Jednym z kłopotów Manchesteru United w obecnym sezonie jest sprawa Masona Greenwooda, pod którego adresem poważne oskarżenia wystosowała jego była partnerka. Klub postanowił momentalnie zawiesić piłkarza, a to miało doprowadzić do rozłamu w szatni.
Część zawodników miała uważać, że było to zbyt pochopne działanie, skoro Greenwood nie został póki co skazany, druga połowa natomiast momentalnie odcięła się od młodego Anglika.
Inną przyczyną rozłamów miał być brak wiary części piłkarzy w projekt Rangnicka i ich kłopoty z przystosowaniem się do taktyki 4-2-2-2. Problemy "Czerwonych Diabłów" dostrzegali także eksperci.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
- Coś jest nie tak, nie wiem co, ale zdecydowanie źle się dzieje. Piłkarze nie pomagają sobie nawzajem - mówił Gary Neville.
Teraz do sprawy postanowił odnieść się jeden z najlepszych piłkarzy angielskiej drużyny - Bruno Fernandes.
- Musimy podążać za tym, co menadżer i sztab uważają za najlepsze dla nas. Nigdy nie słyszałem, by tutaj w klubie ktokolwiek narzekał na taktykę i mam nadzieję, że nikt by tego nie zrobił - powiedział Fernandes przed nadchodzącym meczem Ligi Mistrzów z Atletico.
- Takie plotki to brak szacunku dla pracy trenera. Dobrze sobie radzimy odkąd przybył. Mamy mocniejszą tożsamość jako zespół - dodał Portugalczyk.
- Szczerze mówiąc myślę, że ludzie po prostu próbują narzekać i wymyślać historie o klubie, ponieważ gdy ktoś o nas mówi, to jego słowa okrążają świat i dają mu rozgłos i to coś, czego ludzie oczekują - zdiagnozował zawodnik.
- Dla nas to jednak nic nie znaczy. Trzymamy się planu i trzymamy się razem. To najważniejsze: trzymać się razem i razem wygrywać - zakończył.
Pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Atletico Madryt a Manchesterem United rozpocznie się w środę, 23 lutego, o godzinie 21:00.
Czytaj także
- Co dalej z Paulo Dybalą? Argentyńczyk jest otwarty na rozmowy z gigantem
- Boniek wywołał burzę. Wystarczyło jedno zdanie o meczu z Rosją