Piłkarze Kosty Runjaicia nie udźwignęli ważnego meczu w walce o mistrzostwo Polski. Nie oddali strzału celnego, przez całe spotkanie Filip Bednarek nudził się w bramce Lecha Poznań. Kamil Grosicki, Luka Zahović czy Wahan Biczachczjan nie potrafili nic zdziałać na połowie Kolejorza.
- Mieliśmy spore problemy, żeby gdziekolwiek przedostać się przez obronę Lecha. Stworzyliśmy sobie jedną sytuację podbramkową, a to za mało. Z naszej perspektywy gra wyglądała słabo i nie ma czego ukrywać. Było dużo walki, fauli. Do 70. minuty byliśmy solidni w obronie, a późniejsze sześć minut to było trzęsienie ziemi - mówi obrońca Jakub Bartkowski.
Pogoń Szczecin straciła trzy gole w sześć minut. Pierwszy był efektem składnego ataku zespołowego Lecha, a zakończył go uderzeniem Mikael Ishak. Ten sam zawodnik wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Dawidzie Kownackim, a sam "Kownaś" dorzucił jednego gola po wejściu na boisko z ławki rezerwowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
- Pierwszy raz w sezonie przytrafił się nam taki mecz i taka porażka. Mocno nad tym ubolewamy i jest nam przykro ze względu na naszych kibiców. Wiedzieliśmy, jakie są nastroje przed meczem. Jest nam po prostu, po ludzku, przykro - opowiada Bartkowski.
- Nie załamujemy się. Nie wyszedł nam mecz, ale niebawem zagramy następny z Radomiakiem i musimy zaprezentować się zdecydowanie lepiej. Plan jest zawsze taki sam i on nie zmienia się. Nie zmieniamy naszego podejścia po jednej porażce - dodaje obrońca.
Pogoń spadła na drugie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, a jej strata do Lecha wynosi dwa punkty.
Czytaj także: Potrafił zachwycić w MLS. Teraz zagra w Sandecji
Czytaj także: Gwiazda wyjeżdża z Ekstraklasy! "Najwyższy transfer Wisły od czterech lat"