Reprezentant Czech pod wrażeniem Polaków. "Dajecie wielki przykład"

Newspix / JAKUB ZIEMIANIN/ 400mm.pl / Na zdjęciu: Tomas Petrasek
Newspix / JAKUB ZIEMIANIN/ 400mm.pl / Na zdjęciu: Tomas Petrasek

- Żarty się skończyły. Jedziemy walczyć o to, żeby spotkać się z wami w finale! - mówi nam reprezentant Czech, Tomas Petrasek. Obrońca lidera ekstraklasy jest też pod wrażeniem tego, jak Polacy pomagają uchodźcom z Ukrainy.

Zawodnik Rakowa Częstochowa znalazł się w kadrze, która będzie walczyć o wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze. Tomas Petrasek był nawet wśród kandydatów do gry podczas zeszłorocznego Euro. Z walki o skład wykluczyła go kontuzja kolana.

Na początku sezonu Czech wrócił do gry i rozgrywa świetny sezon. Po 25 kolejkach jego Raków jest na szczycie tabeli i jest mocnym kandydatem do mistrzostwa Polski. Tuż po awansie na pierwsze miejsce, obrońca dostał powołanie do reprezentacji na baraże o udział w mistrzostwach świata w Katarze. Jeśli Czesi pokonają Szwedów, 29 marca w Chorzowie powalczą z Polską o wyjazd na mundial.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: wyobrażał pan sobie rywalizowanie z Rosjanami w barażach?

Tomas Petrasek, piłkarza Rakowa Częstochowa: Nie wchodziło to w grę. Przykro mi, że nie możemy rywalizować wszyscy razem, ale nie możemy być obojętni i mówić, że wszystko jest w porządku. Wielu Rosjan gra w Europie i widzi, co się dzieje. Muszą wiedzieć, że za to, co robi ich kraj, muszą ponieść konsekwencje. Sankcje muszą też dotyczyć sportu, bo cały świat się nim interesuje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana scena! Klubowa maskotka ruszyła do piłkarza

Czy z kolegami z reprezentacji równie niecierpliwie czekaliście na decyzję FIFA wobec Rosji?

Ja się nie wychylałem i dotąd nie wyrażałem zdania na ten temat. Według mnie zawieszenie Rosji to jedyne rozsądne rozwiązanie. To jest fair wobec wszystkich.

Czesi dyskutują o tym, co dzieje się w Ukrainie i Polsce?

Tak. Sprawdzamy najnowsze informacje. W moim kraju też przyjmuje się dużo uchodźców. To ogromna fala solidarności. Polska daje wielki przykład tego, że musimy pomóc wszystkim.

Po prawie dwóch latach wraca pan do kadry na mecze, które zdecydują o waszym występie w mundialu.

Jestem bardzo szczęśliwy, że w Rakowie doszedłem do takiej formy i selekcjoner to zauważył. W końcu chodzi o grę w barażach o mistrzostwa świata. Żarty się skończyły. Jedziemy walczyć o to, żeby spotkać się z wami w finale!

Spodziewał się pan tego powołania?

Tydzień temu dzwonił do mnie selekcjoner. Mówił, że widzi moją dobrą formę, ale nie zdradził, że mnie powoła. Zapytał, jak się czuję, a ja odpowiedziałem, że jestem gotowy, by przyjechać na zgrupowanie. Nie nakręcałem się, choć koledzy w szatni nie wyobrażali sobie, żebym w takiej formie został pominięty.

Regularnie rozmawiał pan ze sztabem kadry?

Od czasu do czasu rozmawiałem z trenerem. Pod koniec roku zadzwonił i gratulował powrotu na boisko i dobrej formy. Selekcjoner jest naszym fanem. Podoba mu się sposób, w jaki gra Raków.

Co najbardziej podoba mu się w waszej drużynie?

To, że mamy swój pomysł na grę. Jesteśmy w tym autentyczni. Robimy to samo, ale skutecznie. Selekcjoner docenia też, że tyle czasu pracujemy z tym samym trenerem. Lubi styl trenera Papszuna.

Co przynosi panu większą satysfakcję: powołanie czy pierwsze miejsce w tabeli?

Jedno wynika z drugiego. Dostałem powołanie, bo jesteśmy na pierwszym miejscu. Dziękuję za to drużynie i sztabowi. Gramy świetnie i to nie przypadek, że akurat teraz znów mogę pojechać na kadrę.

Jest pan już w tej samej formie co przed kontuzją?

Nie. To lepszy Tomas Petrasek.

W czym się poprawił?

Pod względem fizycznym i mentalnym. Do tego Raków wszedł na wyższy poziom. Dobrze czuję się w tej ekipie i z tym trenerem. Wszyscy razem się rozwijamy.

Odetchnął pan z ulgą, gdy okazało się, że Marek Papszun nie odejdzie do Legii?

Trener wie, że życzę mu jak najlepiej. Ostatecznie został w Rakowie i myślę, że jest szczęśliwy. Prowadzi zespół, który z III poziomu wyciągnął na szczyt. Potwierdziło się, że wszystko idzie zgodnie z planem.

Czuje się pan spełniony?

Doceniam drogę, jaką pokonałem. Pamiętam, jakie problemy na niej miałem i każdy z nich mnie wzmocnił. Cieszę się momentem, w jakim znaleźliśmy się z Rakowem, ale nie popadam w euforię.

Który problem był najtrudniejszy do pokonania?

Kontuzje przynosiły wiele trudności. Pamiętam, kiedy pod koniec 2020 roku przez telefon przekazałem selekcjonerowi, że mam poważną kontuzję. To bardzo bolało, ale niezwykle wzmocniło, gdy już wróciłem do zdrowia.

O co gra Raków w tym sezonie?

O mistrzostwo, puchar i Superpuchar Polski! Byłaby to wielka niespodzianka. Do końca sezonu zostało dziewięć kolejek, a sytuacja na szczycie tabeli jest niesamowita. Mam nadzieję, że w tych trudnych czasach możemy sprawić radość kibicom i walczymy o najwyższe cele.

Ucieczka młodych piłkarzy z Ukrainy. "Tam spadają bomby"
Polski piłkarz zainicjował zbiórkę na pomoc Ukrainie. "Niektórzy już podjęli wyzwanie"