"Najlepszy w całej Europie". Rosjanin bije się po ukraińskiej stronie

Instagram / Na zdjęciu: Ołeksandr Alijew
Instagram / Na zdjęciu: Ołeksandr Alijew

Urodził się w Rosji, ma tamtejsze obywatelstwo. Teraz walczy jednak dla Ukrainy. Wobec rodziców musiał podjąć najtrudniejszą decyzję. - Bo oglądają rosyjską telewizję - wyjaśnił były reprezentant Ukrainy, nazywany najlepszym wykonawcą rzutów wolnych.

W tym artykule dowiesz się o:

W Rosji spędził niemal połowę swoich dni. To tam - najpierw w Chabarowsku, później w Kursku, aż wreszcie w wielkiej Moskwie - uczył się życia i piłki nożnej. Już jako ukształtowany piłkarz grał dla największych klubów w Rosji i Ukrainie. Był zawodnikiem m.in. Lokomotiwa Moskwa, w którym obecnie występuje Maciej Rybus.

I choć od państwa Władimira Putina już nigdy się nie odetnie, w jego żyłach już zawsze będzie płynęła rosyjska krew, nie powstrzymuje go to od walki za Ukrainę. O jej wolność wojuje z karabinem w rękach.

Rosyjska krew

Jako 14-latek trafił do szkółki wielkiego Spartaka Moskwa. Tam wypatrzyli go skauci Dynama Kijów. Przez lata grał głównie w Ukrainie, notując przy tym epizody rosyjskie. Występował m.in. w barwach Lokomotiwu Moskwa, jednego z najlepszych klubów w Rosji.

- W 50 procentach jestem Rosjaninem, a pozostałe 50 procent Ukraińcem - mówił przed laty Ołeksandr Alijew. Korzenie korzeniami, sercem najwyraźniej bliżej było mu do Ukrainy. Został reprezentantem tego kraju, w młodzieżówkach rozegrał 38 spotkań, kolejne 28 dołożył w pierwszej drużynie narodowej naszych wschodnich sąsiadów.

ZOBACZ WIDEO: Ukraińscy sportowcy pomagają i walczą na froncie. "Ta armia nas obroni"

- To najlepszy wykonawca rzutów wolnych w całej Europie - komplementował go swego czasu rosyjski trener Jurij Siomin. Teraz swoich słów pewnie by publicznie nie powtórzył. Wszak Alijew stoi teraz po drugiej stronie barykady. W wojnie walczy za wolną Ukrainę.

Urodzony w Rosji wróg Putina

- To prawda - urodziłem się w Rosji. Ale większość życia spędziłem w Ukrainie. Czuję się już Ukraińcem, tu urodziły się moje dzieci - wprost zakomunikował, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę.

Nie miał wątpliwości, po której stronie konfliktu stanąć. Zwłaszcza, gdy usłyszał od dzieci: "tato, boimy się". - Jako mężczyzna nie mogłem stać z boku. Upewniłem się, by dzieci opuściły Ukrainę, nie oglądały tego, co się dzieje. Musiałem zapewnić im bezpieczeństwo i ruszyć do działania w obronie Ukrainy - stwierdził.

Od wybuchu wojny przebywa w Kijowie. - Pozostanę tak długo, jak tylko będzie trzeba. Będę bronił kraju, w którym urodziły się moje dzieci. Ukraińcy: jesteśmy silni, jesteśmy świetni, wytrzymamy to wszystko. Z mojej strony zrobię wszystko, by w państwie znów zapanował tylko pokój - przekazał.

"Bo oglądają rosyjską TV"

Choć Alijew od lat związany jest z Ukrainą, w Rosji pozostawił coś więcej niż korzenie. W Kursku nadal mieszkają jego rodzice. Ojciec - Rosjanin, były wojskowy i matka - Ukrainka.

- Powiem zupełnie szczerze: na początku wojny rozmawiałem z rodzicami. Teraz w ogóle się nie komunikujemy - wyznał w wywiadzie dla "Denisov Time". Powód zerwania relacji z rodzicami, jednej z najtrudniejszych decyzji w jego życiu: rosyjska propaganda.

- Oni cały czas oglądają rosyjską telewizję. Widzą i słyszą coś zupełnie innego: że Ukraina to zbiór faszystów i nazistów. Starałem się im wytłumaczyć, jaka jest prawda, co się tak naprawdę dzieje, ale nic nie docierało. A w Ukrainie dzieje się piekło - zrelacjonował Alijew.

Na zdjęciu: Ołeksandr Alijew (z prawej) i inny z ukraińskich piłkarzy walczących za Ukrainę, Andrij Bogdanow

Apel do Rosjan

- Latają koło mnie pociski. Ale nie boję się. Będę bronił Ukrainy - zapewnił Alijew, apelując przy tym do rosyjskich piłkarzy. Przez lata dzielił przecież z nimi szatnie.

- Nie wierzcie w nic, co pokazuje rosyjska telewizja. To kompletny nonsens. W Ukrainie umiera mnóstwo cywili - przekazał. Nie doczekał się jednak ich reakcji. - Nie usłyszałem głosu ani jednego rosyjskiego piłkarza, który wyraziłby poparcie dla Ukrainy. Rosjanie wszystkiego się boją, Putin ich zastraszył - stwierdził.

Osobny apel za pośrednictwem mediów społecznościowych wystosował do rosyjskich żołnierzy. - Wiem, że mam wielu obserwatorów z Rosji. Koledzy, proszę, wysłuchajcie mnie. Nie przyjeżdżajcie tutaj na wojnę. Zawróćcie, wracajcie do domu. W Ukrainie nie ma ani faszystów, ani nazistów. Nie zmuszajcie naszych matek, ojców, sióstr i braci do płaczu, nie mówiąc o tym, co przeżywają nasze dzieci. Żyjmy spokojnie - dodał.

Zobacz też:
Ojciec sportsmenki złapany przez Rosjan. Wycofała się z igrzysk
Ukrainiec odciął się od okupowanej ojczyzny. Grożą mu surowe konsekwencje