Polscy piłkarze zremisowali (1:1) ze Szkocją w debiucie Czesława Michniewicza w roli selekcjonera. Gra Biało-Czerwonych nie była - mówiąc delikatnie - porywająca. Nasi piłkarze uratowali korzystny wynik dopiero w doliczonym czasie gry, gdy Krzysztof Piątek wykorzystał rzut karny.
Sporo krytycznych opinii posypało się po czwartkowym występie Polaków, którzy za kilka dni zagrają arcyważny mecz o udział w finale MŚ w Katarze.
Grę Biało-Czerwonych w mocnych słowach skomentował Jan Tomaszewski. Dostrzegł tylko jeden pozytyw, to bramkarz Łukasz Skorupski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
- Mecz mi się nie podobał. Przegraliśmy środek pola, oddaliśmy go Szkotom. Były też indywidualne błędy. Szczególnie Arkadiusz Reca w kilku sytuacjach zachował się fatalnie. Grzegorz Krychowiak to samo. Tracił piłki, po których są rywale przeprowadzili bardzo groźne akcje. To się powtarza kolejny raz. Piotr Zieliński też był niewidoczny - podkreślił w rozmowie z "Super Expressem".
- Selekcjoner Michniewicz będzie miał nieprawdopodobny ból głowy, bo najlepszym zawodnikiem w Glasgow był Łukasz Skorupski. Choć on tez sprokurował rzut karny, gdyby się Szkot przewrócił, ale to zysk naszego bramkarza - przyznał legendarny golkiper reprezentacji Polski.
W najbliższy wtorek (29.03.) czekają nas kolejne emocje. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie zagramy ze Szwecją. Stawką będzie awans do turnieju finałowego mistrzostw świata, które w tym roku odbędą się w Katarze. To najważniejsze spotkanie naszych piłkarzy - od wielu miesięcy.
- Szwedzi i Czesi pokazali, że też chcą grać głównie na zero z tyłu. Powinniśmy zagęścić środek pola - zaznaczył Tomaszewski.
Czytaj także:
- Katastrofa, koszmar, żenada. Włoskie media zrozpaczone
- "Bolesny mecz, ale misja wykonana". Szwedzkie media o awansie do finału