała, że piłkarzem zainteresowała się Legia Warszawa. Taki ruch stołecznego klubu nie jest żadnym zaskoczeniem. Jednak dla gliwiczan utrata 27-latka to kolejny problem. W jego miejsce sprowadzono Michała Kaputa z Radomiaka Radom, piłkarza znającego ekstraklasowe realia.
Do klubu w zimowym oknie transferowym zostali sprowadzeni jeszcze dwaj zawodnicy. Tihomir Kostadinov to ofensywny pomocnik, który został ściągnięty z MFK Ruzomberok. Constantin Reiner to z kolei defensywny zawodnik, który powinien być wzmocnieniem linii obrony.
Głodny bramek
Problemem Piasta w rundzie jesiennej była nieskuteczność. Lekarstwem na to ma być sprowadzenie Wilczka z FC Kopenhaga. Na papierze jest to wciąż zawodnik gwarantujący poprawę gry w ataku. 34-latek przez wiele lat występował w Danii, będąc tam zawodnikiem mimo wszystko cenionym przez kibiców.
- Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego transferu. Moja sytuacja w ostatnim czasie nie była najłatwiejsza, dlatego cieszę się z możliwości powrotu i podpisania umowy z Piastem - mówił zawodnik w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Nieco zastanawiać może obecna dyspozycja napastnika. Ostatnie miesiące dla 34-latka nie były łatwe. Jesienią grał mało, głównie wchodząc z ławki rezerwowych. Od września zniknął z radarów na długie tygodnie. Wrócił na boisko w grudniu, dostając kilka minut w meczu Ligi Konferencji ze Slovanem Bratysławą.
Mimo pewnych perturbacji w ostatnich tygodniach, jego powrót wzbudza emocje. Napastnik przez pewien czas znajdował się blisko reprezentacji Polski, notując trzy występy w biało-czerwonych barwach. Wrażenie może robić klub z jakiego wraca do polskiej ligi. FC Kopenhaga to wciąż uznana marka na europejskim rynku.
Wilczek w barwach Broendby i FC Kopenhaga strzelił 65 goli w Superligaen.
Czwarte podejście
Sappinen w lidze estońskiej jest gwiazdą. Praktycznie w każdym sezonie notuje tam zawrotne liczby, systematycznie pokonując bramkarzy przeciwnych drużyn. Problemem napastnika jest jednak gra poza Estonią. Będzie to jego czwarta próba udowodnienia klasy sportowej w Europie.
Piłkarz do Piasta Gliwice trafia z Flory Talinn, z którą w ubiegłym sezonie zdobył wicemistrzostwo Estonii. Dobra gra w rodzimej lidze (23 gole) spowodowała, że Estończyk otrzymał kolejną szansę wyjazdu za granicę. Wcześniej nie udało mu się zrobić kariery w KFCO Beerschot Wilrijk, FC Den Bosch oraz NK Domzale.
Bramkostrzelni napastnicy
Pomimo pojawiających się wielu znaków zapytania i niejasnej dyspozycji Wilczka i Sappinena, kibice w Gliwicach powinni być jednak spokojni. Do zespołu zostało sprowadzonych dwóch bramkostrzelnych napastników, którzy na papierze wykręcają bardzo dobre liczby.
- Wiem co chcę tutaj osiągnąć i jakie mamy cele. Postaram się je spełnić - mówił Sappinen po meczu sparingowym z LKS-em Goczałkowice Zdrój oficjalnej stronie klubu.
Zakładając nawet czarny scenariusz, że któryś z zawodników rozczaruje lub nabawi się kontuzji, w obwodzie pozostaje Alberto Toril oraz Nikola Stojiljković.
Papier wszystko przyjmie
Zarówno Wilczek, jak i Sappinen podpisali z klubem wieloletnią umową. Ich sprowadzenie do Gliwic jest związane z długofalową koncepcją budowania zespołu przez trenera Fornalika. Na ten moment - choćby na papierze - ofensywa gliwiczan wygląda imponująco.
W pierwszym meczu po przerwie zimowej, żaden z napastników nie wpisał się na listę strzelców. Mecz w "11" rozpoczął Sappinen, którego w drugiej połowie zastąpił Wilczek. Zmiana nie przyniosła zamierzonych efektów, a mistrzowie Polski z 2019 roku przegrali po raz dziewiąty w sezonie.
Przed Piastem Gliwice trudne tygodnie. Po meczu z Pogonią wciąż pojawia się wiele niewiadomych. Jedno jest pewne - gliwiczanom bliżej do spadku niż gry w europejskich pucharach.
Legia Warszawa straci kluczowego piłkarza! Prezes powiedział "tak" >>
Z Ekstraklasy do Francji. Polski bramkarz podpisał kontrakt z Girondins Bordeaux >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"