Cracovia zagrała bardzo dobrze z Lechią. Tomasz Kaczmarek przyznał się do błędu
Cracovia szczególnie w drugiej połowie meczu z Lechią Gdańsk prezentowała się dużo lepiej i wygrała 2:0. Jak zauważył Jacek Zieliński, przez 90 minut nie było w jego drużynie momentów drzemki. Tomasz Kaczmarek potrafił przyznać się do błędu.
- Zrobiliśmy bazę, nad którą dalej pracujemy i jest ona widoczna w trakcie meczu. Dochodzą umiejętności piłkarskie i fajnie, że młodzi chłopcy wchodzą do drużyny i grają bez kompleksów. Ja się z tego bardzo cieszę i mówiłem już, że ja ich traktuję nie jak młodzieżowców, a jak zawodników prezentujących odpowiednią klasą - dodał.
Trener Lechii spodziewał się takiego spotkania. - Gratuluję Cracovii. Myślę, że to był dla nas wymagający mecz i takiego się spodziewaliśmy - było intensywnie, fizycznie. Były fazy, w których Cracovia była lepsza, były też takie, w których my byliśmy lepsi. Mieliśmy za dużo strat przy rozegraniu piłki, które napędzały Cracovię. Nie byliśmy w stanie kontrolować tych kontr. Przegraliśmy mecz. Nie byliśmy w stanie zagrać wystarczająco dobrze i bezbłędnie, aby tutaj wygrać - ocenił Tomasz Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia wyjął broń i wycelował w kierunku piłkarzy. Horror!Z boiska w trakcie meczu zeszli z urazami Marco Terrazzino i Conrado. - Urazy są niepokojące. Terazzino doznał kontuzji mięśniowej i na pewno nie jest to kwestia kilku dni. U Conrado nie jesteśmy w stanie ocenić na ile poważna to jest kontuzja - zdradził Kaczmarek.
Niespodzianką był brak gry Jakuba Kałuzińskiego, który przed tygodniem strzelił pierwszego gola w PKO Ekstraklasie. - Kuba zasługiwał aby dziś zagrać od początku, ale ten mecz tak się rozwinął, że podjąłem inne decyzje. Mogłem go wpuścić w momencie kontuzji Terazzino, ale postawiłem na Zwolińskiego, bo chciałem więcej sił w ataku i stąd ta decyzja. To błąd, że nie wprowadziłem dzisiaj Kuby na boisko, ale niestety podjąłem inne decyzje - przyznał się trener.
Czytaj także:
Dwóch kandydatów na ławkę trenerską Legii
Raków chce przerwać passę Radomiaka