Najpierw zaliczył najlepszą rundę w karierze, ale wkrótce nagle zniknął. Paweł Olszewski musiał zmierzyć się z nieprzyjemną kontuzją. Przerwa się przeciągała i niektórzy tracili wiarę, że w ogóle wróci na boisko. On jednak przezwyciężył trudny moment i po kilku miesiącach przerwy pojawił się na boisku.
22-latek potwierdził swoje słowa z ubiegłorocznego wywiadu dla WP SportoweFakty, że nigdy się nie poddaje. To już zresztą nie był pierwszy raz, gdy los postanowił go sprawdzić. Jako nastolatek mógł trafić do Bundesligi, zadebiutował w PKO Ekstraklasie, a niektórzy widzieli w nim nawet potencjalnego następcę Łukasza Piszczka. Później musiał jednak zmierzyć się z przedłużającym się urazem kolana. Był też czas, że w Jagiellonii Białystok już nie widziano dla niego miejsca czy zupełnie nieudany powrót na najwyższy ligowy poziom w kraju.
W piątek 4 lutego o godz. 18 Jagiellonia zagra na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Olszewski wydaje się faworytem do podstawowego składu.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie sztab Michniewicza? Znamy szczegóły
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak samopoczucie przed startem rundy wiosennej?
Paweł Olszewski, piłkarz Jagiellonii Białystok: Czuję się bardzo dobrze. Okres przygotowawczy był na pewno bardzo wymagający, ale o to właśnie chodziło, żeby w tym czasie ciężko popracować, aby później w rundzie było nam łatwiej. Cieszę się, że przepracowałem ten czas bez żadnych problemów i przygód, bo po kontuzji było mi to bardzo potrzebne, żeby odpowiednio się przygotować.
Czyli po urazie z poprzedniego roku nie ma już śladu?
Tak jak wcześniej wspomniałem, cieszę się, że przepracowałem cały okres przygotowawczy bez żadnych problemów i dzięki temu mogłem dojść do siebie w stu procentach. Na pewno 8 miesięcy bez meczów i treningów nie jest łatwo nadrobić, ale cieszę się, że udało mi się jeszcze wrócić na ostatnie mecze w tamtej rundzie, bo przez to było mi łatwiej wejść na wysokie obroty podczas przygotowań.
Co dokładnie panu dolegało?
Wszystko zaczęło się od obtarcia pięty podczas meczu ligowego. Później ta rana nie chciała się goić, bo zrobił się przewlekły stan zapalny i trzeba było zrobić zabieg. Na szczęście już wszystko jest w porządku, rana się zabliźniła. Temat jest zamknięty i nie chcę do tego wracać, bo te ponad pół roku to był chyba najgorszy czas w moim życiu.
Ten okres musiał być sporym doświadczeniem dla pańskiej psychiki.
W tamtym sezonie czułem, że jestem "w gazie" i z meczu na mecz byłem coraz pewniejszy, ale niestety często tak jest, że kontuzje przychodzą w nieodpowiednim momencie. Mimo że ten uraz był bardzo nietypowa i nie wiem, czy do końca można go nazywać "kontuzją". Do tego wszystkiego w maju na moich oczach zmarł mój tata, któremu wiele zawdzięczam i bardzo mi go brakuje. Nie było łatwo mi się pozbierać i dlatego też nie wracałem do zdrowia tak szybko, jak mogłoby się wydawać. Ogólnie tamten rok nie był dla mnie i mojej rodziny szczęśliwy. Mam nadzieję, że już nigdy się taki nie powtórzy.
Jagiellonia ma za sobą średnią rundę i zmianę trenera w przerwie zimowej. Jak widzicie perspektywy drużyny w pozostałej części sezonu?
Nasza współpraca z trenerem Nowakiem i całym sztabem wygląda bardzo obiecująco. Tak jak wspomniałem treningi były intensywne, ale wszystko na boisku odbywało się z piłkami, gdzie pracowaliśmy nad mankamentami w naszej grze. Dlatego też jesteśmy pełni optymizmu przed początkiem rundy.
Jaki cel stawia pan przed sobą na najbliższe miesiące?
Przede wszystkim chcę wyjść na prostą w tym roku. Chciałbym być zdrowy, czerpać radość z każdego meczu i treningu oraz cały czas się rozwijać. Jak to wszystko będzie funkcjonować to jestem pewny, że wtedy przyjdą osiągnięcia z drużyną i te indywidualne. Wierzę, że w końcu zaczniemy dawać radość naszym kibicom.