Szaleństwo na punkcie Krzysztofa Piątka. On znowu to robi!

Getty Images / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Kibice naśladują Krzysztofa Piątka, a jeden z zawodników Fiorentiny po każdym golu Polaka przygotowuje dla niego specjalny poczęstunek.

Nie było we Florencji przesadnego entuzjazmu, gdy Krzysztof Piątek trafił do zespołu w zimowym oknie transferowym. Polak miał bardzo przeciętną rundę w Niemczech. Po transferze do Herthy Berlin z Milanu (2020 r.) tak naprawdę nigdy nie "odpalił". Powrót do włoskiej ligi był trochę desperacką próbą ratowania kariery. Z jednej strony Piątek mało grał w Berlinie, z drugiej w Fiorentinie miał być rezerwowym i nic więcej.

Trudno było przypuszczać, że Polak posadzi na ławce Dusana Vlahovicia - absolutną gwiazdę całej ligi. W kilka tygodni wszystko się jednak zmieniło. Vlahović odszedł do Juventusu, a Piątek wykorzystał szansę. Dziś jest pierwszym wyborem trenera Vincenzo Italiano. Nasz napastnik w sześciu meczach dla Fiorentiny strzelił pięć goli.

- Kibice zwariowali na jego punkcie - opowiada nam Andrea Giannattasio, włoski dziennikarz piszący o Fiorentinie. - W mediach społecznościowych i na stadionie fani uczą się "strzelać" jak Piątek. Naśladują radość waszego zawodnika po każdym golu robiąc z dłoni pistolety - mówi dziennikarz "firenzeviola.it"

- Przyznam, że na początku sam byłem sceptyczny, co do tego transferu. Ale teraz? To był świetny ruch - komentuje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

Własny rytuał

Piątek pomógł awansować drużynie do półfinału Pucharu Włoch. Zdobywał bramki w meczach z Napoli (jedną) i Atalantą (dwie). Także w Serie A jego trafienia miały znaczenie. Strzelił po jednym golu w zwycięskich spotkaniach ze Spezią (2:1) i ponownie Atalantą (1:0). - Zaskakuje mnie. Wykonuje nawet rzeczy, do których nie jest przyzwyczajony. Bramki oddają mu to, jaki wysiłek pokazuje na boisku - chwali go trener Vicenzo Italiano.

Piątek od początku został bardzo dobrze przyjęty przez drużynę. Italiano podkreślał, jak ważny jest fakt, że zna język i specyfikę ligi. - Jest blisko z każdym piłkarzem - kontynuuje Giannattasio. - A zwłaszcza z trzecim bramkarzem, Antonio Rosatim. Mają nawet swój rytuał. Po każdym golu Piątka, Rosati parzy mu kawę i przynosi do szatni. Później takie zdjęcie ląduje w mediach społecznościowych - mówi dziennikarz.

Znów jest sobą

Piątek przypomniał o sobie w najlepszy sposób. Poprzednio grał w Italii krótko, ale też zrobił sporo szumu.

Jego 19 goli w 21 meczach dla Genoi w zaledwie kilka miesięcy (2018 r.) przeniosło go w inny wymiar. Polaka kupił wielki AC Milan płacąc za niego około 33 miliony euro (plus bonusy). Polak impetem wszedł do nowej drużyny, w Milanie też imponował skutecznością, ale w następny sezon był już mniej spektakularny. Gdy licznik z bramkami nagle się zatrzymał, a Piątek usiadł w kilku meczach na ławce, zimą 2020 roku postanowił uciekać z Mediolanu. I tak trafił do Herthy.

Przez dwa lata nie należał nawet do czołowych napastników w Bundeslidze. Później mówił, że w tym czasie bardzo tęsknił za Italią. W tym sezonie sporo zaryzykował. W razie niepowodzenia, powrót do Włoch mógł być nawet ostatnią szansą zawodnika na tym rynku. Teraz widzimy, że napastnik znowu jest sobą.

Miał być rezerwowym

- Zobaczmy, jak ta historia szybko się zmieniła - przypomina Andrea Giannattasio. - Piątek miał być tylko uzupełnieniem składu, ale Dusan Vlahović odszedł do Juventusu - ocenia nasz rozmówca. Wydawało się też, że miejsce Vlahovicia zajmie Arthur Cabral. Brazylijczyk również dołączył do zespołu zimą, wcześniej świetnie radził sobie w FC Basel.

- Cabral jest ciekawym napastnikiem, ale potrzebuje czasu, by zadomowić się we włoskiej piłce - twierdzi dziennikarz. - Piątek ma atuty po swojej stronie. Bardzo dobrze zna ligę i świetnie zaczął. Ma przewagę - uzupełnia.

Zostanie we Florencji?

Reprezentant Polski trafił do Włoch na zasadzie wypożyczenia. Z Herthą ma długi kontrakt, do 2025 roku. Fiorentinę stać jednak na wykup Polaka. Prezesi klubu zarobili zimą potężne pieniądze, ponad 80 milionów euro za sprzedaż Vlahovicia.

- Jest to opcja dla klubu - twierdzi Giannattasio. - Piątek pracuje bardzo ciężko i pokazuje, że Serie A to jego miejsce na ziemi, że tu gra na swoim poziomie. 15 milionów euro to adekwatna kwota za takiego piłkarza i dobra inwestycja. A Fiorentinę na to stać - kończy nasz rozmówca.

Najbliższy mecz Fiorentiny w sobotę 26 lutego z Sassuolo.

W szkole pytali, ile zarabia. Tak żyje pierwszy Polak z Bayernu Monachium

Źródło artykułu: