Jeden punkt w dwóch meczach zdołała wywalczyć Wisła Kraków pod wodzą nowego trenera, Jerzego Brzęczka. Po bezbramkowym remisie z Górnikiem Łęczna jego zespół przegrał w Warszawie z Legią.
O wszystkim przesądziła akcja w doliczonym czasie gry. Josue dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Mateusza Wieteski. Obrońca mistrza Polski wygrał starcie z Michalem Frydrychem i trafił na 2:1.
Podbite oko
Brzęczek miał wątpliwości, czy bramka została uznana słusznie. - Widziałem powtórkę tej sytuacji i Frydrycha, który ma podbite oko - podkreślał trener Wisły.
ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry
Po chwili dodał: - Sam sobie tego nie zrobił. Rywal wyskoczył i trafił go w twarz.
Porażka w stolicy sprawiła, że Wisła trafiła do strefy spadkowej. - Nasza sytuacja jest trudna, ale nie jest taka dopiero od dwóch spotkań. Kiedy tylko przychodziłem do Wisły, wiedziałem, że to trudne zadanie. Jednak od pierwszego dnia pracy z tymi zawodnikami wierzę, że przyjdzie seria zwycięstw i uratujemy ekstraklasę - deklaruje Brzęczek.
Kontrowersyjne okoliczności
Trener podkreślał też wsparcie dla piłkarzy. Nie zmieniło się ono po porażce z Legią po golu straconym w doliczonym czasie gry.
- Dziękuję im za determinację i walkę w tych trudnych momentach, które mieliśmy w meczu. Według mnie drugi gol dla Legii padł w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. To był trudny moment, musimy to przyjąć - mówił trener Wisły.
W następnej kolejce jego drużyna zagra w Gdańsku. Rywalem: Lechia.
Międzynarodowy ekspert o meczu Rosja - Polska i postawie UEFA
Polacy odmówili meczu z Rosjanami! Zostali ukarani walkowerem