Dreszczowiec w Białymstoku - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Prawdziwy dreszczowiec obejrzeli w Białymstoku kibice Jagiellonii i Lecha Poznań. Gospodarze, mimo że prowadzili już 2:0, ostatecznie musieli uznać wyższość Kolejorza.

Oba zespoły spotkanie rozpoczęły z respektem do rywala i w pierwszych minutach kibice oglądali typowe badanie przeciwnika. Wszystko ruszyło się w 10. minucie. Paweł Zawistowski tak szczęśliwie uderzył z dystansu, że piłka trafiła do Tomasza Frankowskiego, który nie zwykł marnować takich sytuacji i Jagiellonia objęła prowadzenie.

Po zdobyciu gola podopieczni Michała Probierza poszli za ciosem i po chwili powinni prowadzić wyżej. Kamil Grosicki w ładnym stylu poradził sobie z obrońcami i uderzył na bramkę. Grzegorz Kasprzik zachował się jednak znakomicie i wybił piłkę na rzut rożny. W 20. minucie było już 2:0. Bruno dograł na skrzydło do Igora Lewczuka, który w pełnym biegu dośrodkował, a Remigiusz Jezierski wykorzystując bierną postawę Bartosza Bosackiego skierował futbolówkę do siatki.

Jagiellonia po podwyższeniu prowadzenia wciąż grała dobrze, jednak Lechici wrócili do gry po ładnej, składnej akcji. Poznaniacy "rozklepali" defensywę żółto-czerwonych, Marcin Kikut podał do Roberta Lewandowskiego, a ten z bliska zdobył kontaktowego gola.

Od tego momentu do końca pierwszej połowy goście zamknęli Jagiellonię na własnej połowie. Minutę przed przerwą piłkarze Jacka Zielińskiego doprowadzili do remisu, nie po jakiejś składnej akcji, a po błędzie Rafała Gikiewicza. Golkiper żółto-czerwonych wybiegł przed pole karne, jednak uprzedził go Sławomir Peszko i bez problemu doprowadził do wyrównania. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Lech powinien objąć prowadzenie, lecz Gikiewicz wygrał pojedynek sam na sam z Tomaszem Mikołajczakiem.

Druga odsłona gry była o wiele mniej emocjonująca od pierwszej. Grosicki czasami miewał przebłyski dobrej gry, jednak nie wystarczyło to na pokonanie Kasprzika, który radził sobie ze strzałami "Grosicka". Ze strony Lecha największe zagrożenie sprawiał Lewandowski, jednak brakowało mu szczęścia.

Stuprocentową okazję Jaga stworzyła w 72. minucie. Marco Reich wrzucił do Jezierskiego, który stojąc kilka metrów od bramki strzelił zbyt lekko i Kasprzik złapał piłkę.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, Lech zadał nokautujący cios. Peszko dośrodkował z rzutu wolnego, a Manuel Arboleda, przy biernej postawie Gikiewicza i Pavola Stano wpakował piłkę do bramki. Tak zakończyła się znakomita passa zwycięstw Jagi u siebie i fatalna Lecha, który przed meczem z Jagą w trzech spotkaniach zdobył tylko punkt.

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:3 (2:2)

1:0 - Frankowski 11'

2:0 - Jezierski 20'

2:1 - Lewandowski 27'

2:2 - Peszko 43'

2:3 - Arboleda 88'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Lewczuk (77' Król), Skerla, Stano, Norambuena, Grosicki (60' Gevorgyan), Zawistowski (64' Reich), Hermes, Bruno, Jezierski, Frankowski.

Lech Poznań: Kasprzik - Kikut, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk, Peszko, Injac, Golik (30' Mikołajczak, 86' Zapotoka), Stilić (79' Rengifo), Wilk, Lewandowski.

Żółte kartki: Skerla, Norambuena, Hermes (Jagiellonia) oraz Lewandowski (Lech).

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).

Widzów: 5600.

Źródło artykułu: