Krótka opowieść o "gonieniu gówna", czyli kto nie z Czesiem, tego zniesiem

Pół dobrego meczu wystarczyło, by zdobyć bilet na mundial, ale to wciąż trochę za mało, by uzyskać przepustkę do bezkarnego obrażania ludzi. Mówią - pycha kroczy przed upadkiem. Życzenie z głębi serca: oby nie tym razem.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
Czesław Michniewicz Getty Images / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
Nie ma półśrodków w polskiej piłce: jest albo wspaniale, albo kompletnie do dupy. Zero dystansu - zawsze pełen gaz. Po zwycięstwach prężymy muskuły, po porażkach płoną stosy. Dziś jesteśmy na etapie wniebowstąpienia piłkarzy i trenera już za życia. Ochlejstwo sukcesem.

Czesław Michniewicz sportowo niewątpliwie wygrał, sukces osiągnął ogromny. Awans na mundial po barażu ze Szwecją (2:0), rywalem-koszmarem dla Biało-Czerwonych, na dodatek po turbulencjach początku 2022 roku, to wielka sprawa. Gratulacje dla niego i całej drużyny.

Niestety, selekcjoner zaprzepaścił jednocześnie jedyną w swoim rodzaju szansę wzięcia głębszego oddechu i polania sobie szklanki zimnej wody. Zamiast stanąć z boku, przyglądać się radości swoich piłkarzy, cieszyć się nią, on wolał przygotować koktajl złożony z podrażnionego ego, zemsty, małostkowości i chamstwa, a następnie zwymiotować nim w eter - i to dwukrotnie.

ZOBACZ WIDEO: Ostatnia szansa "pokolenia Lewandowskiego". Liderzy zdawali sobie z tego sprawę

Michniewicz media zna jak mało który polski trener, czuje szkiełko, więc doskonale wiedział, jaki skutek będą miały jego wtorkowe działania. Nie wierzę w opowieści "poniosły go emocje". Najpierw w stylu największego buca udzielił wywiadu Jackowi Kurowskiemu z TVP, a później zadzwonił do swoich serdecznych kolegów z Kanału Sportowego, gdzie wygłosił knajacką tyradę, wulgarnie i bezpośrednio atakując nieprzychylnych mu dziennikarzy. Wiedział doskonale, że zarówno forma jak i treść tego popisu sprawi, że niepodważalny sukces jego podopiecznych, ale i jego, zleje się w środowisku z tymi szaletowymi fajerwerkami. I tak się właśnie stało, środowisko dudni zarówno sprawą awansu, jak i Michniewicza.

Nie ma się co Michniewiczowi dziwić, Jacek Kurowski z TVP Sport popełnił przecież zbrodnię zagrożoną w kodeksie karnym dożywotnim pozbawieniem wolności. Kurowski - aż trudno to pojąć, naprawdę, kto teraz nie siedzi, niech może usiądzie - otóż Kurowski miał nie wierzyć w sukces kadry pod Michniewiczem, nie był optymistycznie nastawiony! Na dodatek dorzucił inne wykroczenie: nie zapisał się do kamandy poklepywaczy czesiowych pleców. Jest to bez dwóch zdań sytuacja skandaliczna, nic więc dziwnego, że kilka minut po historycznym, niebotycznym sukcesie, Michniewicz - zamiast skupić się na drużynie, awansie, mundialu - skupił się na sobie i owych zbrodniach popełnionych przeciwko jego majestatowi. Słusznie, bo trudno było o lepszy na to moment. Poza tym fakt, że Kurowski nie został automatycznie przewieziony do Wronek, za najwyższy mur, jest kompromitacją organów ścigania.

A poważnie: nie wiem, czy Marek Szkolnikowski, szef sportu w TVP, wystosował już oficjalne pismo do Polskiego Związku Piłki Nożnej, żądając naprostowania związkowego pracownika, ale po popisie aktualnie najważniejszego trenera w kraju wydaje się to być jedynym sensownym rozwiązaniem. Wywiad przed kamerami oficjalnego nadawcy (tłumaczę z polskiego na nasze: przedstawienie opinii na temat meczu milionom telewidzów) to nie jest miejsce na obrażanie się, toczenie prywatnych wojen czy strojenie głupich min. A już tym bardziej, gdy nie jest się do tego sprowokowanym.

Problem w tym, że pan selekcjoner uważa, że można mu zadawać tylko łatwe i pozytywne pytania. Trzeba go wspierać. Niewygodne, dociekliwe, w pozycji stojącej a nie klęczącej - takich nie wolno. Gdy słyszy nazwę redakcji, która klękać nie ma zamiaru, łatwiej wydać pomruk niepocieszenia. Kto im w ogóle dał mikrofon? Kontrolowane-niewygodne pytania może stawiać tylko wieloletni kolega. Kto nie z Czesiem, tego zniesiem.

W sporcie trzeba umieć nie tylko przegrywać. Godne wygrywanie to równie ważna umiejętność. Świadczy o klasie bądź jej braku. Pół dobrego meczu wystarczyło (nawet czesiowy orędownik Zbigniew Boniek w jednym z wywiadów powiedział, że wtorkowe starcie ze Szwecją tym się między innymi różniło od tego na Euro, że w czerwcu Forsbergowi wpadło, a teraz piłkę odbił Szczęsny), by zdobyć bilet na mundial, ale to wciąż trochę za mało, by uzyskać przepustkę do bezkarnego obrażania ludzi.

Mówią - pycha kroczy przed upadkiem. Życzenie z głębi serca: oby nie było tak tym razem. Michniewicz to w tym momencie jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski trener. Piłkarze tworzący kadrę to pozytywna ekipa mająca wciąż niezrealizowane marzenia. Życzę zarówno jemu, jak i całej kadrze osiągnięcia sukcesu na mundialu. Jednocześnie od meczu ze Szwecją liczba połączeń aktualnego selekcjonera z "Fryzjerem" nie pomniejszyła mu się o połowę. Tak jak od twardej postawy polskich władz podczas wojny w Ukrainie nie zatarło się ich łamanie konstytucji.

Duża część czytelników nie doszła pewnie do tego fragmentu, więc niewątpliwie wypączkowały już komentarze w tonie "bardziej żenujące od lamentów dziennikarzy sportowych są tylko lamenty aktorów" albo "ZAJE***CIE CZESIU ICH USTAWIA, BRAWO, GONIĆ GÓWNO!!", jak defekował we wtorek na wizji były piłkarz, ale w większym obrazku nie o lamenty dziennikarzy pod adresem Michniewicza tu tylko chodzi. Choroba wydaje się być, niestety, o wiele poważniejsza i co w tym najbardziej przykre - chyba śmiertelna.

To chyba temat na pracę doktorską, co takiego zadziało się z tym środowiskiem w ostatnich latach - poziom hipokryzji, łamania podstawowych zasad dziennikarskich, zblatowania ludzi mediów z piłkarzami, trenerami, działaczami czy agentami jest tak ogromny, że patrząc na wydarzenia po meczu ze Szwecją, można było tylko zapłakać. Ludzie, którzy przez lata (dekady?) funkcjonowania na łamach wielkich wydawnictw czy w ramówkach wielkich telewizji doszli w branży do statusu absolutnych dziennikarskich gwiazd, dziś podczas programu na żywo - zamiast reagować na chamstwo oraz personalne docinki, stawiać rozmówcę do pionu - rechoczą rubasznie, jak po żarcie płynącym spod weselnego wąsa. Ludzie, którzy sami wiele przeszli, także w prywatnym życiu, którzy w poruszających wywiadach opowiadali o zdrowiu psychicznym, dopuszczają dziś w programie na żywo do wyzywania, obrażania, rzucania mięsem, personalnego wjazdu saniami. I to z uśmiechem na twarzy. Pomijam już fakt, że głównym aktorem jest człowiek, który z mocy pełnionej funkcji powinien być wzorem do naśladowania dla tysięcy młodych ludzi.

Czytaj też: Taką grupę chciałby wylosować na MŚ Czesław Michniewicz - KLIKIJ!

Żeby była jasność: nie mam zamiaru nikogo umoralniać, mówić, jak kto ma żyć i pracować. Jeśli ktoś uważa, że tak jest OK, niech tak działa. Jego sprawa, jego życie. Po prostu, takie moje skromne zdanie, nie takiego dziennikarstwa mnie uczono. Nie takiego, wtulonego w ludzi, których się opisuje. A może chodzi o to, że piłka - albo szerzej, sport w ogóle - stała się już ostatecznie, całościowo i na amen rozrywką? Może musi być show na boisku i poza boiskiem, a co za tym idzie - przesuwanie granic i utrącanie reguł? Może na blatowanie się z gangusami, przekraczanie wszelkich możliwych granic zawodu nie ma się już co oburzać, bo liczy się tylko show i biznes, a cała reszta to tylko idee z prehistorii?

Możliwe, ale my dziękujemy. Zgredy z minionej epoki staną z boku i dalej będą robić swoją robotę.

Czytaj też: "Naiwność". Szwedzi znaleźli winnego porażki z Polską - KLIKNIJ!

Czy według ciebie reprezentacja Polski wyjdzie z grupy na mistrzostwach świata w Katarze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×